Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Andrzej GołotaWszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że Andrzej Gołota powinien zakończyć karierę. Przegrał z Tomaszem Adamkiem, przegrał z Przemysławem Saletą. W obydwu pojedynkach nie dał rady dotrwać do końcowego gongu.

Oglądam jego walki sprzed lat, nie tylko te kultowe, z Riddickiem Bowe'em. Lubię. Do dziś je przeżywam, do dziś dostarczają mi tego, co w sporcie najważniejsze – emocji. Oglądałem walki z Adamkiem i Saletą. Nie zamierzam do nich wracać. To nie ten sam bokser. Gołota powiedział, że spokojnie obejrzy walkę z Saletą i pomyśli, co dalej. Ciekawe, do jakich wniosków dojdzie.

W każdym razie w nocy z soboty na niedzielę sportowej emerytury nie ogłosił. Jego decyzja, zawsze trzymam stronę zawodników i uważam, że sami powinni dojść to tego, że dopadł ich Ojciec Czas. Jak Muhammada Alego, kiedy dostał lanie od Trevora Berbicka i dał sobie spokój. Jak Mike'a Tysona, który powiedział, że nie będzie już walczyć – z szacunku dla boksu.

Ładnie zachował się Saleta. Tuż po walce, jeszcze w ringu, podziekował i Gołocie, i jego żonie, że dali mu szansę. Wykorzystał tę szansę. Znokautował rywala. Co by było, gdyby zamiast Salety bił Gołotę pieściarz, który nokautuje jednym ciosem, tym jednym jedynym uderzeniem sieje spustoszenie? Niech to pytanie pozostanie bez odpowiedzi. Gołota zrobił sobie test, czy cały ten boks ma jeszcze sens, i test oblał. Z kretesem. Nie ma co się powoływać na George'a Foremana, że był stary, a mistrzem został. „Big George" miał ten siejący spustoszenie cios i dzięki niemu powalił Michaela Moorera. A po latach i tak przyznał, że był głupi wchodząc do ringu jako starszy pan. Może warto go posłuchać?