Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Przejście z szatni The Forum do ringu, jak zwykle przy dźwiękach nagrania "7 Nations Army" zespołu "The White Stripes", zajęło mistrzowi świata z Kazachstanu dokładnie... 25 sekund dłużej niż walka z obowiązkowym rywalem rankingu IBF. Giennadij "GGG" Gołowkin co prawda długo wychodzi na ring, bo lubi przejść - do kibiców - po prawie całej sali, ale tym razem w ringu było wyjątkowo lekko.

Dominic Wade miał już Gołowkina dość po pierwszym ciosie na korpus. Skończyło się, kiedy narożnik Wade’a rzucił ręcznik po trzecim nokdaunie potwierdzając to, co wszyscy wcześniej wiedzieliśmy. Że mistrz jest tylko jeden: 35 walk, 32 nokauty, w tym 22 kolejne wygrane przed czasem.

Gołowkin wyprzedał historyczne The Forum (16,353 widzów) w Inglewood, na przedmieściach Los Angels, robiąc to, co nie udało się nawet Muhammadowi Ali czy Mike Tysonowi - wyprzedać w kolejnych walkach największe sale Wschodniego Wybrzeża (Madison Square Garden) i Zachodniego Wybrzeża. - Jesteśmy na tym etapie, że oczekujemy od GGG takich zwycięstw. 22 kolejny nokaut to coś bez precedensu w wadze średniej, a do tego mamy kibiców, którzy nie żałują faktu, że zapłacili dużo pieniędzy za bilet, a walka trwała tylko kilka minut - mówił po walce promotor Kazacha, Tom Loeffler z K2 Promotions. - To taki efekt Tysona. Kibice przychodzą zobaczyć coś spektakularnego. Nie ma znaczenia ile to będzie trwało. I GGG tego im dostarcza.

Sam Gołowkin jak zwykle podchodził do sprawy spokojnie - jak do zwykłej pracy. - Wade był obowiązkowym rywalem do pasa IBF, więc z nim walczyłem. Był niepokonany. Nie mogę odmawiać bo nigdy tego nie robię. W pierwszej rundzie zgiął się po moim ciosie na korpus, a przewrócił po uderzeniu w ramię - mówił Gołowkin po walce, ubrany od stóp do głów w stroje nowego sponsora - Air Jordan. - W drugiej rundzie chciałem mu dać szansę trochę powalczyć poważnie, ale nie wyszło. Sorry.

Gołowkin nie jest typem pięściarza ani człowieka, który lubi wyzywać kogoś do walki i chyba zdaje sobie sprawę, że szanse na to, że walkę z nim podejmie Canelo Alvarez (jeśli 7 maja wygra z Amirem Khanem) są niewielkie. „Będę na jego walce w Las Vegas. Usiądę w pierwszym rzędzie, ale na ring nie wskoczę. Jak nie będzie chciał walczyć, to reguły WBC są proste - musi oddać pas. A ja zawalczę w tym roku jeszcze dwukrotnie - ale nie z nim.

Rozmawiałem na temat sytuacji związanej z walką Gołowkin - Canelo zarówno z prezydentem WBC Mauricio Sulaimanem, jak z Loefflerem. Obaj nie byli optymistami. Sulaiman: - Przepisy WBC są jasne - po jednej obowiązkowej obronie - GGG właśnie ją skończył, Canelo będzie miał Khana w maju - obie strony MUSZĄ walczyć. Nie ma odstępstwa - ktokolwiek zrezygnuje z walki traci pas. W tym przypadku traci go Canelo. Jeśli Khan z nim wygra, to on będzie rywalem Gołowkina. To nieskomplikowane. Tu nie ma opcji B - mówił prezydent WBC.

- Plan jest taki, żeby - w razie odmowy walki ze strony Canelo, czego oczekujemy, GGG walczył pod koniec lata, może wczesną jesienią i na końcu roku. I tak jest cierpliwy, bo na Alvareza czekamy już prawie dwa lata. Ale ile można? Są ciekawe walki do zrobienia - jeśli nie z Danielem Jacobsem w USA, to są opcje walk w Europie. Giennadij ciągle się rozwija pięściarsko. Ostatnio zaczął z Abelem (Sanchezem) trenować trochę lżej. Widziałeś jaką miał energię? To dopiero początek. Czekamy na twardą walkę z kimś, kto wytrzyma mocne osiem rund z GGG. Na razie nikogo takiego nie ma.