Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Początki naszej współpracy nie należały do łatwych - mówi Andrzej Gmitruk o pierwszych tygodniach wspólnych treningów z Arturem Szpilką (20-3, 15 KO). Problemy stwarzała głównie gojąca się operowana w ubiegłym roku ręka pięściarza z Wieliczki. 

Jak by pan opisał Szpilkę?
Andrzej Gmitruk: Bardzo pracowity zawodnik, kreatywny. Wprowadza dużo pozytywnej energii, przychodzi na salę z pełnym entuzjazmem. Wielu moich poprzednich bokserów, kiedy tylko zaczynał się trening, mówiło: „o kurcze, jak ja jestem dzisiaj zmęczony”. U Artura tego nie ma, u niego widać cały czas napęd. Ten facet się cieszy. Złapaliśmy kapitalny kontakt emocjonalny.

Trenował pan wielu mańkutów.
Tak, to prawda, dlatego patrzę na mańkutów zupełnie inaczej. Artura trochę przestawiam, to nie ulega wątpliwości. Jak na kategorię ciężką jest bardzo motoryczny, bardzo szybki i myślę, że znajduje się na dobrej drodze do budowania swoich wszelkich ambicji i planów.

Pan jest świetnym motywatorem, do pracy zmobilizowałby pan nawet sprzątaczkę.
Tutaj musi być partnerstwo. Ja lubię ludzi, którzy mają energię. U Artura małe problemy nie wyrastają do rangi dużych i to jest bardzo istotna rzecz. Poza treningiem rozmawiamy o detalach, szczegółowo. Nie o finansach, tylko o pracy. Artur jest bardzo kreatywny i to też sprawia, że mnie pracuje się z nim dobrze. Krótko mówiąc.

Dobre walki Szpilki są nadzieją dla całego polskiego boksu?
To kolejna rzecz, bo mamy coraz mniej bokserów, który budzą emocje i są w stanie nadać więcej kolorytu i zainteresowania społecznego naszą dyscypliną. Umówmy się. Artur jest bardzo popularny, budzi dużo emocji. Ale emocje to jest sprawa indywidualna, mnie interesuje to, co możemy zrobić. I myślę, że zrobimy na pewno poważne rzeczy. Dlatego, że widzę u Artura olbrzymi entuzjazm, olbrzymie parcie na odzyskanie prestiżu, a przede wszystkim na osiągnięcie wyniku. Na sukces.

Pełna treść artykułu na Sporteuro.pl >>