- Byłem przyjemnie zaskoczony faktem, że po tak długiej przerwie, Adamek bił tak celnie i tak mocno. Jak przyjechał, to usiedliśmy, pogadaliśmy o tym, jak miała wyglądać walka z Witalijem Kliczką i jak wyglądała. Adamek nie jest skończony po tej porażce - chce walczyć lepiej, nauczyć się nowych rzeczy, wrócić do pracy. Dlatego wierzę, że znowu bedzię walczył o tytuł - mówi trener Tomasza Adamka (44-2, 28 KO) Roger Bloodworth po zakończeniu pierwszych treningów od porażki "Górala” z mistrzem świata WBC Witalijem Kliczką we Wrocławiu.
Nie jesteś człowiekiem, który szuka wymówek, kiedy coś nie idzie po jak myśli, jak na pewno nie poszło dziesiątego września we Wrocławiu. Co się nie sprawdziło przeciwko Witalijowi?
Roger Bloodworth: Wiele rzeczy się nie sprawdza, kiedy przegrywasz. Mówiłem Tomkowi przed walką, że ma szanse jak się nie da na początku walki mocno trafiać. Było inaczej, przyjął parę mocnych bomb i wrócił do starych przyzwyczajeń.
To znaczy?
Chciał się z Kliczko bić, a nie boksować. Po tych trzech rundach już nigdy nie walczył tak, jak zaplanowaliśmy. Za mało się poruszał po ringu, głowa była w tym samym miejscu... Zawsze powtarzam, że walczysz tak, jak trenowałeś, ale z drugiej strony musisz trenować i walczyć w określonym stylu przez dłuższy okres czasu, żeby pewen rzeczy robić automatycznie. Po tej serii silnych cioosów w trzeciej rundzie, Witali miał jeszcze łatwiejsze zadanie robić to, co i tak robi znakomicie - skracać ring. Robił to, co chciał. To był przykład walki dobrego małego pięściarza przeciwko dobremu wielkiemu pięściarzowi - Adamek nie mógł robić tego, co trenowaliśmy, a Witalij jak najbardziej.
Podczas naszych wielu wywiadów przed walką o tytuł, wspominałeś, że pojedynek z rywalem takiego kalibru jak Kliczko jest może za wczesny dla kogoś, kto w wadze ciężkiej nie spędził nawet dwóch lat. Z drugiej strony nie można rezygnować z oferty, kiedy w grę wchodzą wielkie pieniądze i tytuł mistrza świata.
Dlatego boks dzieli się na część sportową, układy i biznes. Te ostatnia część decyduje o tym, kiedy walczysz i o jaką stawkę. Mówiłem więc, że wolałbym tę walkę rok później, rozumiejąc jednocześnie, że rok póżniej takiej okazji dla Adamka mogłoby po prostu nie być.
>
Manny Pacquiao (54-3-, 38 KO) nie jest zadowolony ze swojej postawy w starciu przeciw Juanowi Manuelowi Marquezowi (53-6-1, 39 KO), ale przekonuje, że pokonał Meksykanina zasłużenie, choć walka była dużo bardziej zacięta niż się spodziewano.
- Myślę, że zanim pojedynek się zakończył, prowadziłem, wygrywałem go, jednak nie byłem pewny swojego występu, nie byłem w stanie dać ludziom tego, czego się po mnie spodziewali - mówi "Pacman". - Taki jest boks, zdarza się, że nie wygrywasz do jednej bramki.
- Nie zawsze pokonujesz rywala po jednotronnym pojedynku. Przeciwnik także ma pięści. Tak się stało, ta walka była wyrównana - tłumaczy Manny Pacquiao, który po starciu z Marquezem stracił na rzecz Floyda Mayweathera Jr pozycję lidera w niektórych rakningach P4P.
> Add a comment>
Andrzej Gołota znowu chce pokazać się w ringu. Decyzja już zapadła. "Andrew" przygotowuje się do kolejnej walki. Jego żona Mariola, powiedziała w wywiadzie dla "Głosu Pomorza", że to ona będzie decydowała o wyborze rywala.
- Z Andrzejem jest ciężko wygrać na słowa. To taki człowiek, że jak coś sobie postanowi, to trudno go zatrzymać. Przyglądałam się jak trenuje. W pewnym momencie dowiedziałam się, że są to przygotowania do walki i stanęłam przed faktem dokonanym - tłumaczyła Mariola Gołota.
