Odbywający obecnie karę trzymiesięcznego pozbawienia wolności mistrz świata pięciu kategorii wagowych Floyd Mayweather Jr (43-0, 26 KO) oraz jedyny w historii boksu czempion ośmiu przedziałów wagowych Manny Pacquiao (54-4-2, 38 KO) zostali sklasyfikowani przez magazyn Forbes jako dwaj najlepiej zarabiający sportowcy świata. Liderujący w zestawieniu Amerykanin zarobił w ostatnim roku 85 milionów dolarów, z kolei Filipińczyk zainkasował 62 miliony.
Dochody Mayweathera obejmują walki z Victorem Ortizem oraz Miguelem Cotto, z kolei Pacquiao swoją fortunę w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy pojedynkował się z Shanem Mosleyem, Juanem Manuelem Marquezem oraz Timothym Bradleyem. Trzecie miejsce w zestawieniu Forbesa zajmuje golfista Tiger Woods, a za jego plecami jest najlepszy koszykarz świata LeBron James.
>
30 czerwca polskich fanów boksu czeka noc wielkich emocji z udziałem prawdziwych mistrzów szermierki na pięści ze Stanów Zjednoczonych, którzy sprawdzą w ringu czołowych polskich zawodników. Głównym wydarzeniem bokserskiego święta anonsowanego pod hasłem "Starcie Tytanów", którego gospodarzem jest łódzka hala Atlas Arena, będzie pojedynek legendarnego czempiona Roya Jonesa Juniora (55-8, 40 KO) z notowanym w czołówce rankingów wagi półciężkiej Dawidem Kosteckim (39-1, 25 KO).
Jones Jr to jedna z największych gwiazd w historii boksu, zdobywca mistrzowskich pasów w czterech kategoriach wagowych, stawiany w panteonie pięściarskich sław obok takich postaci jak Muhammad Ali czy Mike Tyson. - Roy od zawsze był moim idolem, pamiętam jak studiowałem jego najsłynniejsze pojedynki, próbując powtarzać jego ruchy. Gdyby jeszcze niedawno ktoś mi powiedział, że przyjdzie mi z nim skrzyżować rękawice, pomyślałbym, że jest szalony - mówi Dawid Kostecki. - Takie są jednak fakty, 30 czerwca wyjdę na ring w Łodzi z Royem Jonesem Juniorem i będę już musiał zapomnieć o tym, że to mój idol. Roy będzie moim rywalem, który przecież jednym ciosem potrafi znokautować swojego przeciwnika. Spojrzymy sobie głęboko w oczy i rozczpocznie się walka mojego życia!
- Sprawdzimy, czego nauczył się ode mnie Kostecki. Miałem okazję oglądać jego walki, to uzdolniony zawodnik, ale ja w swojej karierze mierzyłem się z najlepszymi, nie czuję strachu przed nikim. Byłem mistrzem świata wag średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej. Nie boję się nikogo. 30 czerwca znokautuję Kosteckiego! Potem chcę zmierzyć się z waszym "Diablo" Włodarczykiem, chcę odebrać mu pas WBC wagi junior ciężkiej, brakuje mi go w mojej kolekcji - deklaruje pewny siebie Roy Jones Jr.
Zanim na ring w Atlas Arena wyjdą Roy Jones Jr i Dawid Kostecki, kibice zobaczą w akcji niepokonanego boksera wagi ciężkiej, w którym wielu upatruje następcę Andrzeja Gołoty - Artura Szpilkę (11-0, 9 KO). Rywalem utalentowanego 23-latka będzie czterokrotny pretendent do tytułu mistrza świata - mierzący 198 cm Jameel McCline (41-11-3, 24 KO). - Pokażę wam, ile wart jest ten Szpilka, widziałem w ringu już wszystko, miałem na deskach mistrzów świata - Samuela Petera i Chrisa Byrda. Zamierzam dać temu młokosowi lekcję boksu! - odgraża się ważący 120 kg olbrzym z Harlemu.
Ambitny "Szpila" niewiele sobie jednak robi ze słów potężnego Amerykanina. - Lekcję boksu? Zapraszam na wyrównawcze! Wierzę, urodziłem się po to, by zostać pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej i McCline, choć szanuję jego osiągnięcia, nie powstrzyma mnie na drodze do pasów. Zobaczycie w Łodzi prawdziwego Szpilberga - zapowiada z uśmiechem pięściarz z Wieliczki.
