Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Adam Balski w sobotę w Londynie zmierzy się z niepokonanym Alenem Babiciem. To będzie najważniejsza walka w dotychczasowej karierze Polaka, który przed starciem z Chorwatem może liczyć na wsparcie m.in. Artura Szpilki. - Dał mi kilka wskazówek. Zaznaczał, że nie mogę się bić z Babiciem, muszę być lotny na nogach. Oby tylko emocje mnie nie poniosły - powiedział "Super Express" Balski.

Zostało kilka dni do walki. Jak się czujesz, jakie emocje ci towarzyszą?
Adam Balski: Jaram się strasznie! Już jestem nastawiony bojowo, ale czuję, że to jeszcze podskoczy jak już będę w Londynie. Dzisiaj mam jeszcze trening w Warszawie i z tego co mi wiadomo do Anglii lecimy w środę.

Wahałeś się, gdy pojawiła się opcja walki z Babiciem?
No co ty, zero zawahania, sekunda i podjęta decyzja. Takich walk się nie odmawia.

Mam takie wrażenie, że od walki z Mateuszem Masternakiem przeżywasz drugą młodość.
Coś w tym jest. Ja lubię takie walki jak z Mateuszem, w których większość skazuje mnie na pożarcie, na porażkę. Wtedy czuję, że żyję. To są takie pojedynki, dla których się trenuje. W takich walkach człowiek się sprawdza, ma coś do udowodnienia głównie samemu sobie. Nie ukrywam, że na takie starcia z teoretycznie słabszymi rywalami trudno mi się zebrać. Z Mateuszem przegrałem, ale ta porażka dała mi więcej niż wiele innych wygranych walk. Rywalizacja z doświadczonymi pięściarzami to sól boksu, a tak by tylko wyjść, kogoś obić i wygrać, to nie dla mnie. To nic nie daje.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>