Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Kołodziej- Jedna rzecz w Stanach jest bezkonkurencyjna - jakość sparingpartnerów. Tego się nawet do Europy nie da porównywać. Tutaj do chłopaków na sparingi przychodzą tacy, którzy w Polsce walczyliby w głównych walkach wieczoru. To się nigdy nie zmieni” - z Mariuszem Kołodziejem, założycielem Global Boxing Promotions, rozmawiamy o Mariuszu Wachu (27-1, 15 KO), Kamilu Łaszczyku (13-0, 6 KO), Patryku Szymańskim (7-0, 2 KO) oraz przyszłości założonej przez niego w 2010 roku firmy promocyjnej.

- Ile dostajesz dziennie e-maili i telefonów od polskich pięściarzy, który chcą trenować w USA, w Global Boxing?
Mariusz Kołodziej:
Ciągle zbyt dużo. Ale teraz już mniej, bo wszystkich chętnych odsyłam do Global Boxing Poland czyli Piotra Wilczewskiego. To moje pierwsze sito, pierwsza selekcja. Trzeba najpierw pokazać co się umie na miejscu, w Polsce. Po to też powstaje ośrodek w Dzierżoniowie, którego głównym celem będzie jednak nie szkolenie zawodowców, ale popularyzowanie boksu. Bo wszyscy chcą trenować, tylko nie ma gdzie i nie ma z kim. Do Global Boxing w North Bergen będą trafiali tylko najlepsi, choć powiem szczerze, że na razie nie przewiduję dodania do naszej ekipy nowych pięściarzy. Raczej odwrotnie. Rewolucji nie będzie, ale chyba każdy widział, podczas naszej ostatniej gali, kto zdał egzamin, a kto musi przemyśleć czy boks zawodowy to dla niego na pewno najlepsza przyszłość. Myślę o tym boksie amerykańskim, bezlitosnym. Jest jedna rzecz, której nie można kupić za żadne pieniądze - czas. Ja go nie zamierzam marnować na tych, którzy nie robią postępów.

- Preferujesz opcję: europejskie treningi, amerykańscy sparingpartnerzy?
W większości przypadków na pewno tak. Bo w USA nie ma wielu ogólnie wykształconych trenerów, a jeśli jest, to kilku. Ktoś nosił ręcznik za Muhammadem Ali, więc już uważa się za trenera, choć na przykład o rozwoju mięśni u młodych zawodników nie wie nic. W Europie nie ma przypadkowych ludzi, są ogólnie wykształceni, przygotowani do trenowania innych.

- Nie wierzysz, w połączenie jednego z drugim - bazy umiejętności przygotowanej w Europie, doszlifowania reszty przez trenerów pracujących w USA? Na przykład u Gołowkina to sprawdza się znakomicie.
To miałem właśnie na myśli - zrobienie podstaw w Polsce, w Europie. Dodatkowo, jedna rzecz w Stanach jest bezkonkurencyjna - jakość sparingpartnerów. Tego się nawet do Europy nie da porównywać. Tutaj do chłopaków na sparingi przychodzą tacy, którzy w Polsce walczyliby w głównych walkach wieczoru. To się nigdy nie zmieni. Do tego dochodzi jakość, nawet przeciętnych, rywali podczas walk. Wrócę do ostatniego wieczoru w Schuetzen Park i Patryka Szymańskiego. Chłopak ma dopier 19 lat, walczył bez trenera, bo Bashir wyjechał do Władymira Kliczki, przeciwko gościowi co wyszedł z więzienia i zamienił walkę bokserską w bijatykę na rogu ulicy. Faulował, walił go w jajka kiedy sędzia nie widział. Na Patryka nie wystarczyło, pokazał serce, charakter i wygrał. Nie tylko na ringu, ale i u mnie. Będę na niego stawiał.

