Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


O trzy pasy walczą Anthony Joshua i Joseph Parker. Na zwycięzcę czeka Deontay Wilder. Na Wildera... Adam Kownacki. Pierwszy raz od przełomu wieków, gdy pojedynkami z Mikiem Tysonem i Witalijem Kliczką karierę kończył Lennox Lewis, jesteśmy bliscy sytuacji, w której to pięściarze wagi ciężkiej, biorąc pod uwagę całą dyscyplinę, budzą największe zainteresowanie w skali światowej.

Pierwsze kilkanaście lat XXI wieku zdominowała rywalizacja zawodników o 40–50 kilogramów lżejszych, szczególnie Oscara De La Hoyi, Floyda Mayweathera, Juana Manuela Marqueza, Miguela Cotto i oczywiście Manny’ego Pacquiao. Dziś królem pay-per-view w USA pozostaje jedynie Saul Alvarez, którego majowy rewanż z Giennadijem Gołowkinem o trzy mistrzowskie pasy wagi średniej (72,6 kg) - o ile do niego dojdzie po dopingowej wpadce Meksykanina - z pewnością przyniesie dochód zbliżony do 100 milionów dolarów.

Nie ulega jednak wątpliwości, że wydarzeniem, które jak żadne inne może dziś zelektryzować fanów na całym świecie, uczynić najlepszego pięściarza globalną gwiazdą pokroju mistrza F1, lidera tenisowego rankingu ATP albo najskuteczniejszego gracza NBA, jest ostateczne starcie unifikacyjne w wadze ciężkiej: Anthony Joshua - Deontay Wilder.

W sobotni wieczór w Cardiff AJ trzeci raz z rzędu stoczy pojedynek na stadionie, wypełnionym przynajmniej 80 tysiącami fanów. Po ubiegłorocznym, fenomenalnym boju na Wembley z Władymirem Kliczką, atletycznie zbudowany 28-latek, z którego sztab współpracowników zrobił potwora o masie 115 kilogramów, zakłada pasy federacji IBF i WBA. Następnie, już na Principality Stadium w stolicy Walii, pobił twardego jak skała Carlosa Takama.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>