19 grudnia w Nowym Jorku w znakomicie zapowiadającym się pojedynku o tymczasowe mistrzostwo świata wagi ciężkiej federacji WBA Bryant Jennings (19-1, 10 KO) zmierzy się z Luisem Ortizem (23-0, 20 KO). Obaj pięściarze przed zbliżającym się starciem są pewni siebie, obaj obiecują wygrane przez nokaut.

- Ludzie przekonają się, kto zmierza na szczyt - zapowiada Ortiz. - Nie przyleciałem tu z Kuby, by siedzieć bezczynnie. Idę po pas, zostanę mistrzem świata. Każda walka jest dla mnie ważna, ale ta jest najważniejsza w karierze. Jestem gotów, by znokautować Jenningsa. Boksuję technicznie, ale mam mocny cios, znokautuję go!

- To oczywiste, że mam wszystko, czego potrzeba, żeby pobić Fury'ego i Wildera. Wierzę, że ostro trenując i poświęcając się, jestem nie do zatrzymania! Chcę wywalczyć pasy dla Stanów Zjednoczonych i zostać bezdyskusyjnym mistrzem. Nie można mnie porównywać z Kliczką, ja biję dużo mocniej od niego - odgraża się kubański "King Kong".

- On jest zbyt pewny siebie - komentuje słowa rywala Jennings. - Jeszcze nie zdaje sobie sprawy, z czym przyjdzie mu się zmierzyć. On nigdy wcześniej nie walczył z takim zawodnikiem jak ja. Potrzeba mu trochę pokory, bo potem będzie się za siebie wstydził.

- Ja będę przygotowany na 100 procent i znokautuję go. Fanom spodoba się moje 100 procent. Ortiz będzie płakał w ringu. Nie będzie mógł sobie z tym poradzić, dam z siebie wszystko - deklaruje "By-By", powracający między liny po kwietniowej porażce z Władimirem Kliczką.