- Kamil Łaszczyk: talent numer 1 w Global Boxing?
Na pewno tak, pięściarz z charakterem. Chłopak wzięty do kadry z blokowiska, który na obozach sportowych nawet ze Szpilką brał się do bitki. Walczy teraz w Polsce bo chcemy wyczyścić kilka spraw imigracyjnych, pogmatwanych niepotrzebnie przez adwokata. Wszystko powinno być OK już niedługo - koniec czerwca, początek lipca chcę żeby "Szczurek" zawalczył na gali w USA, razem z Patrykiem Szymańskim. Tym razem o tytuł młodzieżowego mistrza świata WBO. Z pobytu w Polsce jestem zadowolony, bardzo rośnie jego popularność, jest doceniany, ale chcę, żeby mógł się pokazać wszędzie, zwłaszcza, że propozycji walk dla Łaszczyka nie brakuje. Do tego jest to chłopak, który jest wdzięczny za to, co się dla niego robi, skromny.

- Według trenerów - ile Kamil potrzebuje jeszcze czasu by dostawać zawodników powiedzmy ze światowej 15? Rok, dwa?
Rok walk i treningów. Kto wie, czy te drugie nie są ważniejsze. Twardymi sparingami można czasami więcej zrobić niż wypuszczaniem pięściarza na gali przeciwko ładnie uczesanemu Ukraińcowi. Potrzebne jest jedno i drugie, ale o Łaszczyka jestem spokojny.

- Zmieńmy kategorię wagową - oglądałeś walkę Cunninghama z Fury? Wach dałby radę zwycięzcy?
W takiej formie - nawet nie byłoby o czym gadać. Nie mam wątpliwości, że Mariusz wygrałby z Furym. Z Cunninghamem też.

Add a comment

Czytaj więcej...

10 maja na gali w Olsztynie kolejną zawodową walkę stoczy Przemysław Opalach (12-1, 11 KO). Rywalem Polaka będzie Karama Nyilawila (15-9-2, 8 KO).

http://www.youtube.com/watch?v=unhYOEhuToA

Add a comment

altPo walce Artur Szpilka (14-0, 11 KO) zarzucił Tarasowi Bidence (28-6, 12 KO), że ten zbyt łatwo poddał się po odniesieniu kontuzji prawego kolana. Wygląda jednak na to, że uraz 33-letniego Ukraińca rzeczywiście jest poważny. W rozmowie z "PS" Bidenko zarzekał się, że nie był w stanie kontynuować pojedynku.

- Problemy z prawym kolanem miałem już wcześniej. Podczas przygotowań do walki ze Szpilką nie było problemu. Normalnie trenowałem, nic nie bolało i czułem się bardzo dobrze. Kolano znowu zabolało mnie na czwartkowym treningu otwartym. Wielkiego bólu jednak nie było. Myślałem więc, że to nic takiego i podczas walki będę mógł się normalnie ruszać. Kiedy w ringu poczułem ból, zorientowałem się jednak, że nie dam rady walczyć dalej. Nie było sensu kontynuować pojedynku, bo stałbym się dla Szpilki jedynie stojącym celem. Dlatego walka musiała zostać przerwana. Lekarz próbował "zamrozić" to kolano. Trochę pomogło, ale uświadomiłem sobie, że nie dam rady normalnie boksować - powiedział nam Bidenko opuszczając rzeszowską halę Podpromie.

Mieszkający w Hamburgu Ukrainiec zapewnia, że chętnie zmierzy się ze Szpilką jeszcze raz. Szanse na to, że promotorzy polskiego boksera ponownie zaproponują mu pojedynek, można jednak uważać za nikłe.

- W pierwszej rundzie zacząłem spokojnie. Słabo znałem rywala i na początku chciałem się przekonać, jakim jest bokserem. Cóż, takie rzeczy się zdarzają. Po wyleczeniu kontuzji chciałbym przygotować się do tej walki jeszcze raz i stoczyć z Arturem rewanż. Mam dużą nadzieję, że do niego dojdzie. Dzisiaj gratuluję Arturowi zwycięstwa i życzę mu powodzenia - zakończył Bidenko, który po walce musiał udać się do szpitala. Organizatorzy gali najprawdopodobniej chcą lekarskiego potwierdzenia, że ukraiński pięściarz nie symulował kontuzji.

Add a comment

Łukasz GworekBoksujący w kategorii lekkiej Łukasz Gworek (3-0, 1 KO) wygrał niejednogłośnie na punkty z Rolandem Mohacsim (7-3, 4 KO) w pojedynku otwierającym galę "Wojak Boxing Night" w Rzeszowie. Po czterech rundach dwóch sędziów wskazało na wygraną Polaka, z kolei trzeci arbiter wypunktował remis.