Kostecki i Szpilka nie będą jedynymi polskimi pięściarzami, którzy w Łodzi staną w szranki z amerykańskimi legendami boksu. Nad Wisłę wraz z Jonesem Juniorem i McClinem przybędzie bowiem także Nate Campbell (35-9-1, 26 KO) - zdobywca pasów mistrzowskich w wadze lekkiej trzech prestiżowych federacji - IBF, WBO i WBA. Rywalem "Galaktycznego Wojownika" będzie niedawny pretendent do tytułu mistrza Unii Europejskiej - Krzysztof Szot (16-2-1, 5 KO).
- Wiem, że nie będę w tym starciu faworytem, ale postaram się sprawić niespodziankę. Campbell to wielki zawodnik. Pamiętam, jak łatwo pokonał przed laty Maćka Zegana. Postaram się mu zafundować polski rewanż, ale wiem, że nie będzie łatwo - mówi Krzysztof Szot, długi czas najlepszy w swojej klasie wagowej bokser amatorski w Polsce.
Bilety na galę w Łodzi, na której wystąpią także Rafał Jackiewicz, Krzysztof Głowacki, Krzysztof Zimnoch i Krzysztof Kopytek, dostępne są na stronach eventim.pl i ebilet.pl.
>
"Nie chcę się wymądrzać, udawać eksperta, ani - tym bardziej! - marudzić i szukać dziury w całym. Niestety jednak walka Tomasza Adamka z Eddim Chambersem mnie nie zachwyciła." - pisze w "Przeglądzie Sportowym" Kamil Wolnicki, komentując sobotni pojedynek w Newark o pas IBF North American wagi ciężkiej. - "Nie przekonuje mnie to ciągłe przybieranie na wadze naszego boksera. Przed sobotnim pojedynkiem Tomek ważył najwięcej w karierze - 102,1 kg. Nie przekłada się to jednak na siłę ciosu, a może kosztować utratę szybkości, choć obraz walki z naprawdę szybkim Chambersem może być w tej kwestii nieco mylący. Tak przynajmniej twierdzą różni fachowcy, z którymi rozmawiałem po sobotnim pojedynku w Newark. Tomek i trener Roger Bloodworth chyba jednak wiedzą, co robią. Sam bokser przekonuje, że po prostu nie kontroluje szczególnie wagi, ale czuje się coraz groźniejszym pięściarzem, choć ma już 35 lat.
Czy jest gotowy, by walczyć o pas? A jeśli tak, to z kim? Słyszałem plotki, że Aleksander Powietkin wcale z Polakiem mierzyć się nie chce, a przecież zdaniem większości obserwatorów wydarzeń w wadze ciężkiej, właśnie taka walka byłaby najciekawsza. Kliczko? Trudno mi wyobrazić sobie wygraną z Ukraińcem.
Na Adamka spadło wczoraj mnóstwo słów krytyki od części naszych internautów. Lecz czy to wina Tomka, że Chambers miał nie całkiem sprawną rękę? Lennox Lewis mówił kiedyś, że aby być mistrzem, trzeba mieć też mistrzowski organizm. Widocznie Chambers takiego nie ma. To nie jest problem ani tym bardziej wina Adamka...'
>
Niemogący pogodzić się z sobotnią porażką Eddie Chambers (36-3, 18 KO) zapowiedział, że złoży do organizacji International Boxing Federation oficjalną prośbę o zarządzenie rewanżu pomiędzy nim oraz Tomaszem Adamkiem (46-2, 28 KO). Stawką pojedynku pięściarzy był pas IBF North America wagi ciężkiej.
- Chcę rewanżu na neutralnym terenie, złożę takie pismo do IBF. Statystyki ciosów przemawiają za mną, a walczyłem jedną ręką. Punktacja 119-109 pokazywała jasno kto miał w tej walce wygrać. Ten sędzia nawet nie patrzył na to się dzieje w ringu. Mam nadzieję, że otrzymam drugą szansę walki z Adamkiem i pokażę na co mnie stać przy użyciu obu rąk - zapewnia "Szybki" Eddie.
