Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Deontay Wilder (42-1-1, 41 KO) po przegranej walce z Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO) nie krył żalu do jednego ze swoich trenerów Marka Brelanda o rzucenie ręcznika w siódmej rundzie. Amerykanin przekonywał, że chciał boksować dalej. W opinii ekspertów PBC Abnera Mresa i Shawna Portera decyzja o poddaniu była nie tylko uzasadniona, ale wręcz konieczna.

- On jest teraz drugim trenerem, ale powinien zostać pierwszym! - chwali postawę Brelanda Mares. - On się troszczył o Deontaya Wildera, troszczył się o niego jako człowieka! Gdy moje życie jest zagrożone, chciałbym mieć obok siebie kogoś, kto mnie uratuje, zanim wykończy mnie moja duma. 

W podobnym tonie wypowiada się Porter: - Mark wiedział, że sytuacja już się nie poprawi. Deontay jest bardzo rozemocjonowany, ale ja zgadzam się z Markiem w 100 procentach. W zasadzie to według mnie można to było przerwać rundę wcześniej. 

Dla Deontaya Wildera porażka z Tysonem Furym była pierwszą w zawodowej karierze. "Bronze Bomber" zgodnie z zapisami w kontrakcie może zażądać od swojego pogromcy rewanżu, do którego dojść powinno na przełomie lipca i sierpnia.