W miniony piątek szef stajni Top Rank, Bob Arum w końcu odetchnął z ulgą, kiedy Sportowa Komisja Stanu Teksas przyznała bokserską licencję byłemu trzykrotnemu mistrzowi świata wagi półśredniej Antonio Margarito (38-6, 27 KO). Arum twierdzi, że nie mógł zrozumieć, czemu komisje sportowe w innych stanach nie chciały zagwarantować Meksykaninowi prawa do boksowania, pomimo że nie miały dowodów na to, że pięściarz wiedział o nielegalnych substancjach umieszczonych pod jego bandażami przed walką z Shanem Mosleyem.

- Zawsze wierzyłem, że USA to kraj prawa i na szczęście nie zawiodłem się. Albo masz dowód i potrafisz udowodnić przestępstwo albo nie masz i przestępstwa nie ma. Nikt nie miał dowodów na to, że Margarito wiedział co się kładzie pod jego bandaże, więc dla mnie oczywistym było przyznanie mu ponowne licencji. Ile może płacić za błędy swojego byłego trenera ? - pyta się retorycznie Arum.

Po tym jak Margarito został przyłapany na próbie oszustwa w styczniu ubiegłego roku, jego pięściarska licencja została zawieszona na rok. Meksykanin wrócił na ring w maju tego roku wygrywając w swojej ojczyźnie 10-rundowy pojedynek z Roberto Garcią.