Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Nasz najbardziej znany bokser przełomu wieków szybko dowiedział się o śmierci Jerzego Kuleja. - Nie mogę wprawdzie powiedzieć, że dobrze się znaliśmy, ale ja nazwisko Kulej znam od kiedy pamiętam. Przecież to człowiek, który zdobył dwa złote medale olimpijskie. Dwa! Co można dodać? Należy mu się za to wielki szacunek – mówi Andrzej Gołota.

Zasłużony dla Polski
Sukcesy Kuleja docenia tym bardziej, że sam był olimpijczykiem - w 1988 roku w Seulu został brązowym medalistą. - Chyba na każdym tytuły Kuleja robią wrażenie. Żaden z bokserów nie zasłużył się dla Polski tak, jak on - dodaje Gołota.

Kiedy toczył swoje najważniejsze walki w USA, Kulej często je komentował dla telewizji. Bywało, że bronił Gołoty. – Jestem przekonany, że gdyby Andrzej został w ringu, a ten naćpany wariat połamałby mu kości, wszyscy by mówili, że sam się o to prosił. Pewnie byłaby narodowa zrzutka na wózek inwalidzki - mówił Kulej po pojedynku Gołoty z Mike'em Tysonem, zakończonej skandalem (Polak poszedł do szatni po drugiej rundzie, a walkę uznano za nieodbytą, bo w organizmie  Amerykanina wykryto niedozwolone substancje).

Potańczył, wypił kielicha...
Mistrz olimpijski z 1964 i 1968 roku nie zgadzał się z trenerem Alem Certo, który stał w narożniku Gołoty podczas walki z Tysonem i nie zostawił na Polaku suchej nitki. – Andrew to postać tragiczna – stwierdził Certo. – Gdzie tu tragizm? – dopytywał Kulej. – Ten facet ma żonę, dwoje dzieci i miliony dolarów na koncie. Na balu sportowców w Chicago potańczył, wypił kielicha z kibicami. Jest najbardziej zasłużoną postacią naszego boksu. Kto bił Murzynów, kogo Riddick Bowe trzymał za stopy? To piękne obrazki, które zafundował nam Andrzej.  Co zrobiłby Tomek Adamek w Ameryce, gdyby nie było Gołoty? Nic. W ogóle by tam nie poleciał – mówił.

Bywał jednak też krytyczny.
- Andrzejowi jest wstyd za te wszystkie porażki. W jakimś sensie jest nieudacznikiem - przyznawał.

Gołota nie ma wątpliwości, kto jest najwybitniejszym polskim pięściarzem w historii. - W erze boksu amatorskiego na pewno Jerzy Kulej. Nikt nie może się z nim równać. W innych czasach nie miał szans walczyć, więc nie ma sensu porównywać - kończy Gołota.