Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Fizycznie nie będę odstawał od Siłłacha, jednak będę musiał uważać na jego ciosy. Boksować z obrony, ale też agresywnie – zapowiada "Przeglądowi Sportowemu" Andrzej Fonfara, który dzisiaj na gali w Warszawie zadebiutuje w kategorii junior ciężkiej walką z Ismaiłem Siłłachem.

Niektórzy mówią, że sobotnia walka z Ismaiłem Siłłachem na warszawskim Torwarze to starcie „do jednej bramki”. Inni są zdania, że z dobrze wyszkolonym technicznie i ruchliwym rywalem trudno będzie się panu boksowało. Czego się pan spodziewa?
Andrzej Fonfara:
Przyznam, że... nie wiem. Muszę jeszcze zadzwonić do Mateusza Masternaka, który walczył z Siłłachem rok temu. Na pewno opowie mi, czego powinienem się w tej walce wystrzegać, a jakie akcje będą przeciwko temu rywalowi skuteczne. Jeśli Ismaił będzie tak dobrze przygotowany, jak do starcia z „Masterem”, zapewne czeka mnie trudne zadanie. Jeśli jednak opuści ręce tak, jak w niedawnej potyczce w Rosji z Aleksiejem Papinem, wtedy będę w stanie zafundować mu ciężki nokaut. Trenowałem bardzo ciężko. Najpierw przez 10 tygodni w Kalifornii, ostatnio aklimatyzowałem się w Zakopanem. Forma jest wysoka.

Siłłach nie straszył pana siłą swojego ciosu, ale zauważył, że kategoria cruiser (90,7 kg), w której pan w sobotę zadebiutuje, jest najniebezpieczniejszą w boksie zawodowym. Nie obawia się pan siły uderzeń ciężkich zawodników? Limit w starciu z Siłłachem będzie jeszcze nieco niższy – 87,5 kg.
Siłłach ma rację. Bo na przykład ja, w porównaniu z wagą półciężką (79,4 kg – przyp. red.), nie straciłem szybkości, a siła uderzenia znacznie się poprawiła, co wiem po sparingach. W Kalifornii sparowałem z bokserami kategorii cruiser, w Polsce m.in. z Adamem Balskim oraz ciężkim, ważącym 107 kg Arkiem Wrzoskiem. Fizycznie nie będę odstawał od Siłłacha, jednak będę musiał uważać na jego ciosy. Boksować z obrony, ale też agresywnie. I nie dać się mu rozkręcić.

Pomyśleć, że 12 lat temu, gdy debiutował pan na zawodowych ringach, ważył pan jakieś... 67 kilogramów.
Jestem wysoki, mierzę blisko 190 cm. Gdy zaczynałem, byłem 18-latkiem. Z roku na rok dojrzewałem, stawałem się mężczyzną. Metabolizm zwalniał, a ja przechodziłem z jednej kategorii do drugiej.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>