Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

David HayeDavid Haye (25-2, 23 KO) nigdy nie miał fanów wśród najbardziej znanych amerykańskich dziennikarzy piszących o boksie, ale taką krytykę, jaką zgotował mu Dan Rafael z ESPN, czyta się naprawdę rzadko.  Rafael, który znał wiele szczegółów przerywanych często negocjacji pomiędzy Władymirem Kliczką (56-3, 49 KO) i Davidem Haye, nigdy nie ukrywał swojej niechęci do Anglika. Po walce nie zostawił na nim suchej nitki, nazywając go  między innymi "jednym z największych oszustów w historii wagi ciężkiej". Podobnie jak dziennikarz "Sports Illustrated”"Bryan Graham, sugerujący, że "Hayemaker" chciał tylko na tej walce dobrze zarobić...

"Gadatliwy Haye obiecywał, gadał i pyskował przez ostatnie trzy lata jak to pozostawi Kliczkę w drgawkach na macie ringu. Pozostawi jako ofiarę jednego z najbardziej brutalnych nokautów czy nawet egzekucji w  historii.  Wiele obiecywał. Niczego  nie dotrzymał. Wszystko co Haye - jeden z największych oszustów w historii wagi ciężkiej - zrobił, to szczekał. Jak pies. (...) Haye dotrwał do końcowego gongu dlatego, że nie zrobił niczego, co tak często obiecywał. Zamiast tego walczył przestraszony" - pisze Rafael. - "Po tych wszystkich głupotach, jakie wygadywał, Haye nawet się nie zbliżył do tego, by dotrzymać obietnic. Obiecywał wielokrotnie, że przejdzie po tej walce na emeryturę, ale dla mnie przeszedł na emeryturę  już podczas pojedynku, bo tak naprawdę nie walczył.

Już po pojedynku zastanawiałem się, co wymyśli jako wymówkę. Myślałem, że będzie coś o kontuzji dłoni. Niewiele się pomyliłem: stwierdził, że miał złamany palec u nogi i dlatego nie mógł się z niej odbić i trafić swoim 'hayemakerem' z prawej ręki.  Wymówki, wymówki, wymówki.  Każdy pięściarz ma problemy. Niewielu wychodzi na ring bez różnych obrażeń po ciężkich obozach treningowych. Jestem pewien, że podobnie było z Kliczką. Znając jednak sposób  w jaki zachowuje się Haye, nie byłem zaskoczony, że miał już przygotowane alibi, i że przyszedł na wywiad  z legendarnym Larry Marchantem z HBO ze zdjętą skarpetką by kamery mogły dać zbliżenie jego podobno kontuzjowanego palca."

Wszystko o walce Kliczko - Haye: materiały video, informacje, wywiady >>

"Skończyło się na dominacji Kliczki, który obronił swój tytuł po raz dziesiąty (jeden raz więcej niż Mike Tyson u szczytu  swych umiejętności). Haye nazywał Kliczko 'nudnym bokserem', ale podczas tej nocy, najważniejszej w jego karierze, to on skompromitował siebie czyniąc tę walkę nudną. Skompromitował się uciekając po ringu, nie próbując nawiązać walki, nie próbując robić czegokolwiek. Są tacy, którzy nie chcą widzieć braci Kliczków w boksie, ponieważ nie są wystarczająco ekscytujący.  W porządku – znajdźcie tych, którzy ich pokonają. Bóg świadkiem, że Haye zapowiadał, że to zrobi. Gadał, gadał i gadał. Na koniec okazało się, że jego gadanie jest nie tylko mało warte. Okazało się bezwartościowe."

W kontekście występu Haye’a, Rafael pisze także o swoich oczekiwaniach przed walką Tomasza Adamka (44-1, 28 KO) z drugim z  ukraińskich braci z mistrzowskim tytułem - Witalijem. "Trzy pasy dla Władymira, jeden dla Witalija. a poważnego zagrożenia nie widać na horyzoncie. Piszę to z pełnym szacunkiem dla Tomasza Adamka, któremu nie daję większych szans przeciwko Witalijowi we wrześniu. Ale przynajmniej wiem, że zostawi wszystko na ringu - w odróżnieniu od Haye'a"

"Haye nie wyszedł na ring po to, żeby wygrać" - pisze tymczasem w "Sports Illustrated" Bryan Graham: "Swoim gadaniem Haye zapracował sobie na podział zarobków po 50 procent, ale jak tylko pokazał się przed wyjściem na ring  (z siedmiominutowym opóźnieniem) było widać, że nie dorósł do tego momentu. (...) Kiedy zabrzmiał pierwszy gong i Haye zdał sobie sprawę, że nie ma pomysłu na Kliczkę, to przestał próbować. Zadawał tylko po 24 ciosy na rundę (Kliczko 42) i nigdy nie potrafił wymyślić innej strategii niż zwód na lewą stronę i atak z prawej. W piątej rundzie trafił sześć ciosów, sześć w szóstej, siedem w siódmej, cztery w ósmej, pięć w dziewiątej i jeden w dziesiątej.  To był słaby występ kogoś, kto uważał siebie za zbawcę kategorii ciężkiej, a teraz będzie tylko pamiętany jako fałszywy  prorok. Ale tak długo jak czek  się zgadza..."

Przemek Garczarczyk{jcomments on}