Wniosek Amerykanina ma bardzo nikłe szanse na powodzenie. IBF zwykła nakazywać toczenie rewanżu jedynie przy ewidentnych błędach sędziowskich lub proceduralnych w trakcie pojedynków.
>
Bardzo możliwe, że już 25 sierpnia świeżo upieczony mistrz świata IBF wagi półśredniej Randall Bailey (43-7, 37 KO) przystąpi do pierwszej obrony tytułu. Słynący z nokautującego ciosu pięściarz z Florydy ma tego dnia skrzyżować rękawice z Devonem Alexandrem (23-1, 13 KO).
Bailey wywalczył mistrzowski pas tydzień temu, nokautując niespodziewanie Mike'a Jonesa. Alexander w kategorii półśredniej zadebiutował w lutym. Wcześniej był mistrzem świata wagi junior półśredniej.
>
Boksujący w kategorii ciężkiej Larry Olubamiwo (10-3, 9 KO) został zawieszony na cztery lata po tym jak w jego organizmie po styczniowej walce z Samem Sextonem wykryto aż 13 niedozwolonych środków. 34-letni pięściarz najprawdopodobniej już nie wróci do profesjonalnego sportu.
Przygodę z zawodowym boksem Olubamiwo zaczął w październiku 2008 roku. Kilka miesięcy później znokautował w pierwszej rundzie Michała Skierniewskiego. W ostatnich dwóch profesjonalnych startach przegrywał z Johnem McDermottem oraz Samem Sextonem.
>
Jest wielce prawdopodobne, że 30 czerwca na wielkiej gali boksu w Łodzi, której główną atrakcją będzie starcie Dawida Kosteckiego (39-1, 25 KO) z legendarnym Royem Jonesem Juniorem (55-8, 40 KO) wystąpi słynny czempion wagi lekkiej, zdobywca mistrzowskich pasów federacji WBA, IBF i WBO Nate Campbell (35-9-1, 26 KO).
Rywalem "Galaktycznego Wojownika" w pojedynku zakontraktowanym na osiem rund ma być niedawny pretendent do tytułu mistrza Unii Europejskiej Krzysztof Szot (16-2-1, 5 KO).
Nate Campbell w swojej bogatej karierze zawodowej walczył z czołowymi pięściarzami świata. Polscy kibice pamiętać go mogą ze zwycięskiego eliminatora IBF przeciw Maciejowi Zeganowi z 2006 roku. Dwa lata później sięgnął po tytuł mistrza trzech prestiżowych organizacji (WBO, IBF, WBA), wygrywając z niepokonanym wówczas Juanem Diazem. Po raz ostatni Amerykanin wychodził do ringu w marcu, stopując w dziewiątej rundzie faworyzowanego Victora Cayo, który wcześniej przegrywał tylko z Lamonem Petersonem i Marcosem Maidaną.
Bilety na galę w Łodzi, na której wystąpią także m.in. Artur Szpilka, Rafał Jackiewicz i Krzysztof Głowacki, dostępne są na stronach eventim.pl i ebilet.pl.
> Add a comment>
- Wygrałem i koniec tematu. Jestem zadowolony, choć wiem, że kibice chcieli zobaczyć w ringu wojnę. Do tanga trzeba dwojga. Jeśli przeciwnik zadaje jeden "rzucany" (czyli zamachowy) cios i ucieka, niewiele można zrobić - Tomasz Adamek (46-2, 28 KO) o walce z Eddiem Chambersem (36-3, 18 KO) dla "Przeglądu Sportowego".
- Jest niedziela, ósma rano, a Tomasz Adamek już na nogach? Miał pan bezsenną noc po walce z Eddim Chambersem?
Tomasz Adamek: Nie. Wstałem rano, bo zawiozłem trenera Rogera Bloodwortha na lotnisko. Wracał od razu do domu.
- Zdążyliście porozmawiać o walce? Wygrał pan, ale...
Wygrałem i koniec tematu. Jestem zadowolony, choć wiem, że kibice chcieli zobaczyć w ringu wojnę. Do tanga trzeba dwojga. Jeśli przeciwnik zadaje jeden „rzucany" (czyli zamachowy) cios i ucieka, niewiele można zrobić.
