Patronat medialny


 


18 marca na gali grupy Fight Events w Żyrardowie Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO) zmierzy się z Węgrem Andrasem Csomorem (14-9-1, 12 KO). Dla byłego mistrza Europy wagi ciężkiej będzie to powrót na ring po blisko dwuletniej przerwie. Popularny "Dragon" zaznacza jednak, że zbliżający się występ może być jednocześnie ostatnim akcentem jego zawodowej kariery. 

- Miałem takie założenie, że chciałem zakończyć karierę zwycięstwem i to jest główny cel, który mi przyświeca - tłumaczy 37-letni warszawianin. - Szkoda byłoby odejść po porażce z Marcinem Rekowskim, bez pożegnania z publicznością.

- Nadarzyła się okazja, żeby po raz kolejny wyjść do ringu na fajnych zasadach, więc się zgodziłem. Przeciwnik jest do zaakceptowania, stawką nie jest żaden tytuł, chcę po prostu pokazać dobry boks. Zawsze lubiłem boksować, całe moje życie dorosłe to boks i przyznam, że po dwóch latach przerwy brakuje mi tej adrenaliny - dodaje "Dragon".

Albert Sosnowski na profesjonalnych ringach zadebiutował w 1998 roku. W 2006 roku sięgnął po pas federacji WBF, w 2009 został mistrzem Europy, a w 2010 zaboksował o tytuł WBC z Witalijem Kliczką, przegrywając przez nokaut w dziesiątej rundzie. Od dłuższego czasu pięściarz ze stolicy jest telewizyjnym komentatorem walk bokserskich w Polsacie Sport i Sportklubie.

Kup bilet na galę Friday Boxing Night w Żyrardowie >>

Add a comment

Były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świat wagi ciężkiej Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO) rozpoczął ostatni tydzień sparingów przed zaplanowaną na 18 marca galą w Żyrardowie. W pierwszym od blisko dwóch lat pojedynku "Dragon" zmierzy się z Andrasem Csomorem (14-9-1, 12 KO).

- Widzę po swoim organizmie, że wraz z upływającymi latami, inaczej reaguję na treningi. Nie mam już 25 lat, ale wierzę, że jestem jeszcze w stanie pokazać w ringu coś fajnego. Nie napinam się, po prostu chcę wyjść do ringu i zobaczyć, co jeszcze we mnie zostało i czy jest sens wychodzenia do kolejnych pojedynków. Na ten moment jest to moja ostatnia walka, ale z poważnymi deklaracjami czekam do 18 marca - przekonuje Sosnowski, który na zawodowych ringach boksuje od 1998 roku.

- Nie ma co ukrywać, czas biegnie, ale na formę nie mam co narzekać. Dyspozycja jest dobra i jestem przekonany, że jeszcze stać mnie na dobry boks. Mój rywal nie jest wirtuozem, ale jest twardy, nie pęka i to sprawia, że kibice mogą nastawiać się na fajne widowisko - mówi pięściarz z Warszawy. 

Na gali w Żyrardowie dojdzie także do dwóch ciekawie zapowiadających się walk w kategorii super średniej - Andrzej Sołdra (12-2-1, 5 KO) zmierzy się z Tomaszem Gargulą (17-1-1, 5 KO), zaś Jordan Kuliński (1-0, 1 KO) już w swoim drugim zawodowym występie sprawdzi się z Norbertem Dąbrowskim (18-4, 7 KO).

Kup bilet na galę Friday Boxing Night w Żyrardowie >>

Add a comment

Były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO) rozpoczął sparingi przed zaplanowaną na 18 marca galą w Żyrardowie. Dla "Dragona" będzie to powrót na ring po blisko dwuletniej przerwie. Przeciwnikiem pięściarza z Warszawy będzie Andras Csomor (14-9-1, 12 KO). 

