Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi półciężkiej Paweł Głażewski (22-4, 5 KO) powoli wraca do treningów po kwietniowej porażce z rąk Macieja Miszkinia. Pięściarz z Białegostoku kolejną walkę stoczy prawdopodobnie jesienią.

Co się stało 18 kwietnia w Legionowie?
Paweł Głażewski: Nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Stoczyłem tragiczną walkę, nic nie funkcjonowało tak jak powinno. Być może faktycznie Miszkiń swoim stylem mi nie leży. Nie oglądałem nawet jeszcze tej walki. Na pewno trzeba wyciągnąć jakieś wnioski i postarać się, żeby nigdy więcej nie dać tak beznadziejnej walki.

Miałeś po tej walce dosyć boksu?
Tak naprawdę od jakiegoś czasu mam trochę dosyć boksu. Robię to już bardzo długo, w pewnym momencie u każdego chyba pojawia się przesyt.

Myślałeś o tym co będzie dalej?
To zależy od mojego promotora. Na pewno nie wystąpię na gali w Międzyzdrojach, są jakieś plany związane z jesienią, ale głos w tej sprawie ma mój promotor. Ja w tym tygodniu zacząłem się delikatnie ruszać. Wiem, że będę musiał ciężko pracować, żeby odzyskać zaufanie kibiców, to nie będzie łatwe.

Zwłaszcza po tym co się stało na ważeniu, dlaczego tak wybuchłeś przed rewanżem z Miszkiniem?
To wyszło samo. Nie ukrywam, że nie przepadam za nim. Atmosfera walki zrobiła swoje.

Chciałbyś teraz trochę łatwiejszej walki?
Potrzebuję pojedynku, który pozwoli mi znowu nabrać pewności w ringu. Walka z Braehmerem mnie zabolała, ale przegrana z Miszkiniem była jeszcze bardziej bolesna, bo nie uważam go za wybitnego pięściarza. Chciałbym się odbudować, a potem ponownie spróbować się z kimś mocniejszym. Na pewno nie zamierzam być mięsem rzucanym młodym zawodnikom.

Co jeśli przytrafią się kolejne porażki?
To będzie oznaczało, że pora zastanowić się nad znalezieniem nowej drogi w życiu.

Kiedy stoczyłeś ostatnią walkę po której byłeś z siebie zadowolony?
Chyba z Royem Jonesem Jr, chociaż nie do końca, bo do dzisiaj uważam, że sędziowie mnie skrzywdzili werdyktem.

Co się potem stało z twoim boksem?
Wiele zmian trenerów, każdy miał mi do przekazania co innego, każdy starał się wpajać mi trochę inny styl i gdzieś zagubiłem swoje atuty.

Nie myślałeś nad tym, żeby wrócić do korzeni i potrenować trochę ze Stanisławem Wąsowskim z którym zaczynałeś jako zawodowiec?
Takich szkoleniowców jak trener Wąsowski jest dzisiaj niewielu. On nie tylko ma znakomite podejście do każdego, ale i świetne oko. Trener Wąsowski podchodzi do wszystkich indywidualnie, potrafi rewelacyjnie dobrać taktykę i rozpracować rywala. Być może jest to dobry pomysł. On stał w moim narożniku przez pierwszych jedenaście zawodowych walk. Wtedy konsekwentnie szedłem w jednym kierunku, teraz co chwilę coś się zmieniało i efekt nie jest dobry.