Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Primo CarneraOd czasu do czasu promotorzy prezentują publiczności - niczym królika z rękawa - pięściarza, który swoimi nietypowymi warunkami; dużą wagą i olbrzymim wzrostem ma zagwarantować sukces kasowy, przynieść sobie i swojemu opiekunowi sławę i niekończące się zaszczyty. Jak się później często okazuje, w rzeczywistości ów pięściarz nie został dostatecznie do ringowej kariery przygotowany, brakuje mu podstawowych umiejętności, albo jest to po prostu... przerost formy nad treścią. Ale zdarza się, iż owe wymiary są przesadzone, powstały w umysłach speców od marketingu. Tak dzieje się od początków pięściarstwa, o takich przypadkach pisał w swoich publikacjach legendarny znawca boksu, niezrównany publicysta sportowy Aleksander Reksza:

"W zatłoczonym kinie kilka nie zajętych krzeseł. Stoją jedno za drugim, nie atakowane, bezpieczne, choć ludzie stłoczeni w przejściach chciwie wypatrują wolnego miejsca. Puste krzesła będą wypoczywać na ostatnim seansie w dniu sensacyjnej premiery! Trudno, nie po to płaci się za wejście, aby oglądać film zza pleców Carnery.


Primo się cieszy. On widzi świetnie, jemu nikt nie przeszkadza. Nie lubi tylko siadać za Vittorio Campelo... ani Jose Santą. Okazuje się bowiem, że pomiary Carnery przyszły do nas prawdopodobnie drogą przez Włochy i że tam to chyba życzliwi rodacy, dokładając w entuzjazmie centymetr do centymetra, wyliczyli ten imponujący wzrost swego wielkoluda na dwa metry "z ogonkiem". Rzeczywistość przedstawia się nieco skromniej- 197,5 cm, co daje Carnerze dopiero trzecie miejsce wśród boksujących w obecnych czasach olbrzymów. Argentyńczyk Campolo i Portugalczyk Jose Santa liczą sobie po 199,25 cm, a prawie nieznany w Europie amerykański Włoch Impellettier przekracza 2 metry.

Wszystko co niezwykłe zwraca na siebie uwagę. Człowiek metrowy i człowiek dwumetrowy zawsze zatrzymują na sobie ciekawe spojrzenia. Doszukując się tych niezwykłości fizycznych w pięściarstwie, zająć się musimy olbrzymami, bo lilipuci, o ile mi wiadomo, nigdy nie traktowali poważnie walki na pięści.

Dzieje boksu znają wielu gigantów, lecz, rzecz charakterystyczna, nie notują zbyt często ich triumfów. Nawet przy dawnej, prymitywnej technice walki, kiedy zwycięstwo zapewniała jedynie siła fizyczna, że mocniej bije niekoniecznie ten większy i cięższy. Napięcie nerwowe i szybkość, jaki ładowali w swe ciosy fizycznie przeciętni pięściarze, dawały nieraz straszniejszy efekt, niż uderzenia potwornie umięśnionych olbrzymów.

Naprawdę klasowi pięściarze nie unikali spotkań z kolosami. Kid Mc Coy, mistrz świata wagi półśredniej, przeszedłszy w 1897 r. do kategorii ciężkiej, ze specjalną przyjemnością ścierał się z olbrzymami, sam mierząc tylko 180 cm. Belgijski Goliat Plaacke przerastał go o całą głowę, a mimo to, po kilku minutach w ogóle nie reagował na woń amoniaku... To samo spotkało czarnego kolosa Kafira, choć tu triumf święciła nie tyle pięść Mc Coya, ile ordynarny, lecz dowcipny pomysł jego sekundantów. W ostatniej chwili przed owym spotkaniem okazało się,  że w całym mieście nie ma pięściarskich trzewików na miarę Kafira. Murzyn wziął to za pretekst do odwołania meczu i pozbawienia go dawno wyczekiwanego, upragnionego zarobku. Zdecydował się więc wystąpić boso! Mc Coy oczywiście górował nad przeciwnikiem techniką i rutyną, jednakże nie mógł go dosięgnąć pełnym ciosem, pilnie przy tym uważając na ogromne, świszczące mu nad głową pięści. Dopiero, kiedy Karir syknął z bólu i chwycił się za stopę stojąc na jednej nodze, Mc Coy zadał uderzenie, w które włożył całą duszę. Mecz był skończony... W mieście ludzi o małych stopach wyrabiano i sprzedawano... pinezki. Sekundanci Mc Coya rzucili na ring kilka takich "owadów" i jeden z nich ukąsił biednego Kafira!