- To ja zdecyduję ostatecznie, czy stoczy walkę z tym czy z tamtym przeciwnikiem. Gdy już wybierzemy rywala, wtedy znajdziemy "pod niego” poszukiwania sparingpartnerów - dodała żona słynnego pięściarza.
Jednocześnie stwierdziła, że pojedynek odbędzie się najprawdopodobniej w Chicago. - To może być też ostatnia szansa zobaczenia Andrzeja w ringu, więc sądzę, że wielu z niej skorzysta - zakończyła Mariola Gołota.
> Add a comment>
Wszystko wskazuje na to, iż w marcu przyszłego roku, David Haye (25-2, 23 KO) porzuci swoją niedawną decyzję o przejściu na sportową emeryturą i stanie do walki z obecnym czempionem WBC kat. ciężkiej, Witalijem Kliczko (43-2, 40 KO).
Jednak zdaniem Emmanuela Stewarda, trenera młodszego z braci Kliczko - Władymira - z którym to popularny "Żniwiarz" przegrał przed kilkoma miesiącami jednogłośnie na punkty, buńczuczny Brytyjczyk nie zasługuje na kolejny tego typu pojedynek.
- O nie. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. David nie zasłużył sobie na to. Jego występ przeciwko Władymirowi był po prostu straszny - powiedział Steward, dodając: - Niestety słyszałem, że to starcie ma szansę się odbyć, ponieważ Witalij chce dokończyć robotę jaką rozpoczął jego brat i znokautować Haye'a.
Legendarny szkoleniowiec uważa jednocześnie, iż były mistrz świata WBA "królewskiej dywizji" mógłby sprawić w ringu większe problemy niedawnemu pogromcy ukraińskiemu czempionowi, niż miało to miejsce w przypadku jego walki z Władymirem Kliczko.
- Witalij jest większy i uderza mocniej, jednak jest mniej nastawiony na defensywę i nie ma tego balansu ciała jak Władymir. David mógłby więc sprawić mu więcej kłopotów. By tak się stało, Brytyjczyk musiałby jednak chcieć przyjąć walkę, a patrząc na jego ostatni występ, wcale nie jest to takie pewne - skomentował Steward.
> Add a comment>
Na początek 2012 roku przewidziana jest kolejna walka mistrza świata wagi junior półśredniej federacji WBO Timothy Bradleya (28-0, 12 KO). Amerykanin, który w swoim ostatnim występie zastopował Joela Casamayora, mierzy teraz w największe nazwiska światowego boksu.
- Chcę walczyć z najlepszymi. Manny Pacquiao to numer jeden na mojej liście. Zdecydowanie chciałbym się także zmierzyć z Floydem Mayweatherem Jr, Amirem Khanem czy Marcosem Maidaną. Wszystko jedno z którym. Dawajcie ich! Ta lista jest dłuższa, wszyscy mocni pretedenci, dawajcie mi ich! - zapewnia Bradley.
> Add a comment>
Od wielu miesięcy bokserski świat żyje w oczekiwaniu na mega-walkę z udziałem dwóch najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe - Manny'ego Pacquiao (54-3-2, 38 KO) i Floyda Mayweathera Jr (42-0, 26 KO). W opinii byłego czempiona wagi junior półśredniej Ricky Hattona, który w przeszłości miał okazję spróbować sił zarówno z "Pacmanem" jak i "Money" Floydem, pojedynek ten może przynieść kibicom wielkie rozczarowanie.
- Wydaje mi się, że Manny [w ostatniej walce] miał problem ze stylem Juana Manuela Marqueza i być może zawsze będzie miał kłopot z takim stylem. Pacquiao to typowy wojownik. Oceniając po walce z Marquezem, ciężko sobie wyobrazić wygraną Pacquiao nad Mayweatherem, jeśli kiedykolwiek spotkają się oni w ringu - twierdzi "Hitman", dodając: - Wiem, że ludzie mówią o tym pojedynku i czekają na niego, ale uważam, że choć fani sądzą, że będzie to jedna z walk wszech czasów, może się okazać, że nie będzie w niej wielkich emocji, bo Floyd zdecydowanie pokona Manny'ego na punkty.