Mohacsi starał się spychać pięściarza z Oświęcimia do defensywy, jednak ten umiejętnie go kontrował. W drugiej rundzie Gworek nabawił się kontuzji prawej ręki i miał problemy z wyprowadzaniem ciosów w dwóch ostatnich starciach.

Add a comment

Artur Szpilka- To ma być spokojna i rozważna walka, ale jak tylko trafię go mocno, to wracam do swojej natury. Nie nastawiam się jednak rzeczywiście na nokaut. Wyjdę na ring, by ładnie boksować - zapowiada w rozmowie z Eurosport.Onet.pl Artur Szpilka (13-0, 10 KO), polski pięściarz wagi ciężkiej z grupy Ulrich KnockOut Promotions, przed sobotnią walką z Tarasem Bidenką (28-5, 12 KO) na gali Wojak Boxing Night w Rzeszowie.

- Walką z Tarasem Bidenką wskakuje pan chyba na nieco wyższą półkę, jeżeli chodzi o wagę ciężką?
Zgadza się. Rywale jest już naprawdę z wysokiej półki. Zobaczymy, czy i mi się uda wskoczyć tak wysoko. Wydaje mi się jednak, że powinienem.

- To rywal, który potrafi zaskakiwać, a do tego ma bardzo mocne uderzenie. Pan zaś nie nastawia się już na nokaut, jak to miało miejsce w wielu wcześniejszych starciach. To znaczy, że możemy się spodziewać po panu czegoś zupełnie innego, czyli spokojnego i rozważnego boksu?
Dokładnie tak. Chciałbym, żeby to starcie właśnie tak wyglądało. To ma być spokojna walka, ale jak tylko trafię go mocno, to wracam do swojej natury. Nie nastawiam się jednak rzeczywiście na nokaut. Wyjdę na ring, by ładnie boksować. Na pewno kibice zobaczą wiele serii z mojej strony, które będę się starał wykonać jak najlepiej.

- Rozpoczął pan niedawno współpracę z psychologiem. To oznacza nowy etap w sportowym życiu Artura Szpilki? Trener Fiodor Łapin mówi, że w końcu dojrzał pan do wielu rzeczy.
Mam nadzieję, że to wszystko wyjdzie mi tylko na dobre. To po pierwsze. Wcześniej wielokrotnie śmiałem się z tego, kiedy padały propozycje współpracy z psychologiem, ale teraz jestem zdania, że to jeden z ważnych elementów sportu. Człowiek cały czas dojrzewa i cały czas się uczy. Dlatego zdecydowałem się na ten krok. To moim zdaniem była dobra decyzja. Miałem już kilka spotkań i wydaje mi się, że po tych kilku godzinach pracy już coś zmieniło się w mojej psychice.

- To znaczy, że kibice stracą tego szalonego i zwariowanego Artura Szpilkę, który rzucał się na rywala i niemiłosiernie zasypywał go ciosami?

Teraz też będę to robił, tyle tylko, że z głową. A na pewno kibice nie stracą tego Szpilki, którego dobrze znają. To wszystko, co się teraz dzieje wokół mnie, to jest dla mojego dobra. Jeżeli jednak zobaczę, że ta współpraca mi nie pasuje, bo rzeczywiście powinienem wychodzić na ring naładowany energią, to na pewno odpuszczę sobie psychologa.

- Po wielu miesiącach przerwy w końcu zobaczą pana kibice w Polsce.
I bardzo się z tego cieszę, bo wielu moich przyjaciół, którzy mieli zakaz wyjazdu z kraju, nie mogli być na moich walkach poza granicami Polski. W Rzeszowie na pewno będzie spora grupa.

- Zmieńmy może nieco temat. Patrzy pan trochę z zazdrością na Andrzeja Wawrzyka, który otrzymał szansę walki o pas mistrza wagi ciężkiej?
Broń Boże. Nigdy niczego mu nie zazdrościłem, bo jesteśmy przyjaciółmi. To jeden z czołowych "guysów" w naszej drużynie. Jest dla nas jak brat i na pewno będziemy mu bardzo mocno kibicować. Daj Boże, by zdobył to mistrzostwo świata. Kiedyś wprawdzie obiecałem wszystkim, że będę pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej, ale gdybym był drugim, to nie będzie to miało dla mnie żadnego znaczenia. Ważne, żeby być tym mistrzem świata.

