Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Jak dobry jest mistrz świata WBA/IBF/WBC Gennadij Gołowkin (35-0, 32 KO), rywale GGG, ich promotorzy przekonują się dopiero po walkach z pięściarzem z Kazachstanu. Dopóki nie wyjdą na ring, są przekonani, że "Uśmiechnięty Morderca" nie jest niczym specjalnym. Może nawet pięściarzem mocno przereklamowanym.

Oglądałem na żywo, siedząc przy ringu, sześć walk Gołowkina. Przed każdą walką był zawsze taki sam, choć przynajmniej ostatnio, jest wokół niego więcej przywiezionych z Niemiec ochroniarzy. Wszystko dlatego, że zaraz przed ostatnią konferencją poprzedzającą walkę z Domincem Wade w Los Angeles, doskoczył do niego fan, łapiąc Giennadija za ramię. "Chciał tylko autograf na plakacie, ale, że wariatów nie brakuje musieliśmy ograniczyć trochę dostępu dla fanów. To nie jest to, o co nam chodzi, ale GGG jest już nie tylko "nasz" i kibiców na całym świecie. To inwestycja - na przykład dla HBO" - mówi promotor Kazacha, Tom Loeffler z K2 Promotions.
 
Nie zmienia się natomiast podejście do Gołowkina tych, którzy mają się z nim bić. I ich promotorów. "Może nie jest za bardzo przereklamowany, bo miał znakomitą karierę amatorską, jest kimś z wieloma umiejętnościami pięściarskimi. Ale wysokie oceny za jego walki zawodowe to przesada. Walczy z takimi, którzy są starannie wyselekcjonowani by podbijać liczbę nokautów" - mówił przed walką GGG z reprezentowanym przez niego w USA Matthew Macklinem. Kilkanaście godzin później, Macklin został znokautowany przez Gołowkina ciosem na korpus. "Wszystko, co on bije, boli. Wszystko widzi, nie ma jak przed nim uciec. Chciałem z nim walki, ale on na to nie pozwolił" 0 mówił Macklin. DiBella już też był przekonany do tego, co umie Uśmiechnięty Morderca.
 
Tak było zawsze. Curtis Stevens, chyba najmocniej bijący pięściarz z jakim walczył Gołowkin (na treningach w Big Bear sparuje z półciężkimi), chłopak z dzielnicy Nowego Jorku, gdzie się nie pęka, bo to sprawa honoru, poddał się w narożniku. "Tak mnie bolały ręce od jego uderzeń, ze już praktycznie nie mogłem ich podnieść w górę. Walczyć dalej to byłoby samobójstwo" - powiedział Stevens, jeden z tylko trzech pięściarzy w ostatnich dziesięciu walkach, którzy przynajmniej wygrali JEDNĄ RUNDĘ z Gołowkinem.
 
Przed walką mistrza świata IBF, Davida Lenieux z Gołowkinem, Oscar De La Hoya, promotor tego pierwszego tak mówił o Gołowkinie: "On jest dobry tylko wtedy, kiedy atakuje. Tym razem to David będzie agresorem, to on będzie trafiał mocnymi ciosami. On już wygrywał trudniejsze walki niż Gołowkinem". Skończyło się na tym, że Gołowkin bawił się z Lemieux najpierw  niszcząc go lewymi prostymi, by z znokautować mistrza świata w ósmej rundzie. "Nie wiem czy on jest najmocniej bijącym pięściarzem z jakim walczyłem, ale jest na pewno najbardziej precyzyjnym i zaskakującym. Nigdy nie wiesz co zrobi. Ciosy padają jakby znikąd" - mówił Lemieux.
 
Ostatni rywal Gołowkina, obowiązkowy rywal rankingu WBA Dominic Wade, też się niczego nie nauczył. "Gołowkin to przyzwoity pięściarz, dobrze wyszkolony w podstawowej technice, ale nic specjalnego. Nie jest wcale nie do zatrzymania" - mówił niepokonany Wade. Po sześciu minutach i trzykrotnym zapoznaniu się z deskami ringu, nikt już Wade o opinię na temat Gołowkina nie pytał.  Czy tak samo będzie w sobotnią noc, po walce GGG z Kellem Brookiem w Londynie? Na otwarty trening Kazacha przyszły do Covent Garden tysiące. Pewnie połowa z nich myśli podobnie jak poprzedni rywale Gołowkina. Giennadij najpierw przejdzie wokół ringu 02 Arena, jak zwykle do dźwięków "Seven Nations Army" grupy The White Stripes, ale już nie będzie uśmiechnięty. Kilka rund później, kibice zmienią zdanie.