Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Jestem przekonany, że duża część zawodników, którzy nie boksują w naszej grupie, używa różnego rodzaju substancji nielegalnych - mówi "Gazecie Krakowskiej" Andrzej Wasilewski, jeden z właścicieli największej polskiej grupy bokserskiej Sferis KnockOut Promotions.

Jak ocenia Pan nowatorski program walki z dopingiem Clean Boxing Program, wprowadzony przez federację WBC razem z przeprowadzającą testy agencją VADA (Voluntary Anti-Doping Association)?
Andrzej Wasilewski, Sferis KnockOut Promotions: Bardzo podoba mi się ta inicjatywa. Myślę, że jest to ostatni moment, żeby zaprowadzić porządek w boksie. Mówimy o bodaj najbardziej kontaktowej dyscyplinie ze wszystkich sportów walki, więc powinien być położony szczególny nacisk na sprawiedliwe i równe szanse. To sport, w którym czasami, choć na szczęście rzadko, wyrządza się przeciwnikowi uszczerbek na zdrowiu.

Jest Pan święcie przekonany o czystości swoich podopiecznych?
Daję sobie uciąć rękę, że żaden z naszym zawodników świadomie, od kiedy u nas trenuje, nigdy nie przyjął czegokolwiek zabronionego, a zdobywali tytuły mistrzowskie. W boksie, nazywanym szermierką na pięści, oszukiwanie przeciwnika i kibiców jest szczególnie haniebne.

Jak diagnozuje Pan skalę dopingu w boksie zawodowym?
Nie będę wymieniał polskich nazwisk, natomiast jestem przekonany, że duża część zawodników, którzy nie boksują w naszej grupie, a stać ich na to, używają różnego rodzaju substancji nielegalnych. Niektórzy co jakiś czas wpadają, a innym proceder uchodzi płazem, bo badania są przeprowadzane rzadko. Niemniej środowisko jest bardzo małe, więc generalnie pocztą pantoflową mniej więcej dowiadujemy się: kto, co, a nawet kiedy bierze.

Pełna treść artykułu w "Gazecie Krakowskiej" >>

Add a comment

Kilka dni temu Tomasz Gargula (18-1-1, 5 KO) wycofał się z walki z planowanej na 28 maja Pawłem Stępniem. 41-letni pięściarz  Nowego Sącza kolejną walkę stoczy tydzień wcześniej w Moskwie, gdzie jego rywalem będzie były posiadacz pasa WBA Interim wagi półciężkiej Stanisław Kasztanow (34-2, 20 KO).

Gargula ostatni raz boksował w marcu, kiedy to pokonał na punkty Andrzeja Sołdrę. Kasztanow w ostatni zawodowym występie znokautował Bernarda Donfacka.

Głównym wydarzeniem imprezy w Moskwie ma być pojedynek o pas WBC wagi ciężkiej pomiędzy Deontayem Wilderem i Aleksandrem Powietkinem.

Add a comment

Czołowy trener i zarazem promotor boksu zawodowego Andrzej Gmitruk zamierza kandydować na prezesa Polskiego Związku Bokserskiego. - Powalczymy o przyszłość dyscypliny, którą kocham. Nie pozwolę jej zaorać - zapowiada 65-letni szef grupy AG Promotion.

Były trener dwukrotnego mistrza świata Tomasza Adamka od pewnego czasu załamuje ręce nad kondycją szermierki na pięści w naszym kraju. - Cały polski boks, w tym również zawodowy, moim zdaniem za dwa lata będzie miał poważny kryzys, jeśli nic nie zmienimy. Prognozy naprawdę nie są optymistyczne - twierdzi Gmitruk. - Trzeba usiąść i poważnie porozmawiać, ale ze związku nikt mnie nie zaprasza i nie pyta o zdanie.

Utytułowany trener nie chce dłużej biernie przyglądać się sytuacji, zwłaszcza w boksie olimpijskim, dlatego ogłasza, że planuje w tym roku ubiegać się o posadę prezesa Polskiego Związku Bokserskiego. - Zamierzam kandydować i chętnie pokuszę się o posadę sternika związku, ale pod jednym warunkiem. Trzeba by było rozwiązać obecny zarząd i wziąć nowych ludzi - tłumaczy Gmitruk.

