Pomimo braku oficjalnej decyzji o wyborze kolejnego rywala dla Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO), były mistrz świata trzech kategorii wagowych Shane Mosley (46-6-1, 39 KO) zachowuje się jakby wiedział, że to on skrzyżuje teraz rękawice z Filipińczykiem. Do starcia tych pięściarzy ma dojść 16 kwietnia w Las Vegas, a Amerykanin zapowiada, że pokaże całemu światu bokserskie braki Pacquiao.

- Jego wygrana nad Margarito była efektowna, ale myślę, że moja była trochę bardziej wymowna. Jestem silniejszym pięściarzem od niego i po prostu potrafię więcej. Kiedy wyjdziemy razem do ringu, to pokażę wszystkim jakie braki ma Manny Pacquiao. Jestem w stanie obnażyć jego błędy - tłumaczy Mosley.

- Zauważyłem dziury w jego defensywie, które mógłbym wykorzystać. Wiem, że Pacquiao przyjmował mocne ciosy od Margarito i nie padał na deski, ale moja siła uderzeń jest trochę większa od Margarito. Zobaczymy jak Pacquiao zareaguje na moje ciosy - zakończył Amerykanin.

Lou DiBella krytykuje wybór Shane'a Mosleya (46-6-1, 39 KO) na kolejnego rywala Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO). Zdaniem DiBelli walka z Mosleyem, który najlepsze lata ma już za sobą, nic nie wniesie do kariery Filipińczyka. Amerykanin uważa, że Pacman powinien się zmierzyć z jego pięściarzem - Andre Berto (27-0, 21 KO).

- Pacquiao chce wyzwania i chce zostać w kategorii półśredniej? Proszę bardzo, oto jest wyzwanie. Mosley był kiedyś świetnym bokserem, ale co Pacquiao chce udowodnić walcząc z nim teraz? Mosley przegrał niemal każdą rundę z Mayweatherem. Po co ta walka? - pyta retorycznie DiBella. - Berto to świeża krewa, ma mocny cios. To byłaby świetna walka. 

Po kolejnym zwycięstwie Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO) jak zwykle rozpoczęły się spekulacje na temat tego kto będzie następnym rywalem Filipińczyka. Wśród wielu potencjalnych przeciwników padło też nazwisko mistrza świata kategorii średniej - Sergio Gabriela Martineza (46-2-2, 25 KO), który w przeciągu roku, wyrósł na jedną z największych gwiazd boksu zawodowego. Zaczęto się już nawet zastanawiać nad tym w jakim limicie wagowym mogłoby dojść do tej konfrontacji, mówiło się o limicie 155 funtów. Bob Arum uciął jednak wszelkie spekulacje na ten temat i zapowiedział, że Martinez nie będzie w ogóle brany pod uwagę jako rywal dla Pacquiao.

- To ile ważysz w dniu oficjalnego ważenia nie jest najważniejsze. Liczy się to ile ważysz w dniu walki. Martinez wszedłby do ringu ważąc jakieś175 funtów, a Pacquiao ok. 150 funtów. Nie ma mowy żebym doprowadził do walki w której mój pięściarz będzie lżejszy o 25 funtów od swojego rywala. - powiedział Arum. - Mam najlepszego pięściarza w historii, ale nie mam supermana.

- Trenowałem przez wiele lat w Wild Card Gym, Roach wie na co mnie stać i dlatego boi się mnie - mówi były mistrz świata w trzech kategoriach wagowych Shane Mosley (46-6-1, 39 KO) na temat swojej potencjalnej walki z uważanym za najlepszego pięściarza globu Mannym Pacquiao (52-3-2, 38 KO). Choć Mosley i promujący Filipińczyka Bob Arum ze stajni porozumienie co do pojedynku obu pięściarzy, to ostateczna decyzja o tym kto będzie kolejnym rywalem Pacquiao podejmie sam zainteresowany.