Add a comment

Dziś na gali "Wojak Boxing Night" w Rzeszowie Krzysztofem Rogowskim (5-2, 2 KO) zmierzy się z Kamilem Łaszczykiem (12-0, 6 KO). Obaj zawodnicy mieli okazję mierzyć sobą na ringach amatorskich, teraz spotkają się jako zawodowcy. Oficjalny fanpage "Rogusia" >>

http://www.youtube.com/watch?v=U_irdHj3pLQ

Transmisja gali "Wojak Boxing Night" w Rzeszowie 20 kwietnia (sobota): Polsat Sport i Polsat Sport HD od godz. 20.00 i w Polsat od godz. 23.00.

Add a comment

Dariusz Snarski13 lipca podczas gali w Augustowie na ring powróci jeden z najbardziej doświadczonych polskich zawodowców Dariusz Snarski (32-31-1, 6 KO). 44-letni pięściarz, który od kilku lat prowadzi własną grupę promotorską ostatni pojedynek stoczył w grudniu 2010 roku, pokonując na punkty Krzysztofa Cieślaka.

- Gala w Augustowie będzie wyjątkowym wydarzeniem, ponieważ odbędzie się na promie. Będzie można ją oglądać z pokładu statku oraz pomostu. To będzie pierwsze tego typu wydarzenie organizowane w Polsce. Mój pojedynek odbędzie się w limicie do 65 kilogramów, niedługo podam nazwisko rywala. W głównej walce wieczoru wystąpi natomiast Robert Świerzbiński - mówi w rozmowie z ringpolska.pl Snarski.

Add a comment

Krzysztof Włodarczyk

- Jeżeli ktoś jest mistrzem, to znaczy, że jest najlepszy. Dlatego "Diablo" zasługuje na pierwsze miejsce w moim rankingu - przekonuje Dariusz Michalczewski, były mistrz świata dwóch kategorii wagowych w rozmowie z dziennikiem "Fakt". "Tygrys" przestawił swój ranking najlepszych polskich pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe.

- Najlepszym polskim pięściarzem w kategorii ciężkiej jest Tomasz Adamek. Już raz walczył o mistrzowski pas i nadal jest wysoko w rankingach. Zaraz za nim postawiłbym Mateusza Masternaka. Ma bardzo dobrego trenera Andrzeja Gmitruka, jest świetnie prowadzony w grupie Sauerlanda. To nasza największa nadzieja na przyszłość - mówi "Tygrys".

- Gdy patrzę na niego, to jakbym widział samego siebie. Lewy prosty ma elegancki - mówi o Jonaku "Tiger". I dodaje ze śmiechem: - A poza wszelką konkurencją jest Andrzej Gołota. Co by się nie działo, to i tak jest najlepszy. Wygrał wszystko, co było do wygrania. Brakuje mu tylko zwycięstwa nad Marcinem Najmanem. Na tę walkę czekam z niecierpliwością.

Ranking najlepszych bokserów według Michalczewskiego:

1. Krzysztof Włodarczyk - jest jedynym polskim mistrzem świata i nie ma dyskusji, jest najlepszy.
2. Tomasz Adamek
- nasz najlepszy bokser w wadze ciężkiej, ciągle blisko walki o tytuł mistrza świata.
3. Mateusz Masternak
- największa nadzieja na przyszłość, świetnie prowadzony, będzie mistrzem.
4. Damian Jonak
- przypomina mnie, też ma świetny lewy prosty i bardzo dobrze walczy taktycznie.
5. Grzegorz Proksa
- doświadczony, boksuje bardzo efektownie, ma nietypowy styl, ale jest skuteczny.
6. Artur Szpilka
- na razie show jaki robi przewyższa poziom sportowy, za dużo ryczy, ale ma instynkt killera.
7. Paweł Kołodziej
- dobre warunki fizyczne, troche za delikatnie boksuje, ale za to bardzo pewnie.
8. Andrzej Wawrzyk
- jeszcze niewiele osiągnął, ale nic nie przegrał, a w maju może zostać mistrzem świata.
9. Mariusz Wach
- dotrwał do końca pojedynku o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczko, a to już jest coś.
10. Albert Sosnowski
- też boksował o mistrzostwo świata z Kliczko, z Witalijem, jednak nie błyszczał, walczył o przetrwanie.

