Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

- Teraz czekam na rewanż Deontaya Wildera z Tysonem Furym i mam nadzieję, że wygra Wilder. Można powiedzieć, że teraz bardzo mu kibicuję, by właśnie z nim zawalczyć pod koniec roku o tytuł mistrza świata - powiedział w rozmowie z Interią Adam Kownacki, pięściarz wagi ciężkiej. Polak w minioną sobotę już w drugiej rundzie wygrał przez techniczny nokaut z Geraldem Washingtonem i jest na doskonałym kursie, by otrzymać pojedynek o tytuł "królewskiej" kategorii wagowej.

Takie zwycięstwa, odniesione w spektakularnym stylu, mają szczególną wymowę. Sam ma pan poczucie, że imponująco rozprawił się z Washingtonem?
Adam Kownacki: Myślę, że tak, wygrałem w dobrym stylu. Zadałem czysto parę dobrych ciosów, wszystko tak, jak szlifowałem na treningach. Jestem naprawdę zadowolony i mam nadzieję na takie zwycięstwa w przyszłości.

W gruncie rzeczy przebieg walki nie był zaskakujący, bo sam pan zakładał, że Washington nie będzie podejmował wymiany, tylko pod pana naporem będzie się cofał i próbował kąsać lewą ręką. Praktyka pokazała, że skutek jego taktyki był mizerny. Niemniej czy spodziewał się pan większego oporu ze strony Amerykanina?
Myślę, że duży wpływ na przebieg walki miały wydarzenia z pierwszych sekund, gdy trafiłem go trzema celnymi ciosami w kolejności: lewy prosty, prawy sierp i lewy sierpowy. Te uderzenia weszły dobrze i widziałem, że trochę nim zachwiały. Myślę, że po tym już zdał sobie sprawę, że będzie mu ciężko. Już nawet niespecjalnie uciekał, ani nie używał lewego prostego. Fajnie, że byłem w stanie tak szybko narzucić mu swój styl.

Jest pan po rozmowie z menedżerem Alem Haymonem?
Rozmawiałem z nim zaraz po walce. Pogratulował mi i powiedział, że dałem walkę, która zrobiła ze mnie gwiazdę, bo pokazałem światowej stawce, kim jest Adam Kownacki. Ta cała moja historia normalnie jest jak scenariusz filmowy. Teraz trzeba go dobrze zakończyć, czyli wygrać mistrzostwo świata.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>