Usztywniający opatrunek na dłoni, ale za to świetny humor. Tomasz Adamek (45-, 28 KO) nie ma popękanych kości i powinien zdążyć z formą na 16 czerwca.
- Uff, kości są całe! - powiedział wczoraj "Przeglądowi Sportowemu" Tomasz Adamek, który w poniedziałek do późnych godzin przechodził badania u doktora Charlesa Malone'a w Nowym Jorku. Wszystko to dlatego, że po sobotniej, zwycięskiej walce z Nagym Aguilerą, dłonie byłego mistrza świata w dwóch kategoriach wagowych bardzo spuchły. Szczególnie lewa. - Był problem. Naprawdę się bałem, że kość może być pęknięta - przyznaje pięściarz. Malone to lekarz, który opiekował się takimi zawodnikami, jak choćby Arturo Gatti czy Evander Holyfield, a także gwiazdami innych dyscyplin sportu i show biznesu.
- Widać, że to świetny specjalista. Naprawdę zna się na rzeczy - nie kryje uznania Adamek. To jednak nie znaczy, że Malone jest cudotwórcą i problemy zniknęły.
- Dostałem leki, które muszę łykać przez pięć dni. Rękę mam włożoną w specjalną szynę. To żaden gips, raczej opaska. Chodzi o to, żeby nigdzie nie uderzyć czy nie zawadzić. Drobiazg w sumie. Za dwa tygodnie czeka mnie kontrola i powinno być już lepiej. Cieszę się z tego, że ostatecznie porozlewały mi się tylko torebki stawowe w lewej ręce - opowiada Adamek.
Video.Tomasz Adamek po wygranej walce z Nagy Aguilerą >>
Więcej w środowym "Przeglądzie Sportowym". > Add a comment
>
W sobotę na bokserskiej gali w Hamilton w stanie New Jersey kolejną walkę stoczy czterokrotny pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Jameel McCline (40-11-3, 24 KO). Rywalem amerykańskiego dwumetrowca będzie Livin Castillo (16-11, 10 KO).
McCline po porażce z Chrisem Arreolą w kwietniu 2009 roku na ponad dwa lata rozstał się zawodowymi ringami, by powrócić w grudniu 2011 zwycięskim pojedynkiem z Dennisem McKinnleyem. W kolejnym występie "Big Time" nieoczekiwanie przegrał jednak z Haroldem Sconiersem.
>
Najbliższy przeciwnik Grzegorza Soszyńskiego (20-1, 10 KO) w walce o tytuł mistrza IBF Ameryki Północnej ("The Club" w Chicago, 31 marca), Rayco Saunders (22-14, 9 KO), mając siedem lat patrzył, jak jego matka próbowała zadźgać ojca nożem. Kiedy miał 11 lat, matka umarła z przedawkowania narkotyków. Mając 15 lat, dostał nożem w plecy, mając 21 lat został postrzelony w klatkę piersiową. Już jako nastolatek spędził w poprawczaku kilka lat za zabójstwo i jak sam mówi, "strzelał do innych i handlował narkotykami". Sześć razy był w więzieniu, brał udział w strzelaninie z policją, mając 35 lat napisał książkę o swoim życiu. Ale skandal na miarę ogólonoamerykańską zrobił się wtedy, kiedy pojawił się na sali sądowej, występując jako świadek w koszulce i czapce z napisem "STOP DONOSICIELOM". Paradoks sprawił, że właśnie dzięki pracy policyjnego donosiciela, Rayco jeszcze żyje…
Według prokuratora w Pittsburghu, Lisy Pellegrini, Saunders pojawił się w sądzie, służąc jako ostrzeżenie dla tych, którzy mieli zeznawać w tej, i kilku innych sprawach. On sam twierdzi, że chodzi o skończenie bezkarności płatnych policyjnych informatorów, którzy nigdy nie trafiają do więzienia za popełniane przestępstwa, bo policja potrzebuje ich jako donosicieli bardziej na wolności niż za kratkami.
Zwyczaj noszenia koszulek z ostrzegającym napisem stał się tak powszechny, że sprawą zajęły się ogólnoamerykańskie gazety, jak "USA Today", a Saunders zakosztował sławy nie mającej nic wspólnego z uprawianym sportem. Paradoks sprawił, że właśnie dzięki pracy policyjnego donosiciela jeszcze żyje. Rayco zaczął mieć romans z dziewczyną handlarza narkotykami, a kiedy zazdrosny rywal wynajął na niego płatnych zabójców, tylko zeznania ludzi, przeciwko którym protestuje, uratował mu życie.
