Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Przemysław Opalach

Na dwa tygodnie przed najbliższą walką Przemysława Opalacha (13-2, 12 KO), organizatorzy gali w afrykańskiej Ghanie postanowili zmienić nie tylko termin spotkania, ale i przeciwnika dla Polaka. Pojedynek odbędzie się zatem nie 13, a 20 grudnia. Założyciel olsztyńskich „Wilków” spotka się w ringu natomiast z Maishą Samsonem (8-4-2, 4 KO), a nie jak pierwotnie zakładano - Danielem Wanyonyi’em.

- Jestem wk******y. Po prostu. Wziąłem już urlop na dany termin, mój trener również. Musimy to wszystko teraz zmieniać, szykować zastępstwa. Mam dobrego szefa w ostródzkim Kineticu, więc może i nie będzie problemów. Trener pracuje jednak gdzie indziej i będzie miał znacznie trudniej w tej kwestii. Obawiam się, że może dojść nawet do sytuacji, w której przyjdzie mi polecieć samemu. Kolejny problem w tym, że również i bilety zostały kupione na konkretny dzień. Przylot jak przylot…ale jak wrócić? Przecież wtedy zaczynają się już praktycznie święta – mówi rozgoryczony olsztynianin.

- To niepoważne i nieprofesjonalne. Dostałem informację, że walka zostaje przełożona, bo dopiero 20 grudnia może pojawić się minister sportu, który - z racji rangi wydarzenia - musi być obecny na stadionie. Dopiero wtedy też rzekomo telewizja będzie mogła transmitować całą galę – kontynuuje Opalach

- Myślę, że takie potraktowanie mojej osoby to czyste zagranie psychologiczne. Zagrywka marnej jakości. Muszę jednak przyjąć warunki, gdyż zbyt wiele już zainwestowałem w tę walkę. Wyłożyłem zbyt wiele pieniędzy z własnej kieszeni i kieszeni sponsorów, by teraz móc się wycofać. Jedyne co mogę powiedzieć, to że ukarzę mojego nowego rywala – kimkolwiek jest – w ringu i że postaram się wrócić z Ghany z pasami. Wrócić… i to jak najszybciej – podsumowuje jedyny pięściarz zawodowy z Olsztyna.