Add a comment

Powietkin

Podobnie jak Andrzej Wawrzyk, Aleksander Powietkin nie próżnuje w oczekiwaniu na informację, co ostatecznie zadecydują jego promotorzy w sprawie planowanej na 17 maja walki z niepokonanym Polakiem. Czempion WBA w podmoskiewskim Czechowie sparuje m.in. z Dominikiem Breazealem (na zdjęciu), Malikiem Scottem i DaVarryllem Williamsonem.

Add a comment

Bernard HopkinsW wadze półciężkiej dawno nie było tak ciekawie. Kilka tygodni temu wszyscy bili brawo Bernardowi Hopkinsowi, który w wieku 48 lat pokonał na punkty Tavorisa Clouda i odebrał mu tytuł mistrza świata federacji IBF. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Hopkins starannie wyselekcjonował mistrza z którym będzie mógł wygrać, bo w kategorii do 79 kilogramów jest co najmniej kilku pięściarzy, którzy moim zdaniem Hopkinsa mogą w ringu pokonać. Do tego grona zaliczam przede wszystkim usychającego na Wyspach z braku wyzwań Nathana Cleverly'ego czy Sergieja Kowaliewa.

Cloud w walce z Hopkinsem nie zrobił nic, żeby wygrać, a rok wcześniej dostał przecież gorsze lanie od Gabriela Campillo, którego nie po raz pierwszy w karierze sędziowie pozbawili zwycięstwa. "Kat" zrobił tyle, ile potrzebował - doświadczenie. Czekam na kolejny pojedynek Beibuta Szumenowa, który bezprawnie przetrzymuje pas WBA. Wygląda na to, że kazachski "półświatek" przestał w niego inwestować i doczekamy się drugiego po Guillermo Jonesie mistrza WBA, który walczy raz na trzy lata.

Po uregulowaniu spraw kontraktowych, Jurgen Braehmer w końcu będzie mógł latem skrzyżować rękawice z Cleverlym. Do wagi półciężkiej zawitał także Adonis Stevenson. Nie wierzę, żeby szczęka Chada Dawsona przetrzymała jego napór i wróżę czerwcową zmianę posiadacza tytuły federacji WBC. Po dotkliwej porażce z rąk Carla Frocha do wagi półciężkiej już chyba na dobre przeniósł się Lucian Bute. Jeśli Rumun pokona Jeana Pascala, to jego walka ze Stevensonem będzie kolejnym wielkim kanadyjskim wydarzeniem.

Kanadyjczycy od lat organizują pojedynki pomiędzy swoimi największymi gwiazdami, ale my także moglibyśmy w tym przedziale wagowym poszaleć. Coraz częściej słyszę głosy o potencjalnej walce Pawła Głażewskiego z Dariuszem Sękiem na jesiennej gali Polsat Boxing Night. Osobiście, najchętniej zobaczyłbym w kategorii półciężkiej turniej z parami: Paweł Głażewski - Grzegorz Soszyński (obaj panowie bardzo chcą się spotkać w ringu) i Dariusz Sęk - Andrzej Fonfara. Zwycięzcy niech walczą ze sobą, a na wygranego być może trafi po jakimś czasie Dawid Kostecki. O nim też nie można ciągle zapominać, zwłaszcza, że już w sobotę odbędzie się gala w jego rodzinnym Rzeszowie.

O miesiąc za wcześnie odbyła się walka Rafała Jackiewicza z Leonardem Bundu. Devon Alexander poszukuje teraz rywala, a Rafał z tak wysokim rankingiem z pewnością otrzymałby ofertę zastąpienia Kella Brooka. Czy wygrałby? Prawdopodobnie nie. Czy zarobiłby duże pieniądze? Z pewnością większe niż za Bundu.

Add a comment