- Zostanę pierwszym ciężkim polskim mistrzem świata - zapowiada bokser Adam Kownacki, który w sobotę w Nowym Jorku zmierzy się z Gruzinem Iago Kiładze (26-1) i będzie miał szansę na odniesienie 17. zwycięstwa w zawodowej karierze.

- Wygrana z Kiładze da mi awans do pierwszej dziesiątki rankingu WBC w wadze ciężkiej. To sprawi, że późną wiosną lub wczesnym latem chciałbym zmierzyć się z kimś ze ścisłej czołówki, a potem - na koniec roku - dostać szansę w walce o pas - powiedział Kownacki.

- Taki układ byłby idealny. Ale nawet jeśli nie wszystko pójdzie zgodnie z planem - jak chociażby zakontraktowanie walki z którymś z pretendentów - to znajdziemy dla Adama odpowiedniego rywala i tak czy inaczej w 2019 roku będziemy walczyć o bokserski prymat w wadze ciężkiej - dodał Trimble.

Z pewnością jest to ambitny plan, ale na razie Kownacki skupia się na pojedynku z Kiładze. 31-letni Gruzin, który dla rozwoju swojej bokserskiej kariery najpierw spędził dziesięć lat na Ukrainie, a potem przeniósł się do USA, od niedawna współpracuje ze słynnym trenerem Freddym Roachem i ma imponującą listę sparingpartnerów.

- To, że sparował z Muratem Gassijewem i trenował z Lebiediewem, Joshuą i Kliczką ma tylko jedno znaczenie: że do walki ze mną przystąpi mocno poobijany. Mnie niczym nie zaskoczy, bo oglądałem jego walki i rozmawiałem z jego byłym rywalem Łukaszem Rusiewiczem, który przegrał z nim w 2015 na punkty jeszcze w wadze cruiser. Wiem, że jego atutem jest praca nóg i szybkość, ale ja przecież sparowałem z Tomkiem Adamkiem, który nie dość, że ma podobne walory, to jeszcze był mistrzem świata jako cruiser - przypomniał Kownacki.

Pełna treść artykułu na Eurosport.onet.pl >>