Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Na drugą odsłonę Polsat Boxing Night kibice pięściarstwa musieli poczekać aż ponad trzy lata. Andrzej Gołota, po walce z Tomaszem Adamkiem, w 2013 roku otrzymał szansę na godne pożegnanie z zawodowym ringiem. Rywalem popularnego "Andrew" był Przemysław Saleta, a pojedynek dla wielu ekspertów przybrał nieoczekiwany obrót.

Obaj pięściarze powracali do ringu po dłuższym rozbracie z zawodowym ringiem. Andrzej Gołota po raz ostatni pojawił się w ringu w konfrontacji z Tomaszem Adamkiem w 2009 roku, a Przemysław Saleta z Edem Perrym mierzył się w 2006 roku. Popularny "Chemek" skazywany był na porażkę ze znacznie bardziej doświadczonym czterokrotnym pretendentem do tytułu mistrza świata.

Szumnie zapowiadana walka nie tylko spełniła oczekiwania wszystkich kibiców, ale zachwyciła wszystkich przybyłych do gdańskiej Ergo Areny oraz widzów przed telewizorami. Mimo 45 lat na karku obaj pięściarze do ringu weszli z pełnym zaangażowaniem i z dużym poświęceniem rozpoczęli rywalizację od pierwszej rundy. Ponad 11-tysięczna publiczność na stojąco oglądała konfrontację dwóch doświadczonych bokserów.

Saleta i Gołota stworzyli imponujące widowisko, a tempo walki, jak na kategorię ciężką, było naprawdę wysokie. Wydaje się, że właśnie intensywność okazała się mordercza dla Gołoty, który wyraźnie słabł z rundy na rundę. W szóstej odsłonie walki były mistrz Europy wyprowadził potężny cios sierpowy z lewej ręki. Gołota padł na deski, ale sędzia Leszek Jankowiak uznał, że "Andrew" jest niezdolny do dalszej rywalizacji.

Co ciekawe, na kartach punktowych po pięciu rundach dwóch sędziów zapisało przewagę Gołoty (Paweł Kardyni 49:48, Grzegorz Molenda 49:47), a u jednego widniał remis (Przemysław Moszumański 47:47).

W undercardzie po raz pierwszy na galach z cyklu Polsat Boxing Night wystąpił Maciej Sulęcki. "Striczu" w swoim 13. zawodowym pojedynku na punkty pokonał Roberta Świerzbińskiego, a już rok później na kolejnej gali PBN pokonał Grzegorza Proksę. Już 24 czerwca przed Sulęckim trzecie podejście, tym razem w konfrontacji z Argentyńczykiem Damianem Bonellim.