Kontuzją lewej dłoni przypłacił Grzegorz Proksa (29-2, 21 KO) swoje wczorajsze punktowe zwycięstwo nad Norbertem Szekeresem (13-21-3, 8 KO) na gali w Belfaście. Na razie nie wiadomo, jak poważny jest uraz i jak długo będzie musiał odpoczywać od treningów "Nice Super G".
>
Już za niespełna tydzień - 16 lutego na gali w Pionkach - Vasile Dragomir (21-7-1, 10 KO) skrzyżuje rękawice z Przemysławem Opalachem (11-1, 10 KO). Obóz reprezentanta Rumunii nie traci pewności siebie i zapowiada zwycięstwo przez KO. O atutach pięściarza - dzięki którym ma zafundować olsztynianinowi pierwsze "deski" w karierze - kilka słów z jego promotorem, Daliborem Banem.
Kamil Kierzkowski: Wśród większości polskich fanów boksu Dragomir nie jest raczej rozpoznawalny. Mógłbyś przybliżyć jego postać?
Dalibor Ban: Vasile urodził się w typowo bokserskiej rodzinie. Ośmiokrotnie był amatorskim czempionem Rumunii. Zajmował wysokie miejsce również na arenie międzynarodowej, dla przykładu - 3 miejsce w Mistrzostwach Europy. Jego brat jest medalistą olimpijskim, zdobył kiedyś również srebro na Mistrzostwach Świata. Mają tego samego trenera, to musi o czymś świadczyć. Przed Opalachem trudne zadanie.
- Znaleźliście już u niego jakieś słabe punkty?
Słabe punkty Opalacha... ma ich trochę. Wszystkich oczywiście nie zdradzę. Po pierwsze - jest wolny. W dodatku, gdy atakuje otwiera się przesadnie na ataki. Sądzę, że będzie dla Dragomira dość wygodnym rywalem. Fakt - Vasile nie jest jakimś wielkim "puncherem", lecz jego styl jest zupełnie inny. Jest znacznie lepszy technicznie, załatwi Opalacha - chociażby z kontry.
- Zakładając, że Dragomir wygra: zastanawiacie się już nad następnym przeciwnikiem?
Na tego typu deklaracje jeszcze trochę za wcześnie. Najpierw wykonamy naszą robotę, później się nad tym zastanowimy. Wiem natomiast, że Vasile chce walczyć w superśredniej - choć lepszy jest w niższych kategoriach. Jeśli wygra walkę, będzie mógł z powodzeniem szukać dalej rywali w Europie.
- W Polsce też?
Również w Polsce. Nie widzę przeszkód. Nigdy nie mieliśmy problemów w waszym kraju. Ludzie są z reguły życzliwi, macie dobre jedzenie. Nie narzekaliśmy nigdy również na hotele... no i oczywiście - pieniądze. Jesteśmy więc otwarci na walki w Polsce.
- Niedawno pisałeś na jego profilu na Facebooku, że po walce z "Wilka" zrobi się "mały piesek". Czy jest coś jeszcze, co chcielibyście mu powiedzieć na niespełna tydzień przed walką.?
Z mojej strony... mogę złożyć Opalachowi małą propozycję. Oczywiście - jeśli tylko uda mu się wygrać. Jeśli wygra - zmienię swoje zdanie na jego temat. Obecnie nie widzę w nim wielkiego pięściarza. Jeśli występem w ringu przekona mnie, że nim jest - zaproponuję mu dobry kontrakt, z którego na pewno będzie zadowolony. Zagwarantuję mu dobre walki w Niemczech i uczynię z niego mistrza. Musi jednak wcześniej pokazać nie tylko mnie, ale i Polakom, że jest naprawdę dobry. Szczerze jednak w to wątpię. Dragomir jest znacznie szybszy i lepszy technicznie. To zgubi Opalacha.
>
Tylko jedna wygrana walka - z Kubratem Pulewem (17-0, 9 KO) - dzieli Tomasza Adamka (48-2, 29 KO) od pojedynku o trzy mistrzowskie pasy kategorii ciężkiej z Władimirem Kliczką (59-3, 50 KO). Ostatnio pojawiły się jednak głosy, że obóz "Górala" może zrezygnować z potyczki z niepokonanym Bułgarem i pójść w stronę boju o pas WBC, który być może niebawem pozostanie bez właściciela, jeśli sportową karierę postanowi zakończyć 41-letni Witalij Kliczko (45-2, 41 KO).
