Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

- Jeżeli podczas walki wyczuję, że nie ma na to szans, to nawet sam się poddam - mówi serwisowi Sporteuro.pl Przemysław Opalach (27-2, 22 KO), który 26 stycznia na gali w Niemczech zmierzy się z byłym mistrzem świata WBA wagi super średniej Vincentem Feigenbutzem (29-2, 26 KO).

W styczniu jedziesz do Niemiec.
Przemysław Opalach: Cieszę się, że będę mógł się sprawdzić na tle naprawdę dobrego, mocno bijącego zawodnika, którego trzeba przejść, żeby coś osiągnąć dalej.

Nie ma strachu?
Nie wiem. Przed czym? W najgorszym wypadku padnę i będzie po walce. Samo życie.

Twój pojedynek z Geardem Ajetoviciem pokazał, że czasami lepiej paść niż dalej walczyć.
W przypadku Feigenbutza wyjdę, żeby wygrać, zostawię serce. Ale jeżeli podczas walki wyczuję, że nie ma na to szans, to nawet sam się poddam. Z Ajetoviciem mogłem sobie swój honor czy ambicje włożyć w majtki. Taka prawda. Pewnie oszczędziłoby mi to wielu rzeczy.

Narożnik powinien cię poddać?
Wiesz co, mogli rzucić ręcznik. Z zewnątrz może wyglądać to tak, że popełnili błąd. Ale ludzie, którzy tak mówią, nie stali w ringu, przy linach. Na mojej twarzy nie było widać, że dostaję bęcki. Co innego, gdybym otworzył buzię: „trenerze, nie dam rady”, a trener na to: „weź nie pierdol, walcz”. A ja wskakiwałem do narożnika i normalnie gadałem. „Dobrze, jadę z tym”. Może mieli ciągle nadzieję, może nikt nie chciał rzucić ręcznika, bo walka odbyła się w moim Olsztynie? Jedyne pretensje, które mam, to do siebie. Mogłem powiedzieć: „Słuchaj, Opalach. Kuźwa! Głowa cię boli, ciągle ci odlatuje. Zaraz jeszcze padniesz i już w ogóle nie wstaniesz”. Wolę nie pamiętać tej walki.

Mówi się, że walka Ajetović-Opalach była sprzedana. Że to był teatr.
Tym, którzy tak twierdzą, odpowiem po raz dziesiąty. Przecież to ja płaciłem Ajetoviciovi. To co, zapłaciłem mu za to, żeby dostać w łeb? Na tym miała polegać ustawka?

Wiesz, w tobie od dawna ludzie – poza pięściarzem – widzą organizatora.
Ale halo, to Andrzej Gmitruk organizował tamtą galę, nie ja! Od Gmitruka dostałem za tę walkę dostałem nawet wypłatę. Dziesięć tysięcy, jak się nie mylę. Później dałem te pieniądze Ajetoviciovi, do tego pieniądze od sponsora. Przy okazji tamtej gali moją jedyną rolą było potwierdzenie walki z Ajetoviciem.

Pełna treść artykułu na Sporteuro.pl >>