Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

"W dziesięciostopniowej skali, daję GGG za walkę najwyżej czwórkę. Za bardzo chciał Brookowi urwać głowę, za mało boksował. Czasami tak robi. Decyzja o przerwaniu walki przez narożnik Brooka - słuszna. Na co mieli czekać? Kell ma przed sobą jeszcze karierę" - mówił Abel Sanchez, trener ciągle niepokonanego mistrza świata wagi średniej WBA/IBF/WBC Gienadija Gołowkina (36-0, 33 KO). - To była walka uliczna, taki sparing, Nie pokazałem światowej klasy - skomentował Gołowkin. Jaka jest przyszłość przed pięściarzem z Kazachstanu?

Zgadzam  się z przerwaniem walki, bo chyba trener Brooka, Dominic Ingle, postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność za coś, co Brook... sam by zrobił. Roy Jones Junior, jeszcze przed rozpoczęciem piątej rundy, po obserwacji narożnika Brytyjczyka, powiedział Jimowi Lampleyowi z HBO, że "Brook już chyba nie chce walczyć. Wygląda na to, że ma już dość, na ringu słabo oddycha, nie zadaje ciosów". To, że w ostatniej rundzie, Brook nie blokował ciosów, miał opuszczone ręce i  tylko unikami głową próbował omijać  uderzenia Gołowkina, to też nie był przypadek. Wcześniejszy rywal GGG, Curtis Stevens - o czym pisałem wcześniej - też zrezygnował z walki, bo potwornie poobijane ręce pod prostu już nie dawały się podnieść. I jeszcze jedno - przy wszystkich, jak najbardziej zasłużonych pochwałach dla przeskakującego dwie kategorie wagowe Brooka, nie zapominajmy o jednym fakcie - pierwszej rundzie. Gdyby po lewym sierpowym, który wyraźnie wstrząsnął słaniającym się na nogach Brookiem, doszedł kolejny cios Gołowkina, walka trwałaby mniej niż trzy minuty. Brook zachował po walce klasyczne angielskie poczucie humoru. Bo tylko tak można przyjąć jego zapewnienie do kamer amerykańskiej HBO, że "już miałem plan, w drugiej połowie walki bym Gołowkina zdominował..." Na razie, zamiast dominacji, będzie miał w poniedziałek, w  rodzinnym Sheffield, operację pękniętej po ciosie Gołowkina kości oczodołowej.  
 
Dla Gołowkina i jego promotora Toma Loefflera z K2 rozpoczyna się teraz znany od dawna problem - szukanie następnego rywala. O ile nie zmieni decyzji Canalo Alvarez (za tydzień, 17 września walczy z Liamem Smithem w Dallas) i nie przyspieszy zapowiadanej wstępnie na wrzesień 2017 roku walki z Gołowkinem, to Gołowkin pewnie wróci do Anglii walczyć o jedyny brakujący mu pas - WBO, należący do Billy Joe Saundersa. Zaraz  po walce, ten ostatni odrażał się, że nie ma problemu "bić się z Boratem", ...ale poprzednio też tak mówił, ale rozmów na temat pojedynku z "GGG" nie podjął. To znaczy podjął, ale rzucił K2 taką sumę (podobno prawie cztery miliony dolarów), którą wiedział, że zostanie odrzucona.
 
Inna możliwa opcja, to pojedynek z mającym drugi pas WBA (są trzy!) wagi średniej, Danielem Jacobsem (32-1, 29 KO). Jacobs też na Twitterze twierdzi, że jest gotowy na "GGG", prezydent WBA wydał w nocy oświadczenie, że walka musi się odbyć w ciągu 120 dni... ale to nic nie znaczy. Po pierwsze dlatego, że World Boxing Association zmienia zdanie przynajmniej trzy razy dziennie, a po drugie managerem Jacobsa jest twórca Premier Boxing Champion, Al Haymon. HBO  Sports nie robi interesów z Haymonem, a do tego przeżywa poważne problemy finansowe i trudno przypuszczać by zgodziła się na wojnę o Gołowkina z ciągle obracającym milionami Haymonem. Giennadijowi HBO jest winne (tak przewiduje kontrakt) jeszcze jedną walkę w 2016 roku. Billy Joe Saunders, może Chris Eubank Jr, który wydawało się, że jest już pewnym rywalem Kazacha?  
 
To nie jest idealna sytuacja dla HBO, stacji, która cztery lata temu zainwestowała w nikomu specjalnie nieznanego Kazacha. Płacić miliony za walki w Europie, które w Ameryce rozpoczynają się wczesnym popołudniem? Gołowkinowi to się opłaca, pracodawcom z USA niekoniecznie.