Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Choć mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder (40-0, 39 KO) zdawał się przeżywać bardzo trudne chwile w siódmej rundzie sobotniej walki z Luisem Ortizem (28-1, 24 KO), po pojedynku oznajmił, że ani przez chwilę nie czuł naprawdę poważnego zagrożenia ze strony rywala.

- Nie miałem żadnych obaw, że sędzia może przerwać walkę - stwierdził "Bronze Bomber" pytany o swój kryzys z siódmej odsłony. - Pojedynków mistrzowskich tak się nie przerywa. Ludzie powinni dostać to, za co płacą. Myślę, że sędzia ringowy wykonał świetną robotę.

- Nie byłem zamroczony, po prostu wpadłem w nawałnicę ciosów. Nie uważam, żeby on bił mocno i mówiłem to już wcześniej. Wpadłem w to tornado i próbowałem się z niego wydostać. Po prostu złożył dobrą, długą kombinację ciosów - powiedział Amerykanin, który nokautując Ortiza już po raz siódmy obronił mistrzowskie trofeum.