Video. Grzegorz Soszyński sparuje przed walką z Rayco Saundersem >>
Ponad rok temu, Rayco Saunders temu wydał książkę, zatytułowaną "Blessed Or Cursed: My first 35 years" (Błogosławiony czy Przeklęty: pierwsze 35 lat mojego życia). Najbliższa walka z Grzegorzem Soszyńskim, którego dzieciństwo w Zakopanem nie mogłoby być bardziej odległe od tego, jak i gdzie wyrastał Rayco ma być dla niego sportową szansą, której poświęci wszystko. Tylko, że Polak myśli tak samo...
> Add a comment>
Czwórka polskich pięściarzy - Karolina Michalczuk (51 kg), Lidia Fidura (75 kg), Rafał Kaczor (52 kg) i Sasun Karapetyan (69 kg) - wygrała rywalizację w swoich klasach wagowych w 29. Międzynarodowych Turnieju Bokserskim im. Feliksa Stamma. Wyniki finałów turnieju poniżej.
Kobiety:
51 kg: Karolina Michalczuk (Polska) - Sumeyra Razic (Turcja) 18:12
60 kg: Gulsum Tatar (Turcja) - Karolina Graczyk (Polska) 11:8
75 kg: Lidia Fidura (Polska) - Gu Chun Hong (Chony) 9:7
Mężczyźni:
49 kg: Azamat Isakułow (Kazachstan) - Aleksandr Aleksandrow (Bułgaria) 14:6
52 kg: Rafał Kaczor (Polska) - Dimitrij Sutnikow (Rosja) 15:12
56 kg: Siergiej Wodopianow (Rosja) - Mateusz Polski (Polska) 18:10
60 kg: Bunyamin Aydin (Turcja) - Josh Taylor (Szkocja) 9:7
64 kg: Munkh-Erdene Uranchimeg (Mongolia) - Cetin Ozdemir (Turcja) 17:13
69 kg: Sasun Karapetyan - Tomasz Kot (obaj Polska) 13:12
75 kg: Artjom Czebotariew (Rosja) - Tomasz Jabłoński (Polska) 19:9
81 kg: Sierhij Łapin (Ukraina) - Mateusz Tryc (Polska) 18:14
91 kg: Eugenijus Tutkus (Litwa) - Avni Yildirim (Turcja) 11:10
+91 kg: Gasan Gimbatow (Rosja) - Vitalijus Subacius (Litwa) 17:9
>
Najprawdopodobniej 12 maja na ring powróci doskonale znany polskim kibicom Chris Arreola (35-2, 30 KO). Amerykanin ma stoczyć w tym terminie pojedynek na terenie Meksyku. Walka ma być ostatnim przetarciem przed październikowym starciem z mistrzem świata WBA, IBF i WBO wagi ciężkiej Władymirem Kliczko.
Majowy rywal Arreoli nie jest jeszcze znany. W tym roku 31-letni pięściarz zaliczył już jeden profesjonalny występ, nokautując w pierwszej rundzie Erica Molinę.
>
28 kwietnia na terenie Niemiec najprawdopodobniej dojdzie do walki pomiędzy mistrzem świata WBO wagi super średniej Robertem Stieglitzem (41-2, 23 KO) oraz Georgem Grovesem (14-0, 11 KO). Organizatorem pojedynku jest grupa SES Boxing, która dwa tygodnie temu wygrała przetarg sumą ponad 800 tysięcy dolarów.
Dla Anglika będzie to pierwsza w zawodowej karierze okazja na wywalczenie mistrzowskiego tytułu. Stieglitz będzie bronił swojego pasa po raz szósty.
>
Pięciu sparingpartnerów towarzyszy mistrzowi świata pięciu kategorii wagowych Floydowi Mayweatherowi Jr w czasie przygotowań do walki z Miguelem Cotto. Na zdjęciu od lewej Bastie Samir (10-0-1, 10 KO), J'Leon Love (10-0, 6 KO), Ramon Montano (17-10-2, 2 KO), Omar Henry (11-0-1, 9 KO) oraz Luis Arias (2-3, 2 KO).
>
Arthur Abraham podczas dzisiejszego treningu otwartego przed sobotnią walką z Piotrem Wilczewskim na gali w Kilonii. Bezpośrednia transmisja z walki "Wilka" a także pojedynku Mateusza Masternaka z Felipe Romero w sobotę w Polsat Sport od godz. 18.00.