- Freddie powie mu, żeby nie przyjmował walki ze mną. Trenowałem pod jego okiem wiele lat w czasach gdy prowadził jeszcze Jamesa Toneya. On wie, że sparowałem z dużo większymi od siebie. Wie, że w ringu jestem inteligentny, mocny i nigdy nikogo się nie bałem. Ja z kolei wiem czego spodziewać się po Pacquiao i wiem jak go pokonać - przekonuje Mosley.

Amerykanin ostatnie zawodowe zwycięstwo odniósł w styczniu 2009 roku. Od tego czasu przegrał wysoko na punkty z Floydem Mayweatherem Jr oraz zremisował w kontrowersyjnych okolicznościach z Sergio Morą.

Hasan Abdulrahim Jr, drugi trener byłego mistrza świata w trzech kategoriach wagowych Shane'a Mosleya (46-6-1, 39 KO) wyznał, że jeszcze niedawno Freddie Roach, trener uważanego za najlepszego pięściarza na świecie Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO) powiedział mu, że nie wierzy iż jego pięściarz może pokonać Amerykanina. Szkoleniowiec Mosleya zasugerował, że teraz obóz Filipińczyka chce doprowadzić do starcia z Amerykaninem tylko z powodu jego ostatnich dwóch słabszych zawodowych występów.

- Roach powiedział mi, że nie wierzy w Pacquiao w starciu z Mosleyem. Cały świat powinien pamiętać jak Roach stwierdził, że Shane jest zbyt dobrym pięściarzem dla Pacquiao, a teraz nagle zmienił swoje zdanie ? Myślę, że Roach powinien powiedzieć prawdę co naprawdę czuje o tym pojedynku. Oni chcą tej walki tylko dlatego bo myślę, że Shane jest stary i pojedynek będzie dla nich łatwy. Chyba nie w taki sposób powinien rywali dobierać sobie najlepszy pięściarz na świecie - twierdzi Abdulrahim.

Freddie Roach i Juan Manuel Marquez (51-5-1, 37 KO) zgodnie twierdzą, że jeśli dojdzie do trzeciej walki Meksykanina z uważanym za najlepszego pięściarza globu Mannym Pacquiao (52-3-2, 38 KO), to taki pojedynek odbędzie się w limicie kategorii półśredniej. Niedawny występ Filipińczyka w wadze junior średniej był najprawdopodobniej tylko jednorazową wycieczką do wyższego przedziału wagowego.

Przeszkodą na drodze do realizacji trylogii z Marquezem zdaje się być trwający od kilku miesięcy konflikt pomiędzy promującymi obu pięściarzy grupami Golden Boy Promotions oraz Top Rank. Szef tej drugiej grupy Bob Arum zapowiedział, że na pewno nie zgodzi się na wspólną promocję tego pojedynku przez obie stajnie i będzie taką galę organizował sam. Z zaakceptowaniem takiego rozwiązania na pewno będzie miała problemy grupa, która się własnością De La Hoi.

Aby myśleć o potyczce z Pacquiao, Marquez musi najpierw pokonać dzisiejszej nocy na gali w Las Vegas Michaela Katsidisa.

Jak donosi "Phillipine Star", król rankingów P4P Manny Pacquiao (52-3-2, 38 KO) za swoją ostatnią walkę, z Antonio Margarito (38-7, 27 KO), zarobił 20-25 milionów dolarów. Liczby te potwierdził promotor pięściarza Bob Arum. - To jest kwota pomiędzy 20 a 25 milionów, jednak na pewno co najmniej 20 - ocenił szef grupy Top Rank.

Jak wyliczył dziennik, "Pac Man", boksując na gali w Dallas, inkasował po 2 miliony dolarów za rundę, 694 tysiące za minutę i ponad 111 tysięcy za każdą sekundę.

15 milionów ze wspomnianej gaży Filipińczyka stanowiła wstępnie zagwarantowana wypłata, zaś jej reszta pochodziła ze sprzedaży transmisji pojedynku w systemie PPV (łączne wpływy z ponad miliona sprzedanych transmisji PPV wyniosły 64 miliony dolarów).

- Dane z pay-per-view pokazują, jak szalenie popularny jest Manny Pacquiao - skomentował Arum.