Nie zajmując się wszystkimi pięściarzami, których wymiary upoważniają do miana olbrzymów, wymienię jeszcze kilku, którzy przerastali Carnerę wzrostem i niemal dorównywali mu wagą. Walczący w końcu XVIII stulecia Perrins miał 198 cm i ważył 117 kg, "Herkules Irlandzki" Matt O'Baldwin mierzył 200,5 cm przy wadze 109 kg, a mistrz świata wszechwag w latach 1915- 1919 ważył 114 kg, mając wzrostu 198,75 cm.

Historia nie przekazała dokładnych wymiarów Eda Dunkhorsta, noszącego piękny pseudonim "Człowiek- wóz ciężarowy", wiadomo wszakże, że znokautowany był kilkakrotnie, przy czym Fitzsimmons, Peter Maher i Joe Choynsky nie potrzebowali się przy tym zbytnio wysilać.

Jack Dempsey - Luis Firpo (1923)
http://www.youtube.com/watch?v=eoSEEXIe6Gg


Największym człowiekiem, jaki przekroczył sznury bokserskiego ringu, był niewątpliwie Amerykanin Charles Freeman, ważący 146 kg, przy wzroście 208,5 cm. Znamiennym jest fakt, że ten kolos również nie odnosił większych sukcesów i nawet nigdy nie próbował sięgać po mistrzowski tytuł.

Przyczyna tego nieszczególnego powodzenia w ringu wszystkich na ogół fizycznych tytanów leży w tym, że ich duch nie zawsze nadążał za ciałem, że nie grzeszyli zbytnią bojowością, ani odpornością na uderzenia. Dwóch tylko: Willard i obecnie Carnera zdobyło światowe tytuły, przy czym działo się to w specjalnych warunkach, w tych przejściowych okresach, kiedy obniżał się poziom ogólny.

Jess Willard padł pod pięściami Dempsey’a nawet nie stawiając większego oporu, a inny wielkolud, Firpo, choć w pierwszej rundzie jednym ciosem wyrzucił nawet z ringu na głowy dziennikarzy Tiger Jacka, w drugiej podzielił los Willarda, nie mogąc, oprócz ogromnej siły fizycznej, postawić niczego więcej przeciwko niezłomnej woli zwycięstwa, którą wnosił do walki Jack Dempsey. Mierzący 197 cm i ważący 102 kg Fred Fulton stał w sznurach naprzeciw Dempsey'a zaledwie 14 sekund!

Jak długo będzie panować Carnera - pokaże przyszłość. W ostatnim meczu z Paolino rozbił rękę i wygrał zaledwie na punkty. Trudno wymagać, aby nie cenił swojej, przynoszącej mu grube dolary, pięści. Przypadek ten przywodzi jednak na myśl inny, podobny, kiedy stary Fitzsimmons broniąc tytułu przed Gardinerem, już w pierwszej rundzie miał pęknięte kości w obu dłoniach, a nadal nacierał tak zaciekle, że przeciwnik zmuszony był się poddać!
Nic dziwnego, że przy takich danych moralnych 80-centymetrowe ramię wystarczyło Fitzowi do zdobycia najwyższego tytułu. Tunney był silniejszy i cięższy, ale i on swój rekord, najpiękniejszy jaki znajdujemy w historii, osiągnął nie tyle pięściami, ile głową- genialną taktyką i niebywałym opanowaniem."

P.S nr 97/ 1933
Opracował Krzysztof Kraśnicki

colma1908.com{jcomments on}