Scenariusza takiego nie wyklucza ceniony amerykański ekspert bokserski Dan Rafael, który na temat planów Adamka rozmawiał z promotorką Polaka Kathy Duvą.
- Kathy Duva powiedziała mi, że tak naprawdę nie rozpoczęła jeszcze negocjacji z ekipą Pulewa i że zamierza zrobić to w przyszłym tygodniu, więc nie wiadomo jeszcze, jakie są dalsze plany Adamka. Dlatego nie byłbym zaskoczony, gdyby Adamek ostatecznie nie zawalczył z Pulewem. W mojej opinii to dla niego zła, zła walka - napisał podczas piątkowego czatu z kibicami Rafael.
Tomasz Adamek w swoim ostatnim występie pokonał na punkty Steve'a Cunninghama. Kubrat Pulew znokautował w jedenastej rundzie Aleksandra Ustinowa.
>
Australijskie media przed kilkoma godzinami podały informację, że były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Frans Botha (48-9-2, 29 KO) został złapany na stosowaniu niedozwolonych środków dopingujących podczas piątkowej walki z Sonym Billem Williamsem (6-0, 3 KO). Wydaje się, że te doniesienia nie są prawdziwe, gdyż pięściarz nie przechodził nawet badań antydopingowych.
- Nie rozumiem jak można było wykryć coś w mojej krwi skoro nawet mnie nie badano? Na walce nie było nawet żadnego przedstawiciela federacji WBA, a walczyliśmy o tytuł International. Nie byłem badany przed, ani po walce - relacjonuje Botha.
- Przechodziłem standardowe badania lekarskie, takie jakim poddawany jest każdy pięściarz, robiono mi test na obecność wirusa HIV i innych chorób zakaźnych. To jakaś totalna bzdura, jestem czysty, ludzie Williamsa szukają już sposobu jak wykręcić się od rewanżu - sugeruje Afrykaner.
>
Nie milkną echa kontrowersyjnej wygranej punktowej Sonny'ego Billa Williamsa (6-0, 3 KO) z Francoisem Bothą (48-9-3, 29 KO).
Pieniądze postawione na skróconą w trakcie trwania z 12 do 10 rund walkę zwraca większość firm bukmacherskich, a federacja WBA rozpatruje odebranie zwycięzcy pasa WBA International, który był stawką potyczki. Honoru Australii i Nowej Zelandii postanowił bronić nawet były pretendent do światowych tytułów David Tua (52-4-2, 43 KO), który "dla ratowania dobrego imienia boksu" deklaruje chęć stoczenia walki z Williamsem.
Tymczasem okazało się, że Botha do ringu wyszedł w piątek na dopingu - według australijskich mediów w jego organizmie wykryto dwa środki zakazane przez WADA - fenterminę i benzodiazepinę. Dla Afrykanera byłaby to już kolejna dopingowa wpadka - w 1995 roku stracił po wykryciu u niego nandrolonu pas IBF zdobyty w boju z Axelem Schulzem.
>
Carl Frampton (16-0, 11 KO) pokonał przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie Kiko Martineza (27-4, 19 KO) i wywalczył tym samym tytuły mistrza Europy i IBF Inter-Continental wagi super koguciej. Początkowe rundy należały do boksującego z kontry 25-letniego Anglika, który wyprzedzał rywala i umiejętnie rozrywał dystans. Hiszpan starał się przechodzić do półdystansu i jego pressing zaczął odnosić skutki od szóstego starcia. Martinez przy swoich próbach skracania dystansu inkasował bardzo dużo ciosów co zemściło się w dziewiątej rundzie. Hiszpan padł na deski po kombinacji ciosów prostych i nie został dopuszczony przez sędziego do dalszej walki.
{dailymotion}xxekc6_2013-02-09-kiko-martinez-vs-carl-frampton_sport{/dailymotion}
> Add a comment>
Były mistrz świata trzech kategorii wagowych Humberto Soto (60-8-2, 34 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Silverio Ortiza (26-14, 12 KO) i wywalczył wakujący pas WBC International Silver wagi super lekkiej. Po dwunastu rundach sędziowie punktowali 117-111, 117-111 i 118-110 dla byłego czempiona.
Soto zaliczył w ten sposób swoje drugie zwycięstwo od czasu czerwcowej przegranej przed czasem z Lucasem Matthysse.