- Chambers pana zaskoczył?
Trudno powiedzieć. Wiedziałem, że będzie świetnie przygotowany. Zresztą, tak jak wszyscy, którzy wchodzą ze mną do ringu. Myślałem jedynie, że zamierza się bić, ale widać miał inny plan.
Musiałem tak walczyć, bo rywal uciekał głową, ciągle się odchylał, więc punktowałem uderzając w dolne partie. To była najlepsza metoda.
- Ma pan sobie coś do zarzucenia?
Zawsze pokazujesz tyle, ile pozwala przeciwnik. Pewnie mogłem być bardziej agresywny, ale przecież walka była zakontraktowana na dwanaście rund. Nie chciałem stawiać wszystkiego na jedną kartę. Powtórzę jeszcze raz: oczekiwałem większej wymiany ciosów, ale do niej nie doszło. Dwa czy trzy razy czułem, że naprawdę solidnie go trafiłem. Kiwał głową, że wszystko jest w porządku, ale wiedziałem, że przyjął czysty cios. > Add a comment
>
8 września i 22 grudnia to wstępne daty kolejnych walk celującego w pojedynek z królem wagi ciężkiej Władimirem Kliczką Tomasza Adamka (46-2, 28 KO). Jak potwierdził w rozmowie z ringpolska.pl współpromotor "Górala" Ziggy Rozalski, obydwie walki odbędą się za Oceanem, najprawdopodobniej obydwie w dobrze znanej polskim kibicom hali Prudential Center.
- Walka z Chambersem nie była łatwa, to był ciężki pojedynek, Tomek musi odpocząć. Na ring wróci we wrześniu. Na razie nie mamy jeszcze nazwiska rywala. W tym roku obydwie walki Adamek stoczy w Stanach, w Polsce spróbujemy coś zrobić w 2013 - powiedział Rozalski.
Wiadomość o pojedynkach "Górala" w USA wcale jednak nie oznacza, że fani pięściarza nad Wisłą znów zarywać będą musieli noce, by zobaczyć go w akcji. - We wrześniu chcemy walkę Tomka zorganizować w godzinach popołudniowych naszego czasu, tak by w Polsce był to najlepszy z możliwych czas antenowy na mecz bokserski - zdradza prowadząca wspólnie z Rozalskim karierę Adamka Kathy Duva.
Nieoficjalnie mówi się, że nietypowa godzina wrześniowego pojedynku Tomasza Adamka zwiastować może kolejną polską galę boksu transmitowaną w systemie PPV, jednak informacji takiej nikt z obozu czempiona z Gilowic jeszcze nie potwierdził.
>
Tomasz Adamek: Witam wszystkich, dziękuję wszystkim przyjaciołom, którzy przyszli do Prudential Center. Wygrałem walkę, była ona bardzo równa. Byłem wściekły, bo chciałem walczyć cios za cios, ale Eddie nie chciał, dużo się ruszał, był przebiegły. Wygrałem. Jestem szczęśliwy. Wracam na ring we wrześniu. Teraz czas odpocząć.
- Eddie uderzał tylko prawą ręką, zauważyłeś to?
Eddie nie ma mocnego ciosu, tylko mnie klepał.
- Walczył tylko prawą ręką...
Nie wiedziałem o tym, ktoś mi o tym powiedział, ale taki jest boks. W 2005 roku walczyłem ze złamanym nosem, przez 12 rund i wygrałem. Musisz być gotów na wszystko, gdy wchodzisz na ring.
- Tomasz, jaki będzie twój kolejny krok?
Nie wiem, to pytanie do promotor, ja jestem gotów na każdego. Teraz czas na odpoczynek.
- Jak ważne było dla ciebie to zwycięstwo po porażce z Kliczką?
Każda walka jest ważna, jeśli wygrywasz. Gdy przegrywasz, spadasz w dół. Taki jest bokserski biznes. Chcesz być mistrzem, musisz piąć się do góry.
- Tomasz, czy trzymałeś się założonego planu na walkę. Taktyka mogła się zmieniać, ale czy trzymałeś się planu?