Kup bilet na galę Friday Boxing Night w Żyrardowie >> 

Add a comment

18 marca na gali Friday Boxing Night w Żyrardowie na ring wróci były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO). Podczas imprezy organizowanej przez Fight Events dojdzie także m.in. do pojedynku w kategorii super średniej pomiędzy Andrzejem Sołdrą (12-2-1, 5 KO) z Tomaszem Gargulą (17-1-1, 5 KO).

http://www.youtube.com/watch?v=3C8HW3Uaah8

Kup bilet na galę Friday Boxing Night w Żyrardowie >>

Add a comment

Ruszyła sprzedaż biletów na zaplanowaną na 18 marca w Żyrardowie galę grupy Fight Events, której główną atrakcją będzie powrót na ring byłego mistrza Europy i pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Alberta Sosnowskiego (48-7-2, 29 KO). Popularny "Dragon" skrzyżuje rękawice z Andrasem Csomorem (14-9-1, 12 KO).

Dla 37-letniego warszawianina zbliżający się start będzie pierwszym występem od blisko dwóch lat. - Chcę się sprawdzić i przekonać się, ile boksu jeszcze we mnie zostało - zapowiada ex-czempion Starego Kontynentu, który po swoje najcenniejsze w karierze trofeum sięgnął w 2009 roku.

Na gali w Żyrardowie dojdzie także do ciekawie zapowiadającego się starcia w wadze super średniej pomiędzy Andrzejem Sołdrą i Tomaszem Gargulą. Jeśli Sołdra zwycięży, w kolejnym występie zmierzy się najprawdopodobniej z pogromcą Garguli z zeszłorocznej gali Polsat Boxing Night Maciejem Miszkiniem. 18 marca zaboksują także: Przemysław Runowski, Jordan Kuliński, Artur Nawrocki, Tomasz Piątek i Daniel Bociański.

Kup bilet na galę Friday Boxing Night w Żyrardowie >>

Add a comment

18 marca na gali organizowanej przez bokserską grupę Fight Events w Żyrardowie na ring po blisko dwuletniej przerwie powróci Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO). - To może być moja ostatnia walka - mówi popularny "Dragon", który w grudniu 2009 roku sięgnął po pas mistrza Europy, a pięć miesięcy później boksował o mistrzostwo świata WBC z Witalijem Kliczką. W Żyrardowie Sosnowski skrzyżuje rękawice z Węgrem Andrasem Csomorem (14-9-1, 12 KO).

- Chcę się przekonać, jaki obecnie prezentuję poziom sportowy. Mam w sobie dużo energii do boksu i czuję motywację, ale nie chcę robić niczego na siłę, zobaczymy jak wypadnę - zastanawia się "Dragon". - Ja wierzę w swoje możliwości, mam nadzieję, że pokażę dobry boks i będę miał podstawy do tego, by podejmować kolejne wyzwania. Jednak w tej chwili nie chcę niczego przesądzać. Jeśli wypadnę słabo, będę wiedział, że trzeba już zawiesić rękawice na kołku.

- Spodziewam się, że mój przeciwnik będzie w dobrej formie i stworzymy świetne widowisko. Csomor ma dodatni bilans walk, 12 nokautów, ostatnio walczył z Dereckiem Chisorą. On na pewno wie, że wygrana ze mną otworzy mu drogę do kolejnych ciekawych pojedynków, ale i ja mam swoje plany - zapowiada Sosnowski. 

Na gali w Żyrardowie dojdzie także do ciekawie zapowiadającego się starcia w wadze super średniej pomiędzy Andrzejem Sołdrą i Tomaszem Gargulą. Jeśli Sołdra zwycięży, w kolejnym występie zmierzy się najprawdopodobniej z pogromcą Garguli z zeszłorocznej gali Polsat Boxing Night Maciejem Miszkiniem. 18 marca zaboksują także: Przemysław Runowski, Jordan Kuliński, Artur Nawrocki, Tomasz Piątek i Daniel Bociański.

Plakat gali Friday Boxing Fight w Żyrardowie >>

Add a comment

Czytaj więcej...