>
Patrick Nielsen (18-0, 8 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Patricka Mendy'ego (14-6, 1 KO) w głównym wydarzeniu gali w duńskim Esbjerg. Po dwunastu rundach sędziowie punktowali 117-110, 117-110 i 117-111 dla 21-letniego Duńczyka, który obronił w ten sposób pas WBA International wagi średniej.
{dailymotion}xxejbf_2013-02-09-patrick-nielsen-vs-patrick-mendy_sport{/dailymotion}
>
Aleksander Miskirczian (22-2-1, 8 KO) pokonał przez techniczny nokaut w dwunastej rundzie Andreasa Evensena (17-3-1, 6 KO) i obronił po raz drugi tytuł mistrza Europy wagi piórkowej. Do momentu przerwania walki pięściarz urodzony w Gruzji minimalnie prowadził na kartach punktowych. Walka, która od początku trzymała w napięciu zakończyła się w ostatnim starciu po celnym prawym prostym Miskircziana. Norweg padł na deski, podniósł się, jednak sędzia nie dopuścił go do dalszej rywalizacji.
{dailymotion}xxejxl_2013-02-09-alexander-miskirtchian-vs-andreas-evensen_sport{/dailymotion}
>
Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi średniej Javier Francisco Maciel (25-2, 18 KO) znokautował w piątej rundzie Emilio Julio (26-10-2, 19 KO) podczas gali w Buenos Aires. Argentyńczyk obronił w ten sposób pas WBO Latino. Maciel od początku dominował na kolumbijskim rywalem, a pojedynek zakończyła seria prawych podbródkowych. W poprzednim pojedynku Maciel znokautował Brazylijczyka Andersona Claytona.
{dailymotion}xxemno_2013-02-09-javier-francisco-maciel-vs-emilio-julio-julio_sport{/dailymotion}
>
Andy Lee (29-2, 20 KO) udanie powrócił na ring po ośmiu miesiącach przerwy i pokonał na punkty Anthony'ego Fitzgeralda (13-4, 4 KO). Po dziesięciu rozegranych rundach, prowadzący zawody Steve Gray punktował 98-94 dla 28-latka, który ostatnie lata spędził za Oceanem. Lee stoczył w ten sposób pierwszy pojedynek od przegranej z Julio Cesarem Chavezem Jr w czerwcu ubiegłego roku.
{dailymotion}xxeibt_2013-02-09-andy-lee-vs-anthony-fitzgerald_sport{/dailymotion}
>
Nie jest wykluczone, że Grzegorz Proksa (29-2, 21 KO) swoje dzisiejsze punktowe zwycięstwo nad Norbertem Szekeresem (13-21-3, 8 KO) na gali w Belfaście przypłacił kontuzją dłoni. - Chyba G. rozwalił fest rękę. Chyba złamana - napisał na forum boxing.pl w komentarzu do pojedynku menadżer sportowy "Nice Super G" Krzysztof Zbarski.
Dla Grzegorza Proksy potyczka z Szekeresem była powrotem na ring po wrześniowej porażce z mistrzem WBA Gienadijem Gołowkinem.
>
Były mistrz Europy wagi średniej Grzegorz Proksa (29-2, 21 KO) pokonał na punkty Norberta Szekeresa (13-21-3, 8 KO) podczas gali w Belfaście. Po sześciu rundach sędzia prowadzący zawody przyznał Polakowi wszystkie starcia, punktując 60-54.
Przewaga pięściarza z Węgierskiej Górki w żadnym momencie nie podlegała dyskusji, jednak twardy Węgier dotrwał do końcowego gongu. Dla Proksy był to pierwszy występ od czasu wrześniowej porażki z Genadijem Gołowkinem.
>
Doskonale znany polskim kibicom Dejan Zavec (32-2, 18 KO) potwierdził dzisiaj na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że 9 marca podczas gali w Nowym Jorku zmierzy się ze słynącym z mocnego uderzenia Keithem Thurmanem (19-0, 18 KO). Walka będzie eliminatorem do tytułu mistrza świata WBO wagi półśredniej.
Słoweniec ostatni raz walczył w marcu ubiegłego roku. Jedyne porażki w zawodowej karierze Zavec ponosił z Rafałem Jackiewicz i Andre Berto. Thurman w swoim ostatnim zawodowym występie znokautował Carlosa Quintanę.
>
Richard Schaefer z grupy Golden Boy Promotions poinformował, że pojedynek mistrza świata IBF Devona Alexandra (24-1, 13 KO) z Kellem Brookiem (29-0, 19 KO) odbędzie się najwcześniej w maju. Walka była już dwukrotnie przekładana.