> Add a comment>
3 grudnia na gali w Helsinkach Cedric Boswell (35-1, 26 KO) stanie przed swoją pierwszą mistrzowską szansą, krzyżując rękawice ze "zwykłym" mistrzem świata WBA wagi ciężkiej Aleksandrem Powietkinem (22-0, 15 KO). Amerykanin przekonuje, że pokona rosyjskiego czempiona, bo stoi on mu drodze do starcia z braćmi Kliczko.
- Nie lekceważę Powietkina, ale marzę o pojedynku z braćmi Kliczko. Powietkin jest dla mne krokiem w tym kierunku i wykonam ten krok - stwierdził Boswell w wywiadzie dla fightnews.com, a zapytany o swoją prognozę na walkę odparł: - Powiem tylko jedno słowo: Zwycięstwo!
> Add a comment>
Jak podała telewizja Polsat Sport News, dopiero w przyszłym roku jeden z najlepiej zapowiadających się polskich pięściarzy młodego pokolenia Mateusz Masternak (24-0, 18 KO) zadebiutuje w barwach stajni Sauerland Event. Popularny „Master” podpisał kontrakt z niemiecką stajnią kilkanaście dni temu i początkowo miał wystąpić pod nową banderą już 3 grudnia podczas imprezy w Helsinkach.
Podopieczny Andrzeja Gmitruka wróci na ring pod koniec stycznia lub na początku lutego. Jego rywalem będzie weteran zawodowych ringów Michael Simms, którego anonsowano jako przeciwnika dla polskiego pięściarza na galę w Helsinkach.
>
Były król wagi junior półśredniej Ricky Hatton jest zdania, że David Haye (25-2, 23 KO) powinien powrócić na ring i stoczyć walkę z mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBC Witalijem Kliczką. O potencjalnej brytyjsko-ukraińskiej konfrontacji głośno jest w mediach od kilku tygodni, a dobrze poinformowane źródła podają, że mogłoby do niej dojść na początku marca w Niemczech. Haye swoim ostatnim występie, po którym ogłosił zakończenie bokserskiej kariery, przegrał na punkty z młodszym z braci Kliczko, Władimirem.
- Byłoby parodią, gdyby David Haye zrezygnował z boksowania po swojej ostatniej walce - stwierdził podczas uroczystego obiadu Brytyjskiej Komisji Bokserskiej Hatton. - David nie powinien być pamiętany tylko ze swojego ostatniego występu, bo to czego dokonał jako pięściarz, unifikując tytuły w wadze junior ciężkiej i zdobywając pas w kategorii ciężkiej, jest dumą brytyjskiego boksu.
"Hitman" dodał, że "Hayemaker" powinien wyciągnąć odpowiednie wnioski z porażki z Władimirem Kliczką i wrócić silniejszy w walce ze starszym z Ukraińców. - Haye miał słaby dzień przeciw Władimirowi, ale naprawdę wierzę, że gdyby zmierzył się z nim ponownie, mógłby wygrać. Władimir i Witalij Kliczko boksują podobnie, a starcie z Władimirem było dla Davida dobrą lekcją. David powinien wrócić. Znam dobrze to uczucie, jako bokser - oświadczył Ricky Hatton.
> Add a comment>
Tylko 91 sekund potrzebował Enzo Maccarinelli (33-5, 26 KO), by w miniony piątek rozprawić się z niepokonanym wcześniej Gyorgy Marosi (12-1, 8 KO). Dla Walijczyka, ex-mistrza świata kategorii junior ciężkiej, była to pierwsza walka w karierze w limicie 175 funtów. "Macca" nie kryje zadowolenia ze swojej wygranej i zapowiada szturm na mistrzowskie pasy w nowej dla siebie dywizji.
- Zawsze powinienem był boksować w tej kategorii, bo bardzo łatwo przyszło mi zrzucenie wagi - stwierdził w rozmowie z BBC Maccarinelli. - Chcę dostać walkę o tytuł mistrza świata. Ten występ był tylko małą próbką tego, co mogę pokazać jako półciężki.
- Pojedynek z [czempionem WBO] Nathanem Cleverlym byłby wielkim starciem, ale to nie będzie mój kolejny krok. Teraz chciałbym wrócić na ring tak szybko jak to możliwe - dodał "Macca".
> Add a comment>
Najważniejsza część przygotowań do walki w obronie pasa mistrza zakończona. Jest pan zadowolony z tego, co udało się wypracować podczas ostatniego etapu w Wiśle?