Po dziewiątej rundzie Roger powiedział mi, że muszę wygrać wszystkie pozostałe rundy, a wygram walkę.
- Poczułeś jakieś ciosy Eddiego Chambersa?
Nie, jestem góralem...
- Czułeś, że kontrolujesz tę walkę?
Tak, kontrolowałem ją, w każdej rundzie były jakieś problemy, ale walczyłem dalej. Eddie nie chciał podjąć walki, uciekał, taki ma styl. Myślę, że moi przyjaciele chcieli zobaczyć w ringu dwóch twardzieli, ale walka była jaka była.
- Co sądzisz o kartach punktowych walki?
Wygrałem, choć walka była równa. O punktację trzeba pytać sędziów. Ja czułem, że wygrałem.
>
Magazyn "The Ring" uznał Eddiego Chambersa (36-3, 18 KO) największym pechowcem minionego weekendu. Amerykanin w sobotę przegrał jednogłośnie na punkty z Tomaszem Adamkiem (46-2, 28 KO), jednak już w pierwszej rundzie doznał kontuzji bicepsa i przez resztę walki stawiał czoła "Góralowi", boksując wyłącznie prawą ręką.
"Chambers zasługuje na wielkie uznanie za swój sobotni występ. Po pierwsze pojawił się na wadze w znakomitej formie z 202 funtami, był szybki i silny. Nawet gdy doznał kontuzji ręki, nadal udanie rywalizował z bardzo dobrym i doświadczonym przeciwnikiem. Według mnie to była równa walka, choć dałem Adamkowi nieznaczną wygraną.
Po walce Chambers był bardzo załamany. Wydawało się, że całkowicie wrócił do siebie po brutalnej porażce z Władimirem Kliczką w 2010, a tu łapie kontuzję, która z wielkim prawdopodobieństwem nie pozwoliła mu pokazać wszystkich swoich atutów. Ja wciąż wierzę, że Chambers może nawiązać walkę z każdym zawodnikiem wagi ciężkiej, który nie nazywa się Kliczko. I mam nadzieję, że on też w to wierzy." - napisał w swoim podsumowaniu wydarzeń na światowych ringach Michael Rosenthal.
>
Tomasz Adamek (46-2, 28 KO), który w sobotę pokonał jednogłośnie na punkty Eddiego Chambersa (36-3, 18 KO), przyznał w rozmowie z Onet Sport, że zwycięstwo w Prudential Center w Newark przybliżyło go do kolejnej walki o mistrzostwo świata w bokserskiej wadze ciężkiej. - Starcie o mistrzostwo świata, to jest mój cel na kolejny rok - zapowiedział "Góral".
- Walka z Eddiem Chambersem to było ciężkie starcie. To był taki pojedynek dla koneserów boksu. Jest pan zadowolony po tej walce?
To może nie była ciężka walka. Tak byłoby wtedy, gdybym przyjął wiele ciosów. A tymczasem ja atakowałem, a Chambers unikał walki. Wiele zatem w niej zależało od taktyki. Kibice może byli zadowoleni z mojego zwycięstwa, ale na pewno nie ze stylu, w jakim ją wygrałem. Pewnie oczekiwali walki "ząb za ząb", co pokazywałem w wielu swoich walkach. Tak było przecież w starciu z Nagy Aguilerą. Z tym, że teraz walczyłem z Chambersem, który na pewno jest dużo bardziej znanym pięściarzem. Miał on swoją taktykę, polegającą na unikaniu walki i zadawaniu pojedynczych ciosów. Tymczasem oczekiwałem twardego starcia, bo właśnie taki boks lubię. A do tego takie zacięte walki przysparzają nam kibiców.
- Mogło się jednak podobać to, że zasypał pan rywala gradem ciosów.
Nie miałem jednak innego wyjścia. Zadawałem dwa-trzy ciosy, a on od razu się odchylał. Starałem się też bić w korpus, bo ciężko było trafić go w głowę. Trzeba przyznać, że był do tej walki bardzo dobrze przygotowany, a do tego był bardzo szczupły, bo ważył zaledwie 92 kilogramy. Dzięki temu był bardzo szybki. Poradziłem sobie jednak z tym i wygrałem zasłużenie.