>
Piotr Wilczewski (30-2, 10 KO) nie zdążył dotrzeć na dzisiejszy trening otwarty przed sobotnią walką z Arthurem Abrahamem (33-3, 27 KO). Polski ex-czempion Starego Kontynentu wagi super średniej utknął na lotnisku w Monachium z powodu ogólnokrajowego strajku pracowników portów lotniczych.
- Najważniejsze, że na czas będę w ringu - skomentował swoją absencję na pokazie w Kilonii "Wilk". - Strajk na lotnisku nie zatrzyma mnie w drodze do pokonania Abrahama.
Mimo nieobecności rywala znad Wisły "Król Artur" odbył swój trening i jak zapewniają jego promotorzy, zaprezentował się na nim wyśmienicie. - Nie musiałem koniecznie spotkać się dziś z Wilczewskim. Widziałem go wiele razy wspólnie z trenerem na nagraniach z walk. To mocny rywal, nie zlekceważę go i zwyciężę w sobotę - powiedział Arthur Abraham.
>
7 lipca w szwajcarskim Bernie dojdzie do rewanżowego pojedynku pomiędzy mistrzem świata wagi ciężkiej federacji IBF, WBO oraz WBA Władymirem Kliczko (57-3, 50 KO) oraz Tonym Thompsonem (36-2, 24 KO). Promotorzy obu pięściarzy dojdzie dzisiaj do porozumienia. Na jutro zaplanowany był przetarg mający wyłonić organizatora walki.
Pierwsza walka Ukraińca z Amerykaninem miała miejsce w lipcu 2008 roku. Kliczko wygrał przez nokaut w jedenastej rundzie.
>
21 kwietnia na gali "Wojak Boxing Night" w Zabrzu kolejną walkę stoczy niepokonany na zawodowych ringach Damian Jonak (32-0-1, 21 KO). Rywalem wysoko notowanego w rankingach wagi junior średniej Polaka będzie Brazylijczyk Anderson Clayton (37-6, 32 KO).
- Chcieliśmy, by z Damianem boksował Meksykanin Saul Roman, ale ponieważ Roman po długich negocjacjach ostatecznie zrezygnował z potyczki z Jonakiem, zdecydowaliśmy się na Claytona - mówi promotor boksera Andrzej Wasilewski. - Przeciwnik Damiana ma bardzo wysoki współczynnik nokautów, więc na pewno będzie trzeba uważać, ale jeśli Damian myśli o walce o mistrzostwo świata, musi w Zabrzu wygrać.
Oprócz Damiana Jonaka podczas zabrzańskiej gali kibicom zaprezentuje się między innymi powracający na ring po operacji ręki Dawid Kostecki (38-1, 25 KO).
Bilety na galę "Wojak Boxing Night" w Zabrzu dostępne są na stronie eventim.pl >>
>
31 marca na gali boksu w Kilonii Mateusz Masternak (25-0, 19 KO) zmierzy się z Meksykaninem Felipe Romero (15-4-1, 10 KO). Dla notowanego w czołówce rankingów wagi junior ciężkiej Polaka będzie to drugi występ po podpisaniu kontraktu z niemiecką grupą Sauerland Event.
- Cieszy mnie, że po poprzedniej walce zebrałem dostałem dobre recenzje, chwalił mnie nawet trener Uli Wegner, który powiedział Wilfriedowi Sauerlandowi, by ten zwracał na mnie szczególną uwagę, bo mogę być dobra inwestycją - opowiada popularny "Master". - Przygotowania do pojedynku z Romero przebiegły bardzo dobrze, trener Andrzej Gmitruk dawał z siebie wszystko. Mam nadzieję, że znajdziemy jakiś sposób, by ta walka była widowiskowa i zwycięska.
- Chcę wygrać przez nokaut, wiadomo, fajerwerki muszą być, żeby kibice zwrócili na mnie uwagę - dodaje 24-letni pięściarz, odważnie myślący już o największych sportowych laurach.
- Mam jeden cel, zostać mistrzem świata i do tego celu podążam. Mam nadzieję, że wspólnie z panem Sauerlandem i trenerem Gmitrukiem w końcu dojdziemy do mistrzostwa - deklaruje Mateusz Masternak.
>
Wśród opisanych przez Dana Rafaela najważniejszych walk minionego weekendu znalazło się miejsce dla zwycięskiej potyczki Tomasza Adamka (45-2, 28 KO) z Nagy Aguilerą (17-7, 12 KO). Bokserski ekspert ESPN w swojej relacji zwrócił szczególną uwagę na fakt, że pojedynek rozegrany w sobotę w Brooklynie, a zwłaszcza jego czwarta odsłona, mógł się podobać kibicom.