- To co chciałem wykonać z Krzyśkiem, zostało zrobione. Wiedziałem, że kierownictwo ośrodka Start przyjmie nas znakomicie. Nie brakowało nam naprawdę niczego. Mieliśmy wspaniałe warunki.
Nad czym szczególnie pracowaliście w tym ostatnim okresie przed wylotem do Australii?
- Głównie taktyką. Sporo też sparowaliśmy. Najważniejsze jest jednak to, że mieliśmy w Wiśle spokój, czego pewnie nie byłoby w Warszawie.
Sparingpartnerzy byli wymagający?
- Byli dokładnie tacy, jakich chcieliśmy mieć. Nie byli to wprawdzie mistrzowie świata, ale akurat takich potrzebowaliśmy. W ciągu jednego sparingu mogłem zmienić czterech zawodników. Było zatem wysokie tempo walk. Każdy z tych sparingpartnerów miał coś z Danny'ego Greena.
Pewnie aklimatyzacja przed walką będzie dla was najtrudniejszym wyzwaniem?
- Nie da się ukryć, że ten wyjazd do Australii jest wielkim wyzwaniem. Pierwszy raz tam lecimy, ale mamy ze sobą Darka Nowickiego, który pomoże nam się zaaklimatyzować. Opracowywał już dla sportowców plany aklimatyzacji w Australii. Wiemy zatem, co robić. Kolejnym wyzwaniem jest czwartkowa konferencja prasowa w Sydney, którą początkowo zlekceważyłem, ale kiedy popatrzyłem na rozkład lotów, to zobaczyłem, że to są cztery godziny lotu i trzy godziny różnicy w czasie. Będzie to zatem bardzo ciężki czwartek, bo w ten sam dzień będziemy musieli wrócić z Sydney, by stracić jak najmniej sił. > Add a comment
>
Kurczak z warzywami przyrządzany przez mamę australijskiego boksera i zimne piwo - to jedno z ulubionych dań Danny'ego Greena (31-3, 27 KO), który 30 listopada będzie walczył z Krzysztofem "Diablo" Włodarczykiem (45-2-1, 32 KO) o pas mistrza świata WBC w wadze junior ciężkiej.
Green ma 38 lat, a z 35 zawodowych walk wygrał 31. Przegrał cztery, w tym ostatnią, ze znanym Amerykaninem Antonio Tarverem. W specjalnym wywiadzie dla PAP pięściarz z Perth opowiada o sportowych początkach, pasjach, rodzinie, ocenia polskich bokserów i zdradza, gdzie spędza wakacje z rodziną.
PAP: Co pan wie o Polsce?
Danny Green: Stolicą jest Warszawa, a Polacy z natury są bardzo silni. Wasi pięściarze, którzy zdecydowali się na występy na zagranicznych ringach, pokazali już, że są przygotowani do wielkich wyzwań i wystarczająco twardzi.
Australijscy kibice znają polskich bokserów, poza Włodarczykiem i Andrzejem Fonfarą, który z panem sparował?
Oczywiście, nazwiska Gołoty i Adamka nie są im obce. Obaj są bardzo dobrymi zawodnikami i zawsze chętnie ich oglądam w telewizji. Zwłaszcza Adamka, który jest bojowym facetem i z wielkim sercem do tego sportu.
A kto jest lepszy Włodarczyk czy Fonfara, z którym już się pan zmierzył?
Nie można ich porównywać, Włodarczyk jest doświadczonym bokserem i już swoje przeżył. Z kolei Fonfara to młodzieniec, który jednak pnie się po szczeblach kariery. Ciężko pracuje i już jest w dziesiątce najlepszych na świecie w kategorii junior ciężkiej. Ale mistrzem WBC jest Włodarczyk.
Zapewne oglądał pan walki Krzysztofa. W której pokazał najlepszy boks?
Zdecydowanie w pierwszym, wygranym pojedynku z Amerykaninem Steve'em Cunninghamem, gdy zdobywał tytuł IBF, oraz w rewanżowej konfrontacji z Włochem Giacobbe Fragomenim. Wtedy sięgnął po pas WBC.
Dlaczego zaczął pan przygodę z pięściarstwem dopiero w wieku 18 lat?
Późno trafiłem do grona amatorów, bowiem w Perth, gdzie mieszkam, nie ma zbyt wielu sal treningowych.