Słyszałem coś o tym. Podobno amerykańscy dziennikarzy mówili, że nie powinienem tej walki wygrać, a ja odniosłem zdecydowane zwycięstwo. Janusz Pindera, który komentował walkę dla Polsatu, powiedział mi, że zasłużenie wygrałem. Według jego wyliczeń trzema-czterema punktami. Trener Roger Bloodworth po dziewiątej rundzie powiedział mi, że jeśli wygram trzy kolejne starcia, to odniosę zwycięstwo. Wiedziałem zatem o co chodzi i robiłem swoje.
- Przed walką spodziewaliście się z trenerem, że tak właśnie będzie ona wyglądała, czy zakładaliście coś zupełnie innego?
Byłem przygotowany na ciężką walkę, bo przecież Chambers to solidny zawodnik. Pewne było, że jeśli zaprezentuje się w walce ze mną bardzo źle, spadnie na sam dół nie tylko w rankingach, ale także w hierarchii finansowej. Gdyby wygrał ze mną, to znalazłby się z kolei na samym szczycie. Byłem jednak na to wszystko przygotowany. Tak jak jestem gotowy na kolejną walkę z trudnym przeciwnikiem.
- A wiadomo już z kim będzie wrześniowe starcie?
Jest kilku przeciwników, ale nazwisko tego właściwego ogłosimy za dwa-trzy tygodnie.
- Wspominał pan o tym, że to była bardzo ważna walka dla Chambersa, ale dla pana też to starcie miało wielki ciężar gatunkowy. Tak naprawdę obaj walczyliście o swoją przyszłość.
Dla mnie każda walka jest tą z gatunku "być albo nie być". Jeżeli się wygrywa, wchodzi się na szczyt, a kiedy się przegrywa - spada się w dół. Jeżeli jednak jest się pięściarzem, który myśli o sukcesie - tak jak ja - to trzeba tylko wygrywać. W boksie nie ma wicemistrzów świata. Tutaj liczy się tylko mistrzowski pas. Dlatego walczę i trenuję po to, by jeszcze taką walkę dostać.
- Chambers od pewnego momentu w walce z panem przestał używać lewej ręki. Wiedział pan o tym, że jest kontuzjowany?
Nie zauważyłem tego faktu, bo często zmieniał pozycję. Dopiero przed konferencją po walce dowiedziałem się, że walczył z kontuzją. Dla mnie nie ma jednak tłumaczenia. Porażkę trzeba znieść z honorem. Ja przecież przeciwko Paulowi Briggsowi walczyłem dwanaście rund ze złamanym nosem i do tego wywalczyłem pas mistrza świata. > Add a comment
>
Amerykański magazyn "The Ring" uznał Tomasza Adamka (46-2, 28 KO) obok aktualnego mistrza świata WBC wagi średniej Julio Cesara Chaveza Jr największym wygranym minionego weekendu. "Biblia Boksu" doceniła postawę Polaka w wygranej walce z Eddiem Chambersem i wróży "Góralowi" kolejne zarobione miliony dolarów na koncie.
"Adamek to jeden z najbardziej regularnych pięściarzy na świecie, jego porażka z Witalijem Kliczko była wyjątkiem. Adamek podszedł do walki z Chambersem jak zwykle dobrze przygotowany, prezentując swoją kombinację bokserskich umiejętności i niezwykle twardego charakteru. Polak zapracował na wygraną z groźnym oraz zdeterminowanym rywalem" - pisze Michael Rosenthal w internetowym wydaniu "The Ring".
"Chambers doznał w pierwszej rundzie kontuzji lewej ręki, ale i tak walczył bardzo dzielnie, przez co Adamek musiał ciężko pracować na wygraną. Bez wątpienia zapracował także na kolejną bardzo dużą wypłatę w niedalekiej przyszłości. I dobrze, bo na nią zasługuje" - dodaje ceniony dziennikarz "Biblii Boksu".
> Add a comment>
Tomasz Adamek (46-2, 28 KO) awansował na trzecie miejsce w wadze ciężkiej w rankingu prowadzonym przez popularny portal statystyczny Boxrec.com. Dzięki sobotniej wygranej nad Eddiem Chambersem Polak przesunął się o trzy pozycje do góry.