Trener lidera rankingów P4P Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO) Freddie Roach postanowił odnieść się do sformułowanych ostatanio przez Bernarda Hopkinsa zarzutów, jakoby "Pac Man" swoją sportową pozycję zawdzięczał w dużej mierze faktowi, że konsekwentnie unikał potyczek z ciemnoskórymi pięściarzami z USA. Zdaniem "Kata" typowy dla czarnych fighterów styl walki nie jest dla Pacquiao wygodny i w ewentualnych konfrontacjach z nimi Filipińczyk miałby dużo mniejsze szanse na wygraną niż z bokserami białymi czy Latynosami.

- Walczyliśmy z każdym, kto stawał nam na drodze. Nie unikaliśmy nikogo - skomentował słowa Hopkinsa Roach. - Kolejny może być Shane Mosley. Wiem, że ostatnio może nie zachwycał, ale to wciąż dobry pięściarz. Bardzo możliwe, że będzie on kolejnym przeciwnikiem Manny'ego.

Trener Pacquiao pozwolił sobie także na małą złośliwość pod adresem "Kata": - Nie wydaje mi się, by Bernard Hopkins pokonał ostatnio jakiegoś Kanadyjczyka [odniesienie do najbliższego rywala - Jeana Pascala]. Bernard też nigdy nie pokonał żadnego Anglika [przegrał z Joe Calzaghe], bo walczył tylko z jednym.

- Bernard to mój przyjaciel, bo pracowałem z nim w przeszłości. Nie rozumiem, dlaczego ludzie wygłaszają takie rasistowskie opinie. Świat boksu tego nie potrzebuje. Myślę, że Bernard dobrze wie, że w tym wszystkim chodzi o biznes, a nie o kolor skóry - dodał Roach.

Ogłoszony dzisiaj przez telewizję HBO wynik ilości sprzedanych PPV z walki Antonio Margarito z Mannym Pacquiao (52-3-2, 38 KO) okazał się o kilkaset wykupień niższy od pułapu zapowiadanego przez promującego obu pięściarzy Boba Aruma. To oznacza, że w rozpoczynających się za kilka tygodni negocjacjach w sprawie pojedynku Filipińczyka z Floydem Mayweatherem Jr (41-0, 25 KO), to ponownie Amerykanin będzie miał więcej do powiedzenia.

Pacquiao w tym roku wychodził na ring dwukrotnie, a dochód ze sprzedaży płatnych transmisji z jego pojedynków wyniósł w sumie 99 milionów dolarów. Mayweather stoczył w tym roku tylko jedną walkę z Shanem Mosleyem, która przyniosła w tej samej kategorii 77 milionów dolarów zysku. Pojedynek Amerykanina z jego słynnym rodakiem obejrzało na żywo ponad 11 tysięcy widzów, którzy zapłacili za bilety 11 milionów dolarów. Dwa tegoroczne boje "Pac Mana" rozegrane na stadionie futbolistów Dallas Cowboys obejrzało z kolei w sumie 92 tysiące sympatyków szermierki na pięści, którzy wydali na wejściówki 13 milionów dolarów.

Przy poprzedniej turze negocjacji pomiędzy obozami dwóch najlepszych pięściarzy globu ustalono, że podział wpływów z ich wspólnej walki będzie równy.

Telewizja HBO ogłosiła wstępne wyniki sprzedaży transmisji w systemie PPV z walki pomiędzy mistrzem świata ośmiu kategorii wagowych Mannym Pacquiao (52-3-2, 38 KO) i byłym trzykrotnym czempionem wagi półśredniej Antonio Margarito (38-7, 27 KO).

Według opublikowanych danych sygnał telewizyjny wykupiło 1,15 miliona gospodarstw domowych, co przełożyło się na wpływy wysokości 64 milionów dolarów.

Tym samym "Pac Man" dołączył do legendy wagi ciężkiej Mike'a Tysona jako drugi pięściarz, któremu udało się osiągać co najmniej milionowe wyniki sprzedaży PPV przez trzy lata z rzędu.