Jakie sporty wcześniej pan uprawiał?
Przede wszystkim grałem w futbol na zasadach australijskich. Poza tym uwielbiam surfing. Niestety, moi znajomi twierdzą, że pływające w tutejszych wodach rekiny są lepsze ode mnie... Poza tym uwielbiam grać w tenisa stołowego i w wolnym czasie rozgrywałem mecze z Andrzejem Fonfarą.
Do konfrontacji z Włodarczykiem szykował się pan nie w Perth, a oddalonym aż o 3300 km Sydney. Czemu tak daleko?
To był obóz treningowy, na którym potrzebowałem spokoju aby jak najlepiej przygotować się do walki. Miałem wszystko, czego potrzeba zawodowemu bokserowi.
>
Były mistrz świata wagi półśredniej Antonio Margarito (38-7, 27 KO) zawiesił na jeden dzień obóz przygotowawczy do walki rewanżowej z Miguelem Cotto (36-2, 29 KO) i przybył do Nowego Jorku, gdzie przeszedł dodatkowe badania operowanego w zeszłym roku prawego oka. Dzisiaj Komisja Sportowa Stanu Nowy Jork podejmie decyzję w sprawie wniosku Meksykanina o wydanie bokserskiej licencji.
Pojedynek z Cotto zaplanowany został na 3 grudnia. W przypadku negatywnej decyzji nowojorskiej komisji, walka zostanie przeniesiona do Denver albo Phoenix.
>
Dziś jest wtorek, 22 listopada 2011.
46 lat temu Muhammad Ali znokautował w 12. rundzie Floyda Pattersona i obronił tytuł mistrza świata kategorii ciężkiej.
42 lata temu Nino Benvenuti znokautował w 11. rundzie Luisa Rodrigueza i obronił tytuł mistrza świata kategorii średniej.
38 lat temu Wilfredo Benitez znokautował w pierwszej rundzie Hirama Santiago. Był to zawodowy debiut 15-letniego wówczas Beniteza, który nieco ponad 2 lat później w wieku 17 lat i 5 miesięcy został najmłodszym mistrzem świata w historii boksu.
31 lat temu Aaron Pryor znokautował w 6. rundzie Gaetona Harta i obronił tytuł WBA kategorii lekko półśredniej..
25 lat temu Mike Tyson znokautował w drugiej rundzie Trevora Berbicka i wywalczył tytuł mistrza świata WBC kategorii ciężkiej. 20-letni Tyson tym samym pobił rekord Floyda Pattersona i został najmłodszym mistrzem świata kategorii ciężkiej w historii.
22 lata temu Marco Antonio Barrera znokautował w drugiej rundzie Davida Felixa. Był to zawodowy debiut mistrza świata w kategorii super koguciej, piórkowej i super piórkowej.
15 lat temu Roy Jones Jr. pokonał na punkty Mike'a McCalluma i wywalczył tytuł tymczasowego mistrza świata WBC kategorii półciężkiej.
Na tej samej gali Junior Jones pokonał przez dyskwalifikację w 5. rundzie Marco Antonio Barrerę. Jones posłał Barrerę dwukrotnie na deski w 5. rundzie, po czym na ring wbiegli ludzie z narożnika Meksykanina. Była to jedna z największych niespodzianek roku 1996.
14 lat temu Shannon Briggs wygrał na punkty z George'em Foremanem. Zdaniem większości obserwatorów to 48 letni Foreman zasłużył na zwycięstwo w tym pojedynku.
8 lat temu Krzysztof Bienias odniósł drugą porażkę na zawodowych ringach przegrywając wysoko na punkty z Oktayem Urkalem. Stawką pojedynku był pas mistrza Europy kategorii lekko półśredniej.
3 lata temu Hugo Garay pokonał na punkty Juergena Braehmera i obronił tytuł mistrza świata WBA kategorii półciężkiej..
Tego samego dnia Ricky Hatton wygrał przez techniczny nokaut w 11. rundzie z Pauliem Malignaggim i zachował tytuł mistrza świata kategorii lekko półśredniej. Pojedynek przerwał trener Maliggnaggiego - Buddy McGirt.
>
Pomimo kontrowersyjnej wygranej z Juanem Manuelem Marquezem, tysiące Filipińczyków przyszły powitać Manny'ego Pacquiao po powrocie do kraju.
>