- Adamek zdominował rywala i wygrał bezdyskusyjnie na punkty, w ringu nie brakowało akcji, szczególnie w początkowch rundach. (...) Najlepsza w całej walce była runda czwarta. Była pełna akcji i niewykluczone, że znajdzie się w grudniu w rankingach na rundę roku - ocenił Rafael. - Adamek początkowo mocno obijał Aguilerę, ale ten zebrał się i sam zadał kilka mocnych ciosów. Starcie zakończyła zacięta wymiana uderzeń, przy której publiczność szalała.
- W całej walce Aguilera zdołał kilka razy dobrze trafić, ale Adamek był dla niego zbyt aktywny i precyzyjny i to jego zwycięstwo orzekli sędziowie - zakończył Dan Rafael.
>
Francisco "The Wizard" Palacios (21-1, 14 KO), pretendent numer 1 do tytułu mistrza świata WBC Krzysztofa Włodarczyka, uważa się za największego fana Artura Szpilki (10-0, 8 KO). Obaj panowie poznali się w minionym roku w sali Global Boxing Gym w Stanach Zjednoczonych i już wtedy "Czarodziej" porównywał styl "Szpili" do Vica Darchinyana, legendarnego, spektakularnie walczącego i bijącego mistrza świata. Swój "kibicowski" charakter Palacios udowodnił w 100 procentach, już kilkadziesiąt minut po walce Artura w Atlantic City, dzwoniąc ze swoją recenzją...
- Zadowolony z walki twojego pupila?
Francisco Palacios: Pewnie! Jak tylko wyczuł co jest grane, zobaczył fatalne ustawienie Marbry, to było po walce. Niepotrzebnie dał się raz trafić, bo taki pięściarz jak Marbra nie powinien go nawet dotknąć. Po pierwszym strzale, już miał dość "Pina" (po angielsku: "The Pin" znaczy Szpilka - przyp. PG), wiedziałem, że zaraz będzie nokaut.
- Od razu polubiłeś Artura, pomimo, że widzieliście się tylko kilka godzin na treningu Polaka.
Bo on mi strasznie przypomina... mnie kiedy miałem 22 lata. Taki wariat z charakterem. Do tego ma straszny talent Większość mocno bijących pięściarzy, wali trochę na oślep, na zasadzie, że może wejdzie. Nie "The Pin". On celuje, bije precyzyjnie, prowadzi pięść jak samonaprowadzającą się rakietę. Ma do tego znakomitego trenera. Fiodor to nauczyciel, a on dokładnie tego potrzebuje. Nie mógł trafić lepiej. Jak nie zmarnuje talentu i dołoży do tego straszną pracę, to za trzy lata będzie się bił na HBO. Teraz praca, praca i praca. Bez tego "The Pin" będzie tylko lokalną atrakcją, a to była straszna szkoda.
>
Ceniony pięściarski ekspert Dan Rafael pozytywnie ocenił postawę Mariusza Wacha (25-0, 17 KO) w zwycięskim pojedynku z Tye Fieldsem. Zaznaczył jednak, że polski dwumetrowiec powinien jeszcze sprawdzić się w ringu z wymagającym rywalem, zanim pomyśli o konfrontacji z którymś z braci Kliczko.
- Fields był najtrudniejszym rywalem w karierze Wacha, który zdał ten test w dobrym i widowiskowym stylu. Obaj pięściarze nie są sztukmistrzami, jeśli chodzi o obronę, więc obaj byli łatwi do trafienia. Zanim walka została zastopowana, Wach ulokował na szczęce rywala kilka solidnych uderzeń, które ten znosił dobrze, jednak do czasu - napisał w swoim cotygodniowym przeglądzie bokserskich wydarzeń Rafael.
- Być może Wach nadal będzie się rozwijał i narobi trochę zamieszania w wadze ciężkiej, ale miło byłoby go zobaczyć w walce z solidnym pretendentem albo jakąś wschodzącą gwiazdą. Pojedynek z Kliczką na chwilę obecną byłby niczym więcej jak tylko skokiem na kasę w starciu, w którym Wach nie ma prawie żadnych szans na zwycięstwo - dodał dziennikarz ESPN.
