Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Adonis Stevenson już od pięciu lat nie oddaje mistrzowskiego tytułu WBC w wadze półciężkiej, co czyni go aktualnie najdłużej panującym czempionem w boksie zawodowym. Reprezentujący Kanadę „Superman” ma już 41 lat, ale nie traci wigoru. W sobotę w Quebec City zmierzy się z Ołeksandrem Hwozdykiem.

Jak dużym wyzwaniem będzie dla pana sobotnia walka w Quebec z Ołeksandrem Hwozdykiem, niepokonanym Ukraińcem trenowanym od niedawna przez Teddy’ego Atlasa?
Adonis Stevenson: Jak każda walka, będzie dużym wyzwaniem. Zresztą ja tylko takie pojedynki przyjmuję. Szanuję rywala, jak i zadanie, które mam do wykonania. Hwozdyk będzie świetnie przygotowany. Jest młody, głodny zwycięstw, zapewne bardzo zmotywowany. Wiem wszystko o takiej postawie, sam kiedyś przez to przechodziłem. Dlatego muszę być gotowy na niełatwą przeprawę.

Ostatnio nie walczył pan zbyt często. Jeden występ w 2016 roku, jeden w 2017 i do tej pory jeden w 2018.
Racja, ale ja zachowuję się jak na mistrza przystało. Nie przestaję być w formie. W maju przewalczyłem dwanaście rund z Badou Jackiem. Następnie po prostu kontynuowałem trening.

Wygrał pan już dziewięć walk o mistrzostwo WBC wagi półciężkiej (79,4 kg), lecz dziesiąta – właśnie przeciwko Jackowi – zakończyła się remisem.
Uwierz mi, to ja byłem lepszy w tym pojedynku. Mimo że w ostatniej chwili przeziębiłem się i męczył mnie kaszel. Wygrałem tę trudną walkę, na pewno dominowałem w większości rund. Nie smucę się bardzo z powodu remisu, teraz jestem skoncentrowany na Hwozdyku. Ale jeśli wszystko dobrze pójdzie, bez wahania mogę przyjąć rewanż z Jackiem. Nie ma sprawy.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>