"Górala" wyprzedzają jedynie bracia Kliczko, którzy posiadają wszystkie mistrzowskie pasy "królewskiej" kategorii. Za plecami Adamka znajdują się kolejno Aleksander Powietkin, Kubrat Pulew oraz David Haye. Kolejnym Polakiem w rankingu Boxrec.com jest Mariusz Wach, który zajmuje 22 miejsce.
>
Uważany za niekwestionowanego króla wagi średniej Sergio Martinez (49-2-2, 28 KO) nie może doczekać się pojedynku z mistrzem świata WBC Julio Cesarem Chavezem Jr (46-0-1, 32 KO). Argentyńczyk chwali ostatnie postępy Meksykanina, jednak zapowiada swoją dominację w ringu.
- To będzie największe lanie, jakie Chavez kiedykolwiek dostał. Dołożę mu za to co mówi on i jego ojciec. Niech lepiej uważają na słowa, bo mogę się jeszcze bardziej zdenerwować - zapowiada "Maravilla" Martinez.
- Chavez stał się dużo lepszym pięściarzem niż jeszcze rok temu. Jego ostatnie dwie walki były bardzo dobre. On ma dobre warunki fizyczne i jest silny. Cieszę się, że do naszej walki dochodzi teraz, ponieważ szanse będą dużo bardziej wyrównane i nikt nie będzie szukał wymówek - twierdzi Argentyńczyk, który w tym roku pokonał tylko Matthew Macklina.
>
http://www.youtube.com/watch?v=T_tGD5hY664
Były mistrz świata wagi półśredniej Victor Ortiz podczas treningu medialnego przed sobotnią walką z Jose Lopezem. Pojedynek będzie głównym wydarzeniem gali w Los Angeles.
>
Floyd Mayweather, ojciec i były trener mistrza świata pięciu kategorii wagowych Floyda Mayweathera Jr (43-0, 26 KO) nie był zachwycony postawą Timothy Bradleya (29-0, 12 KO) w ubiegłotygodniowym pojedynku z Mannym Pacquiao. Mayweather twierdzi, że gdyby doszło do walki jego syna z nowym mistrzem WBO wagi półśredniej, to pojedynek przebiegłby bardzo jednostronnie.
- To nie byłaby walka, Floyd by go po prostu ośmieszył. Bradley jest stworzony dla Floyda, to byłby dla niego łatwo rywal. Pasowałby do jego rękawic jak garnitur szyty na miarę - twierdzi były trener m.in. Oscara De La Hoi i Ricky'ego Hattona.
- Poza tym nie ma co się przejmować złym werdyktem Pacquiao. Walkę z Bradleyem wygrał, został oszukany, ale co z innymi walkami kiedy to on powinien przegrać a wygrywał? Np. ostatnia walka z Marquezem? Każdy dostaje to na co zasłużył - mówi Amerykanin.
>
Eddie Chambers (36-3, 18 KO) ma nadzieję, że niedługo otrzyma szansę rewanżowego pojedynku z Tomaszem Adamkiem (46-2, 28 KO). Minionej nocy "Góral" pokonał Amerykanina jednogłośnie na punkty, jednak pięściarz z Filadelfii nie może pogodzić się z sędziowskim werdyktem.
- Sędziowie byli niewidomi, to była decyzja faworyzująca lokalnego pięściarza. Adamek w New Jersey mieszka i walczy od kilku lat, to są rzeczy na które nie miałem wpływu. Nie mówię tego, bo zostałem obrabowany, ale Adamek był moim najłatwiejszym przeciwnikiem od lat - mówi rozżalony "Szybki" Eddie, który boksował pierwszy raz od czternastu miesięcy.
- W pierwszej rundzie doznałem kontuzji lewego bicepsa, ale nawet jedną ręką doprowadziłem do celu więcej ciosów niż on dwiema. To mówi wszystko o tym kto jest lepszy. Mam nadzieję na rewanż, choć nie sądzę, aby Adamek tego chciał. To dobry pięściarz, ale nie na moim poziomie - analizuje Chambers, którego czekają teraz kolejne tygodnie rehabilitacji. Filadelfijczyk w ciągu ostatniego roku dwukrotnie wycofywał się z ważnych walk z powodu kłopotów zdrowotnych.
>