>
Kolejne efektowne zwycięstwo Artura Szpilki pobudziło apetyty kibiców polskiego pięściarza, którzy widzą w młodym bokserze z Wieliczki kandydata do pojedynku o pas mistrza świata. Ich nastroje tonuje jednak jeden z najlepszych bokserskich ekspertów w Polsce, dziennikarz "Rzeczpospolitej" Janusz Pindera. - W tym momencie nie miałby on szans wygrać z Tomaszem Adamkiem - prognozuje wynik hipotetycznego pojedynku dwóch naszych zawodników.
Na sobotniej gali w Atlantic City zwycięstwa odnieśli dwaj polscy pięściarze: Artur Szpilka i Mariusz Wach. Dla tego pierwszego było to jubileuszowe, 10. zwycięstwo na zawodowym ringu. Z kolei dla 32-letniego kolosa z podkrakowskiej Wolicy triumf nad Tyem Fieldsem była to 27. kolejnym wygranym pojedynkiem.
- Doświadczenie plus gabaryty w tej kategorii wagowej znaczą naprawdę wiele. Do tego Wach dysponuje dobrą i mocną prawą ręką, którą potrafił rzucić na deski nawet takiego olbrzyma jak Fields. Jednak dopiero z rywalem o klasę lepszym zobaczymy, na jakim jest poziomie. Oddzielam oczywiście braci Kliczków, bo dla Mariusza walka dzisiaj z nimi byłaby samobójstwem - ocenia obecną sytuację Wacha Janusz Pindera.
Dziennikarz "Rzeczpospolitej" jest także ostrożny przy ocenianiu postawy Szpilki. Chwali go jednak za ostatni pojedynek, w którym pokazał bardzo dobrą taktykę. - O jego talencie, szybkości i ciosie wiedzieliśmy wcześniej. Dlatego najbardziej istotne, że w pojedynku pokazał chłodną głowę. Dobrze, że Fiodor Łapin potrafił uspokoić wciąż bardzo pobudliwego pięściarza - mówi o 22-letnim zawodniku Pindera.
Twierdzi on jednak, że nie ma co jeszcze głośno mówić o szansach Szpilki na zdobycie pasa mistrza świata. Jego zdaniem, w tym momencie bez problemów pokonałby go Tomasz Adamek, który przecież w pojedynku z Witalijem Kliczką nie istniał. - Artur nie miałby żadnych szans w takim pojedynku. W tej chwili to dwa różne światy, bo mówimy o początkującym zawodniku, który kilka lat temu na turnieju Stamma przegrał z przeciętnym Tunezyjczykiem. Szpilka to wielki talent, ale ciągle ma spore luki w obronie i ktoś tak doświadczony jak Adamek po prostu by je wykorzystał - przekonuje Pindera.
>
- Teraz chciałem się pokazać z jak najlepszej strony, chociaż w ringu okazało się, że nie było zbyt wiele czasu. Trafiłem go i tyle - mówi o walce z Terrance'em Marbrą Artur Szpilka (10-0, 8 KO).
- Wraca pan ze Stanów Zjednoczonych do Polski po wygranej walce z Terrancem Marbrą. Wreszcie było trochę więcej boksu z prawdziwego zdarzenia, choć całość trwała krótko, bo niespełna rundę. Jest pan zadowolony ze swojej postawy?
Artur Szpilka: No tak, byłem bardzo dobrze przygotowany i wyszedłem do ringu skoncentrowany. Moja poprzednia walka, z Davidem Saulsberym dała mi dużo do myślenia. Teraz chciałem się pokazać z jak najlepszej strony, chociaż w ringu okazało się, że nie było zbyt wiele czasu. Trafiłem go i tyle. Zalety oraz wady pojedynku? Te ostatnie widzą ci, którzy wolą oglądać walkę na dłuższym dystansie. Trafiłem jednak rywala pierwszym ciosem, a po drugim ledwo wstawał. Pięknie... Chociaż, faktycznie, człowiek może być nienasycony.
- Tym razem ciosy, które powaliły rywala, wynikały z szybkości.
Dobrze wkręcałem lewe proste, bo byłem wyluzowany. Buch! Te końcowe trafienia miały swoją siłę. Chciałem powalczyć z nim trochę z kontry. O to chodzi w boksie.
- Kolejna długa wycieczka za ocean i krótka walka.
Mówiłem nawet o tym ze śmiechem mojemu promotorowi. Z czterech walk w USA wyszło łącznie pięć rund boksowania.
- A co dalej? Wielu kibicom głowy już się grzeją, bo chcą zobaczyć jakiś poważny pojedynek z pana udziałem.
