Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Artur Szpilka

Sobotnia gala boksu zawodowego Wojak Boxing Night w katowickim Spodku obfitowała w walki zakończone przed czasem. Pojedynek na pełnym dystansie odbył się tylko w starciu wieczoru, w którym Damian Jonak (31-0-1, 20 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Alexa Bunemę (31-9-2, 17 KO). Kibice mogli jednak zobaczyć przebłyski bardzo dobrego boksu ze strony naszego zawodnika.

W pierwszej walce wieczoru debiutujący na zawodowym ringu Cezary Samełko (1-0, 1 KO) już w drugiej posłał swojego rywala Rushida Sevima (0-22, 0 KO) "na deski". To jednak specjalnie nikogo nie zdziwiło, bo przeciwnik to specjalista od porażek. - Na pewno denerwował się ten młody chłopak, bo zaliczył debiut praktycznie bez przygotowania - ocenił Fiodor Łapin, trener w grupie 12round KnockOut Promotions.

Największym zainteresowaniem cieszyły się za to dwa ostatnie pojedynki. W walce wieczoru Jonak pokonał Bunemę, mając olbrzymią przewagę w ringu. - Damian lepiej boksuje, kiedy zadaje dwa-trzy ciosy, a potem ponawia atak. To przynosi efekty. Kiedy jednak bije seriami nie wychodzi to najlepiej. Rywal, trzeba przyznać, był bardzo odporny na ciosy - powiedział szkoleniowiec.

Teraz przyszedł czas, by poważnie zastanowić się nad przyszłością Jonaka, który w 32 zawodowych walkach nie doznał żadnej porażki. W kolejnym starciu być może otrzyma jeszcze silniejszego rywala niż Bunema, a to byłby zwiastun, że powoli można tego pięściarza przymierzać do walki o mistrzostwo świata. 

Po raz kolejny klasę pokazał Artur Szpilka (8-0, 6 KO). 22-latek boksujący w wadze ciężkiej nie dał żadnych szans Jamajczykowi Owenowi Beckowi (29-9, 20 KO), który walczył kiedyś o mistrzostwo świata z Nikołajem Wałujewem. Zawodnik, całkowicie rozbity przez "Szpilę", został poddany przez swój obóz po trzeciej rundzie. - Artur miał się sprawdzić z gościem, który się nie wywraca i do tego potrafi zaskoczyć. Cieszy to, że w końcu przeboksował trzy rundy - mówił Łapin.

Z tego faktu zadowolony był także sam Szpilka, który zaraz po walce, będąc jeszcze w ringu, powiedział do kibiców: - Cieszę się, że zobaczyliście w końcu więcej niż jedną rundę. - Za trzy tygodnie "Szpilę" czeka jeszcze walka w Stanach Zjednoczonych, na gali, na której starciem wieczoru będzie rywalizacja Mariusza Wacha z Oliverem McCallem. Potem zapewne podda się operacji lewej ręki.

- Mam źle zrośniętą kość w lewej ręce i odczuwam przy uderzeniach tak, jakby prąd przez nią przechodził. To będzie zabieg kosmetyczny. Trzeba będzie spiłować kość i - jak zapewnił mnie lekarz - przerwa potrwa najwyżej miesiąc - przyznał po walce.

Trener Łapin cieszył się z tego, że w starciu z Beckiem jego podopieczny mógł w końcu sprawdzić w ringu to, czego uczy się na treningach. Zapytany o to, czy Szpilka zawsze już będzie walczył z tak nisko opuszczonymi rękami, odparł: - Nie ma sensu mu podnosić gardy. On musi mieć mocnych sparingpartnerów, którzy wytrzymają z nim osiem-dziesięć rund, wtedy te ręce automatycznie się podniosą.

- Dobrze, że stoczył taką walkę, bo zrozumiał, że nie po każdym jego ciosie przeciwnik może się wywrócić. Nie ukrywam, że chcemy iść z Arturem coraz wyżej. Zapewnimy mu bardzo mocnych sparingpartnerów - zakończył.

Podobno jednym z nich ma być Nigeryjczyk Gbenga Olokun, który walczył z Robertem Heleniusem i Lamonem Brewsterem.

Z Katowic - Tomasz Kalemba, Onet Sport{jcomments on}