 
18 marca na gali organizowanej w Żyrardowie pierwszy po blisko dwuletniej przerwie pojedynek stoczy były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO). - Jeśli pokaże się ze słabej strony, to będzie moja ostatnia walka - mówi popularny "Dragon", który zmierzy się z Andrasem Csomorem (14-9-1, 12 KO).

Add a comment

Były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO) stoczy swoją kolejną walkę 18 marca na gali w Żyrardowie. Rywalem "Dragona" będzie Andras Csomor (14-9-1, 12 KO), który niedawno boksował z Dereckiem Chisorą i Robertem Heleniusem. - To może być moja ostatnia walka - mówi przed tym występem Sosnowski.

Add a comment

18 marca na gali grupy Fight Events w Żyradowie na ring wróci były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO). Rywalem "Dragona" będzie Andras Csomor (14-9-1, 12 KO), który w ostatnich miesiącach toczył walki m.in. z Dereckiem Chisorą i Robertem Heleniusem.

- Dostałem ciekawą propozycję i postanowiłem z niej skorzystać. Chcę ponownie wejść do ringu i zobaczyć na co mnie stać - komentuje Sosnowski, który ostatni raz boksował w maju 2014 roku, przegrywając z Marcinem Rekowskim.

36-letni pięściarz z Warszawy w ostatnich miesiącach coraz aktywniej udziela się w roli trenera bokserskiego. Cały czas pracuje również jako komentator gal bokserskich w telewizji.

Na gali w Żyrardowie poza Sosnowskim, wystąpią także m.in. Przemysław Runowski (10-0, 2 KO), Jordan Kuliński, Artur Nawrocki (1-0, 0 KO) oraz Andrzej Sołdra (11-2-1, 5 KO), który zmierzy się z Tomaszem Gargulą (17-1-1, 5 KO).

Add a comment

- Dostałem propozycję walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z Witalijem Kliczką i mogłem zamienić pas EBU na pas WBC. Tylko głupiec nie przyjąłby takiej oferty. Nie brałem udziału w negocjacjach, ale wszystko poszło bardzo sprawnie. Media rozpisywały się, że dostałem za tę walkę wielką gażę. Tort może i był duży, ale dla mnie przeznaczony był tylko jego kawałek, bo do podziału było kilka osób - mówi w rozmowie z Po Gongu Albert Sosnowski (48-7-2, 29 KO).

Na wstępie ustalmy, Albert Sosnowski to już były pięściarz czy jeszcze nie zawiesił pan rękawic na kołku?
Albert Sosnowski: Wiem, że przez całe życie nie mogę być bokserem i że najlepsze lata mam już za sobą, ale nie powiedziałem jeszcze stop. Ostatnio pan dyrektor Marian Kmita powiedział mi, że być może będę mógł wystąpić na gali Polsat Boxing Night. Konkretna propozycja nie padła, ale gdy taka się pojawi, chętnie podejmę rękawicę. Cały czas jestem w treningu, potrzebuję kilku tygodni na przygotowania i mogę walczyć.

Jakieś nazwiska potencjalnych rywali chodzą panu po głowie?
W polskiej wadze ciężkiej jest spory wybór. Mariusz Wach, Tomek Adamek, Andrzej Wawrzyk czy Krzysztof Zimnoch. Czuję się na siłach, żeby wejść do ringu z którymś z nich. Formuła pojedynków polsko-polskich jest bardzo atrakcyjna i myślę, że moje nazwisko mogłoby przyciągnąć widzów na trybuny.

Jest pan kolejnym pięściarzem, któremu trudno zejść z ringu.
Od 1998 roku, czyli zaraz po skończeniu szkoły średniej, zacząłem boksować na zawodowych ringach. Nic innego nie robiłem, dlatego trudno jest tak z dnia na dzień powiesić rękawice na kołku. Boks to pewnego rodzaju nałóg. Człowiek potrzebuje tych emocji, adrenaliny i samodyscypliny wewnętrznej. Tego brakuje po zakończeniu kariery, ale mam świadomość, że czas mi ucieka i nie chce robić niczego na siłę. Nie interesuje mnie nabijanie komuś rekordów.