Alexander zdobył pas IBF w październiku, pokonując Randalla Baileya. Brook jest oficjalnym pretendentem do tytułu International Boxing Federation.
>
Kilka dni temu Damian Trzciński (4-2, 2 KO) przyjął propozycję zastąpienia Artura Szpilki podczas gali "Polsat Boxing Night" w 23 lutego. Zapraszamy do obejrzenia raportu z przygotowań "Turbo" do lutowego występu.
http://www.youtube.com/watch?v=Ef3p1-5fP7E
> Add a comment>
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Mateuszem Mazikiem, który otworzył wczoraj wynik zwycięskiego meczu Hussars Poland z Argentina Condors, pokonując po zażartej walce Fernando Martineza.
http://www.youtube.com/watch?v=npXXlNFOaBk
> Add a comment>
Wiosną 1939 roku sportową opinię poruszyła wiadomość, iż mistrz świata, Joe Louis, stanie do walki w obronie tytułu z niejakim Tony Galento. Nie można powiedzieć, że Tony był bokserem nikomu nieznanym. Jego popularność była wręcz ogromna- głównie jednak w Newark, w stanie New Jersey, gdzie Galento z dużym zaangażowaniem zajmował się biznesem - jako właściciel baru. Sam będąc smakoszem złocistego napoju największą satysfakcję sprawiał mu fakt, iż napój, które konsumował w ogromnych ilościach, kosztował go zaledwie ułamek tego, ile musieli zapłacić jego gastronomiczni goście. O czym z lubością konstatował wlewając do przepastnej gardzieli hektolitry płynu. Złośliwi, należący w Newark do zdecydowanej mniejszości, twierdzili, że Galento był swoim najlepszym klientem. Drugą pasją Tony’ego było pięściarstwo; przy każdej nadarzającej się okazji rozprawiał z gośćmi o swoich bokserskich podbojach, raczył ich opowieściami o ringowych rywalach, których całymi pęczkami wysyłał w długą podróż - do krainy marzeń.
Galento, mierzący zaledwie 175 cm - przy wadze 105 kg- był, jak na kategorię ciężką, człowiekiem niewielkim. Obfite fałdy tłuszczu niemal całkowicie skrywały małe oczka, ale jego dobrotliwa, dobroduszna twarz budziła zaufanie, więc stali bywalcy z niekłamaną fascynacją słuchali o triumfach swojego championa, który nie dość, że nie zachowywał się jak ringowy gwiazdor, ale cierpliwie napełniał kolejne kufle piwa. Swój i okolicznych smakoszy chmielowego napoju. I gdy mówił, że z takim na przykład Louisem mógłby zmierzyć się nawet w piwnicy i jest pewien, że jako pierwszy wyszedłby na światło dzienne, panowało przekonanie, iż Tony jest w stanie jedną ręką pokonać championa. Z oburzeniem przyjmowano więc w Newark opinię bokserskich ekspertów, którzy sprzeciwiali się rywalizacji Louisa z Galento uznając ów pomysł jako absurdalny, godzący w dobre imię mistrza świata.
Początki kariery Tony'ego były obiecujące. Bez zmrużenia oka przyjmował potężne ciosy rywali, był niezwykle odważny i nieustannym pressingiem wykańczał rywali, maltretował jednego po drugim. Pod jego firmowym lewym hakiem padali jak muchy. Z drobną uwagą, iż owi przeciwnicy nie należeli do ringowych asów, prezentowali poziom zaledwie trzeciorzędny. Z czasem kolejni menedżerowie (bokser był poza barem człowiekiem kłótliwym i żaden opiekun nie wytrzymywał z nim dłużej, niż kilka miesięcy) kontraktowali Tony'emu nieco silniejszych przeciwników. Wówczas wychodziło szydło z worka; Galento przegrywał, bo ci mieli większą wiedzę o bokserskim rzemiośle, potrafili znaleźć receptę na jego lewy sierpowy. Bo z prawym hakiem nie mieli najmniejszego problemu, był widoczny z odległości kilometra. Ponadto Tony nigdy nie imponował kondycją, a jego umiejętności w walce obronnej, podobnie jak praca nóg, były po prostu żadne.
