Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Andy Ruiz pokonał sensacyjnie przed czasem Anthony'ego Joshuę i odebrał Brytyjczykowi cztery mistrzowskie pasy w królewskiej wadze ciężkiej. – Duża niespodzianka, ale nie zapominajmy, że Ruiz to nie pierwszy lepszy pięściarz z łapanki, a naprawdę solidny zawodnik - ocenił Adam Kownacki w rozmowie z Tvpsport.pl.

Wierzyłeś w taki obrót wydarzeń w Madison Square Garden? Z ręką na sercu...
Adam Kownacki: Nie. Wiedziałem, że Ruiz to dobry pięściarz, ale w życiu nie spodziewałem się, że aż tak wszystkich zaskoczy. Czytałem, że Joshua miał atak paniki w szatni i choć Eddie Hearn to już zdementował, to coś musiało się wydarzyć, bo Brytyjczyk od początku wyglądał w ringu tak, jakby nie chciał w nim być, jakby nie chciał walczyć. Byłem w szoku, że tak szybko się zmęczył.

Joshua trafił kilka razy Ruiza bardzo mocnymi ciosami, ale Meksykanin odpowiadał za każdym razem serią ciosów. To zaskoczyło Brytyjczyka?
Nawet jak Joshua posłał Ruiza na deski, to widać było, że Meksykanin ma już zaplanowaną odpowiedź i zaraz zaatakuje. Tak się stało, Brytyjczyk musiał być w szoku, że nie dość, że przeciwnik wstał, to po chwili się znów na niego rzucił. Ten pierwszy nokdaun był kluczowy, po nim Joshua już wiedział, że jest w tarapatach. Co do Ruiza - albo to masz, albo się z tym rodzisz, albo nie masz. Ogromne serce do walki, parcie bez strachu wejścia w wymianę - to charakteryzuje meksykański boks, a w boksie Ruiza było go tego wieczoru bardzo dużo.

Przed walką więcej mówiło się o sylwetce Ruiza, niż o jego umiejętnościach w ringu. Wielu skreśliło go przed pojedynkiem.
Od początku kariery ciężko pracował i pokazał, że można wygrać nawet nie przypomina się sylwetką kulturysty. Z drugiej strony trochę lipa, bo teraz będą uważać na takich grubasków jak Ruiz czy ja. Myśleli, że jak rywal gruby, to będzie łatwo, nie traktowali nas poważnie. Szkoda, bo to się może zmienić, ale i tak wielkie brawa dla Meksykanina.

Pełna treść artykułu na Tvpsport.pl >>