Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Miał być hit, a będzie? No właśnie, wciąż nie wiadomo z kim 10 grudnia wyjdzie do ringu Anthony Joshua (17-0, 17 KO). Co do Władimira Kliczki (64-4, 53 KO) mamy pewność, że zobaczymy go między linami najwcześniej wiosną.

Potwierdziły się niestety obawy, że nie dojdzie do walki Anglika z Ukraińcem. Eddie Hearn, promotor Joshuy wprawdzie do końca mamił wszystkich nadzieją, że jest możliwa, ale z czasem i jego obietnice wyraźnie zbladły. To oczywiście byłby mega-hit, największe bokserskie wydarzenie tego roku, moim zdaniem ciekawsza walka niż odwołany po raz drugi rewanż Kliczki z Tysonem Furym, ale prawdopodobieństwo, że do niej dojdzie od początku było niewielkie.

Tak wielkie biznesowe przedsięwzięcia nie rodzą się z dnia na dzień, a tak było w tym przypadku. Owszem, sukces finansowy  był murowany, ale obie strony zdawały sobie sprawę z ryzyka jakie za sobą takie starcie niesie. Kliczko nie walczył przecież od roku, kiedy po fatalnym występie przegrał z „Królem Cyganów” i stracił mistrzowskie pasy, a Joshua to wciąż bardzo młody i niedoświadczony mistrz, który miał walczyć 26 listopada w Londynie, z kimś mniej wymagającym niż Ukrainiec.

Zastanawiam się tylko dlaczego Eddie Hearn postanowił wszystkich nabić w butelkę, dlaczego obiecywał coś, co 10 grudnia nie miało prawa się zdarzyć. Dlaczego bezczelnie oszukiwano kibiców twierdząc, że decyzja należy do władz WBA, bo Kliczko tak bardzo ceni sobie tę organizację, że bez jej pasa nie wyjdzie do ringu, tak jakby ten (IBF) należący do Anglika mu nie wystarczał. Od początku chodziło jednak tylko o szum medialny wokół tego pojedynku, o wywołanie zainteresowania starciem mistrza przeszłości (Kliczko) z mistrzem przyszłości (Joshua) i przygotowanie widowiska o którym w przyszłym roku będzie mówił cały świat. Dziś już słyszymy, że taką walkę trzeba pokazać na jednym z angielskich stadionów i skutecznie ją zareklamować. A na to potrzeba czasu. A z tym mając tylko pięć tygodni trudno byłoby sobie poradzić.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>