Czytaj za darmo o historii boksu i bokserskich aktualnościach w "Ring Bulletinie" >>
I zapewne świat poza barem i okolicami Newark o Tonym by nie usłyszał, gdyby nie zainteresował się nim jeden z najskuteczniejszych menedżerów Ameryki, Joe Jacobs. Joe nie tylko szybko podporządkował sobie Galento, ale i z dużą starannością zaczął mu dobierać przeciwników. Tony znów zaczął odnosić błyskotliwe, zakończone nokautem zwycięstwa. Sława boksera z Newark dotarła do Nowojorskiej Komisji Bokserskiej. Oślepiona blaskiem jego prowincjonalnych sukcesów, wyznaczyła Galento na challengera… samego "Brown Bombera" Joe Louisa! Choć nazwa organizacji brzmiała nobilitująco, to w gruncie rzeczy jej możliwości decyzyjne były mocno ograniczone. O czym zresztą doskonale wiedział Joe Jacobs. Mimo to wykorzystał tę nominację do hałaśliwej reklamy Tony’ego. Zaprosił nowojorskich dziennikarzy do baru w Newark, gdzie mogli się przekonać, iż bokser ma za nic wielkiego championa; nie tylko nie wyrzeka się alkoholu, ale namiętnie pali jedno po drugim cygara. Amerykańską prasę obiegła fotografia "Two Ton Tony" z cygarem w napuchniętych wargach- ze stosownym komentarzem samego pięściarza.
> Add a comment>
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Tomaszem Jabłońskim, który w wygranym meczu Hussars Poland z Argentina Condors pewnie i w efektownym stylu pokonał Juana Jose Velasco Chanampę.
http://www.youtube.com/watch?v=LZsjn5GPm1s
> Add a comment>
Grzegorz Proksa (28-2, 21 KO) wyjdzie na ring po raz pierwszy od przegranej walki o mistrzostwo świata wagi średniej. Plan jest taki, że drugą szansę na jedno z najwyższych trofeów Polak otrzyma w ciągu roku.
Pięć miesięcy temu 28-letni Grzegorz Proksa nie miał nic do powiedzenia w walce z Giennadijem Gołowkinem. Po dotkliwej porażce nie mógł zostać rzucony na głęboką wodę. W sobotniej 6-rundowej potyczce w Belfaście za rywala będzie miał Norberta Szekeresa. 26-letniego Węgra na Wyspy ściągnięto w zastępstwie chorego Lee Noble'a. Szekeres tydzień temu przegrał na punkty po 6 rundach z Mehdim Bouadlą, niedawnym rywalem Arthura Abrahama, a w listopadzie na takim samym dystansie uległ Kerry'emu Hope'owi, przeciwnikowi Proksy w dwóch zeszłorocznych walkach o mistrzostwo Europy. Polak nie nie jest w szczytowej dyspozycji. – Forma jest średnia. Nie mogę być zadowolony, bo miałem mało czasu na przygotowania. Zobaczymy co z tego wyniknie – mówi bokser.
Niedawno amerykański dziennikarz Dan Rafael zasugerował, że Proksa wystąpi 29 marca w amerykańskiej Veronie, tam gdzie uległ Gołowkinowi. Jego rywalem byłby Osumanu Adama, który w 2012 roku też przegrał starcie o mistrzostwo – z Australijczykiem Danielem Geale'em o tytuł IBF. Doniesieniom Rafaela zaprzecza Krzysztof Zbarski. – Jako agent sportowy Grzegorza nie pracuję nad pojedynkiem z Adamą. Koncepcja kolejnej walki Proksy jest uzależniona od tego, jak zaprezentuje się w sobotę. Oczywiście zwycięstwo wydaje się przesądzone, lecz chodzi o szereg elementów, które muszą „zagrać". Solidne przygotowanie się do startu w USA w tak krótkim okresie, biorąc pod uwagę zmianę strefy czasowej, uważam za mało realne – mówi Zbarski.
Więcej w sobotnim "Przeglądzie Sportowym".
>
Dziennikarz telewizji Polsat Mateusz Borek podał informację, że 23 marca w Częstochowie odbędzie się pierwsza tegoroczna gala z cyklu "Wojak Boxing Night". Według informacji Borka podczas tej imprezy na ring powrócą Paweł Kołodziej (30-0, 17 KO) oraz Damian Jonak (35-0-1, 21 KO).
Dla Kołodzieja byłby to powrót na ring po pechowej kontuzji kostki i jednocześnie pierwszy zawodowy pojedynek od dwunastu miesięcy. Jonak ostatni raz boksował w grudniu, wygrywając po widowiskowych dziesięciu rundach z Jacksonem Bonsu. W ostatnim czasie ulubieniec śląskiej publiczności zmagał się z kontuzją ścięgna Achillesa.
>