Czekam na kolejne wyzwania i liczę, że będzie coraz lepiej. Jesteśmy ze sztabem szkoleniowym przygotowani na następne walki. A moi kibice? W miarę jedzenia apetyt na pewno rośnie. Wymagania są, bo nokautuję kolejnych rywali. Ja nawet poganiam promotora, żeby to wszystko szybciej się działo, ale rozumiem też, że nie od razu przecież Kraków zbudowano. Nie da się tak szybko pędzić do przodu.
- Teraz odpoczynek?
E tam, mam rzeczywiście tydzień wolnego, ale później znowu zasuwam. Pojadę do rodziny, trochę odpocznę. Trener Fiodor Łapin zrobi podobnie. To żarcik, bo mówi mi tutaj właśnie, że nie może beze mnie żyć. Jesteśmy na siebie skazani.
Więcej w dziejszym "Przeglądzie Sportowym".
>
- Mariusz potrzebuje dwóch walk z dużymi rywalami. A na Kliczków przyjdzie czas pod koniec tego albo na początku przyszłego roku, bez względu na to, który z braci miałby być rywalem Mariusza - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Mariusz Kołodziej, promotor Mariusza Wacha (25-0, 17 KO).
- Wygrana Mariusza Wacha z Tyem Fieldsem to pana zdaniem duży krok naprzód w jego karierze?
Mariusz Kołodziej: Mariusz był bardzo dobrze przygotowany. Wiedzieliśmy, co zrobi w ringu, kwestią było tylko kiedy. A jeśli chodzi o perspektywę na przyszłość to był taki... średni krok. Bardzo ważny będzie następny pojedynek. Do lipca Mariusz musi pracować nad siłą i techniką, a w drugim tygodniu tego miesiąca zorganizujemy dużą walkę.
- To znaczy?
Na razie Mariusz pojechał ze znajomymi do Las Vegas. Przez tydzień trochę odpocznie, pobawi się i wraca do pracy.
- Pytałem o tę następną walkę.
W grę wchodzi znany pięściarz, ale za wcześnie, by powiedzieć coś więcej. Rozmowy trwają i myślę, że pewnie pod koniec tego tygodnia będzie wiadomo coś więcej.
- Gdzie chcecie zorganizować walkę?
W New Jersey, w hali Izod, która może pomieścić dwadzieścia tysięcy widzów. Walka Mariusza byłaby wydarzeniem wieczoru.
- To naprawdę musicie zakontraktować poważnego rywala.
Tak jak mówię, rozmowy trwają. W grę wchodzi ktoś z dobrych zawodników z Europy lub Stanów Zjednoczonych. To będzie bokser o gabarytach Mariusza.
- A kiedy chcecie próbować zdobyć jakiś pas?
Mówimy o Kliczkach, tak? Były trzy oferty od braci, ale na razie je odłożyliśmy. Mariusz potrzebuje dwóch walk z dużymi rywalami. A na Kliczków przyjdzie czas pod koniec tego albo na początku przyszłego roku, bez względu na to, który z braci miałby być rywalem Mariusza.
> Add a comment>
- Wygląda na to, że moje ręce są takie same jak szczęka - z kamienia. No i Nagy Aguilera ma głowę z żelaza - mówił po trzech godzinach spędzonych w gabinecie dr. Charlesa Malone'a, jednego z najlepszych amerykańskich chirurgów sportowych, byłego lekarza i chirurga słynnego Arturo Gatti, Tomasz Adamek (45-2, 28 KO).
- Nie byłem optymistą, kiedy jechaliśmy na całą serię prześwietleń. Rękę miałem bardzo opuchniętą, miałem problemy z poruszaniem palcami ale okazało się, że żadna z kostek nie jest złamana czy pęknięta. Rozwaliłem zupełnie dwie moje torebki stawowe, a przez to, że lubię bić, zadaje sporo ciosów, to wszystko się rozlało na całą dłoń. Teraz czeka mnie około 2 tygodni przerwy, muszę oszczędzać rękę, ale potem wszystko wróci do normy. To zaskakująca dla mnie kontuzja - nigdy nie miałem problemów z dłońmi, a tutaj na raz, podczas jednaj walki, ma dwie kontuzje - powiedział "Góral".
- Tomek to twardziel na ringu i poza nim. Najważniejsze, że jest zdrowy. Na walkę 16 czerwca na NBC Sports Network w Newarku będzie gotowy na 100 procent.” – powiedział doradca Polaka, Ziggy Rozalski.
> Add a comment>