Zawodowy kontrakt podpisał pan w wieku 19 lat. Czy nie nastąpiło to zbyt wcześnie?
Nie, bo nie miałem za sobą żadnej kariery amatorskiej. Byłem kick-bokserem, który osiągał duże sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej. Dostałem propozycje walk w boksie zawodowym i podpisałem kontrakt. Wiedziałem, że to może być dla mnie przygoda życia, choć nawet nie wiedziałem, z czym to się je. Z perspektywy czasu nie żałuję tej decyzji, bo miałem okazję tworzyć historię polskiego boksu zawodowego.

Początki były trudne?
Pierwszy rok był bardzo intensywny, bo stoczyłem aż dziesięć pojedynków, czyli wchodziłem między liny praktycznie raz w miesiącu. Chciałem jak najszybciej złapać trochę doświadczenia. Później tych walk było już trochę mniej. Z perspektywy czasu myślę, że lepiej wolniej wprowadzać młodych pięściarzy do zawodowego boksu. W drugim pojedynku skrzyżowałem rękawice z Andrzejem Dziewulskim, który miał ponad 100 walk amatorskich, z czego większość zwycięskich. Nie dawano mi zbyt wielu szans, ale dałem radę i wygrałem. Tydzień później, po paru dniach odpoczynku, walczyłem na gali Andrzeja Gołoty. Hala Stulecia we Wrocławiu była wypełniona po brzegi. To były początki boksu zawodowego w Polsce. Ludzie przyszli na pojedynek Gołoty z Timem Witherspoonem, a ja walczyłem wtedy z Rene Hanlem, który był bardzo niewygodnym rywalem. Po zwycięstwie we Wrocławiu zaczął się dla mnie inny świat. Mówiono o mnie, że jestem następcą Gołoty. Teraz to może trochę śmieszyć, ale wtedy była to dla mnie wielka sprawa. Przez moment miałem nawet poczucie, że nikt nie jest mnie w stanie pokonać, ale sodówka nie uderzyła mi do głowy. (...)

Jak wyglądały negocjacje do walki z Kliczką?
Nie brałem udziału w negocjacjach, ale wszystko poszło bardzo sprawnie. Media rozpisywały się, że dostałem za tę walkę wielką gażę. Tort może i był duży, ale dla mnie przeznaczony był tylko jego kawałek, bo do podziału było kilka osób. Wziąłem, ile dawali. Nie miałem takiej pozycji, żeby podbijać i negocjować gażę. Widocznie sztab Kliczków uznał, że dobrze robi się interesy z Polakami, bo później z Ukraińcami walczyli jeszcze Tomek Adamek i Mariusz Wach.

Ile razy oglądał pan powtórki pojedynku z Witalijem? Dało się wtedy ugrać coś więcej?
Powtórki oglądałem z cztery albo pięć razy. Czy dało się zrobić wtedy coś więcej? Trudno powiedzieć. Wierzyłem w siebie i nie interesowało mnie to, że eksperci nie dawali mi żadnych szans. Na początku walki miałem uważać na huraganowe ataki Kliczki, miałem trafiać na dół i dopiero w drugiej części pojedynku mocniej zaatakować. Witalij bardzo ostrożnie do mnie podszedł, bo widział, że kipi ze mnie energia. Ukrainiec był bardzo trudny do trafienia, a z każdym jego ciosem moja pewność siebie gasła. Wymęczył mnie techniką, jego ciosy się odłożyły i przegrałem przed czasem. To był szok dla obserwatorów, że tyle rund z nim wytrzymałem. Choć walka nie była zbyt emocjonująca.

Cała rozmowa z Albertem Sosnowskim na pogongu.wordpress.com >>

Add a comment