Stanowi wielką część historii polskiego boksu, a dwie wojny z Riddickiem Bowem rozpalają wyobraźnię fanów nawet po ponad dwóch dekadach. 5 stycznia 1968 roku urodził się Andrzej Gołota, brązowy medalista olimpijski i czterokrotny pretendent do tytułu mistrza świata wszechwag. - Zrobił najwięcej dla naszego boksu. Jest najwybitniejszy sportowo, wynikowo i boksersko - ocenia dla Sport.tvp.pl Zbiginiew Raubo.

- Od samego początku wiedziałem, że ma nieprzeciętny talent. Inni mówią, że był "wirażką" i rozrabiaką, ale jak na chłopa mierzącego ponad 190 cm, to była raczej norma. Nie był złym dzieciakiem, ale podkreślał swoją obecność i ciężko było go nie zauważyć - dodał Raubo.

Gołota w latach 1997-2005 czterokrotnie stawał przed szansą zdobycia tytułu mistrza w wadze ciężkiej, który przez część ekspertów określany był mianem najbardziej prestiżowego trofeum w sporcie. Przegrywał z Lennoxem Lewisem i Lamonem Brewsterem w pierwszej rundzie oraz w dyskusyjnych okolicznościach ulegał na punkty Johnowi Ruizowi i remisował z Chrisem Byrdem.

- Wielki polski bokser walczący dla kraju, jednak dość pechowy. Nie miał szczęścia, by sięgnąć po mistrzostwo świata, choć był o krok od tego. Uważam, że powinien choć raz nim zostać - w pojedynkach z Byrdem lub Ruizem - jednak los chciał inaczej. Bez dwóch zdań należy mu się miejsce w polskiej galerii sław boksu - dodaje Sosnowski.

Na postawione pytanie "Czy Gołota jest najwybitniejszym polskim pięściarzem zawodowym?", Izu Ugonoh odpowiada: - Na pewno jest w pierwszej trójce najwybitniejszych, obok Dariusza Michalczewskiego i Tomasza Adamka. Wstawałem nad ranem, by oglądać jego pojedynki toczone w Stanach Zjednoczonych. Gołota ma nazwisko znane na całym świecie i myślę, że jest numerem jeden wśród polskich wojowników rozpoznawalnych za oceanem. W Ameryce liczy się show, które gwarantował.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>