Coraz bardziej realne wydaje się, że w najbliższych miesiącach może dojść do walki Artura Szpilki (20-3, 15 KO) z Krzysztofem Włodarczykiem (53-4-1, 37 KO). Pięściarze od dłuższego czasu nie kryją, iż nie darzą się sympatią, a w marcu 2015 doszło nawet między nimi do rękoczynów. Teraz obaj chcą wyrównać rachunki między linami.

- Stało się tak, jak się stało tuż przed moim wyjazdem [do USA] i to głównie dzięki Diablicy - wspomina "Szpila" w rozmowie z Kamilem Wolnickim z "Przeglądu Sportowego". - Ja tam nic nie zrobiłem, dopóki nie usłyszałem jakiegoś wywiadu [z Włodarczykiem]. Jak coś mówisz, trzeba za to ponieść konsekwencje.

- Ta walka jest na pewno nam potrzebna, żeby sobie wyjaśnić parę rzeczy. Każdy kto przy tym był, wie, jak było i fajnie byłoby to pozałatwiać w ringu - twierdzi pięściarz z Wieliczki, który mimo wszystko docenia klasę bokserską dwukrotnego mistrza świata.

- Jego sportowe umiejętności są naprawdę duże i trzeba będzie się do tej walki przygotować. Na pewno jest to zawodnik , który potrafi wszystko i wszystko będzie zależało od jego głowy. Ja bym go nie lekceważył, choć walka będzie w ciężkiej, bo znam go dobrze i wiem, że to jest bardzo dobry pięściarz - przyznaje Szpilka.

Krzysztof Włodarczyk kolejny pojedynek stoczy 10 lutego na gali w Nysie. Artur Szpilka zaboksuje prawdopodobnie w marcu w Stanach Zjednoczonych.

Wideo. Cały wywiad z Arturem Szpilką >>