Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Artur Szpilka po walce z Siergiejem Radczenką nie pamiętał, ile razy był liczony. Nie wiem, z czego to wynikało. Może był tak mocno trafiony, a może był w emocjonalnym szoku. Mam nadzieję, że to drugie - mówi Andrzej Wasilewski w rozmowie z PoGongu.

Kiedy może się odbyć rewanż Szpilki z Radczenką?
Artur Szpilka: Ze względu na koronawirusa trudno ustalić jakiś termin. Plany organizacyjne są w zawieszeniu. Jesteśmy już po rozmowie z Radczenką i wstępnych ustaleniach. Czy się z nich nie wycofa, nie mam pojęcia. Na razie trudno podpisywać kontrakty, gdy nie wiadomo co i jak.

Na co jeszcze stać Artura Szpilkę?
Myślę, że to pytanie Artur sam sobie zadaje. Jego walka z Radczenką pokazała, że powinniśmy bardzo, ale to bardzo ograniczyć swoje apetyty, jeśli chodzi o jego sukcesy. Artur chce wierzyć, że to był wypadek przy pracy. Chce jeszcze raz walczyć z Radczenką, żeby zobaczyć, czy Ukrainiec nie jest dla niego sufitem. Artur stoczył kilka ciężkich wojen w kategorii ciężkiej. Wiemy, ile razy był na deskach. Nikt nie jest ze stali, o czym przekonał się Adam Kownacki. Boks jest przewrotny i perfidny. Robert Helenius, który pokonał Adama, był za słabym sparingpartnerem dla Artura przed jego walką z Wachem. Uciekał po ringu, nie chciał przyjmować ciosów, mówił, że bolą go żebra. Nagle ten zawodnik, który wydawał się skończony, nokautuje Adasia. Kownacki przejechał się po Arturze jak walec, a dostał KO, być może kończące marzenia o wielkiej karierze, od zawodnika, którego Artur bił na sparingach.

Co musi się stać, żeby doradził pan zakończenie kariery Szpilce?
Już po walce w Łomży myślałem, że może powinien to zrobić. Artur przyjechał do mnie w poniedziałek i przekonywał, że po tylu wojnach i tylu latach kariery nie zasługuje na to, żeby kończyć karierę w takim stylu, po kontrowersyjnej wygranej z Radczenko. Zmiana trenera i rewanż. To da nam odpowiedź na temat jego przyszłości. Szpilka zdaje sobie sprawę, że w przypadku porażki w drugiej walce z Ukraińcem to musi być natychmiastowy koniec.

Gdy patrzę z boku na relacje między panem a Arturem, wydaje mi się, że są one szorstkie. I to bardzo.
Panie redaktorze, utrwalił się taki stereotyp. Kiedyś Artur rzucił mi się do gardła. Kilka razy to mu się zdarzyło. Bardzo mi się to nie podobało, ale nauczyłem się tym nie przejmować. Robił to czasem pod publiczkę. Chciał się popisać przed kolegami. Wszyscy dojrzewamy, dawno tego nie było. Czasami mamy inne spojrzenie na różne sprawy, ale nasze relacje są jak w rodzinie. Nie zawsze każdego kocha się w danej chwili. Żyjemy z Arturem w relacjach promotor-zawodnik już chyba 13 lat, czyli kawał czasu. Przeżyliśmy jego wyroki karne, przeprowadzkę do USA, powroty. Dużo tego było. Artur nie jest łatwym pięściarzem do prowadzenia, ale przez te lata starałem się z nim współpracować najuczciwiej, jak potrafiłem.

Pełna treść artykułu na blogu Pogongu >>