Plan Gmitruka nie zakłada całkowitej czystki personalnej w PZB, ale jego zdaniem duże zmiany są nieuniknione. - Gdy słyszę, że do kandydowania szykują się ludzie, którzy nic wielkiego nie wnieśli do polskiego boksu przez ostatnie dwie kadencje, to dla mnie jest dramaturgia - zżyma się były trener reprezentacji Polski.

Pełna treść artykułu w "Gazecie Krakowskiej" >>

Add a comment

W weekend federacja WBC poinformowała o starcie programu CBP, zgodnie z założeniami którego zostały wprowadzone całoroczne kontrole antydopingowe dla wszystkich zawodników z czołowej piętnastki rankingów. Wiadomość ta z pewnością ucieszyła Fiodora Łapina, który w rozmowie z "Super Expressem" po raz kolejny podkreślił, że jest gorącym zwolennikiem walki z dopingiem w boksie.

- W niektórych krajach za stosowanie dopingu wsadza się do więzienia i zdecydowanie bliżej mi do tej opcji niż do legalizacji. Gdy przychodzi do mnie nowy zawodnik, od razu pytam go, czy coś brał lub bierze. Ostrzegam, że u mnie taki pięściarz nie ma prawa wstępu na salę. Wolę skończyć karierę trenerską, niż tolerować u swoich zawodników doping - mówi Łapin. 

Pierwszy trener Sferis KnockOut Promotions jest przekonany, że zjawisko dopingu to problem także polskiej sceny bokserskiej. - Doping w polskim boksie istnieje i jest to duży kłopot. (...) Świat bokserski jest mały, wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Niestety, w Polsce praktycznie nie ma kontroli, a należałoby nawiązać współpracę z polską agencją antydopingową. Gdyby tak się stało, kilku oszustów mogłoby pożegnać się z karierą - twierdzi szkoleniowiec, który doprowadził do mistrzowskich tytułów Krzysztofa Włodarczyka i Krzysztofa Głowackiego.

Cała rozmowa z Fiodorem Łapinem na stronach "Super Expressu" >> {jcomments off}

Add a comment

Już za kilka tygodni pierwszy tegoroczny pojedynek ma stoczyć boksujący w kategorii ciężkiej Łukasz Różański (2-0, 1 KO). Pięściarz z Rzeszowa w ostatnim czasie miał problemy ze zdrowiem, ale już wrócił do treningów i myśli o kolejnych startach.

- Miałem kontuzję łękotki, przez 3 miesiące nie mogłem nic robić. Teraz jest już wszystko w porządku i niedługo wystąpię na jednej z gali organizowanych w Polsce - mówi Różański.

Rzeszowianin na zawodowych ringach zadebiutował w październiku ubiegłego roku, a ostatni pojedynek stoczył w listopadzie, wygrywając na punkty z Artiomem Czarniakiewiczem.

Add a comment

Aż trudno uwierzyć, że polski boks amatorski miał tylko jednego mistrza świata – Henryka Średnickiego. Złoty medal zdobył w Belgradzie w 1978 w kategorii muszej (51 kg). Pokonał wtedy w finale Kubańczyka Hectora Ramireza. Był też dwukrotnym mistrzem Europy.

Od lat zmagał się z zaawansowaną cukrzycą, ostatnio doszło do tego zapalenie płuc. Trafił do szpitala. Zmarł 10 kwietnia w Piotrkowie Trybunalskim. Miał 61 lat. W ringu był wojownikiem, poza nim również nie brakowało mu werwy. Kilka lat temu spotkaliśmy się z mistrzem, by posłuchać historii z jego życia. Historii niesamowitych. Dlatego, choć minęło trochę czasu od tych opowieści, warto je przypomnieć.

- Każdy człowiek ma talent, ale trzeba go w odpowiednim momencie odkryć - zaczął swoją opowieść Średnicki. - Talent musi być poparty ciężką pracą. Wówczas są sukcesy, a beztalencia nawet najciężej pracujące nigdy nie będą wielkimi mistrzami. Pamiętam jak trenerzy mi mówili: "Heniek, więcej potu na treningu to mniej krwi w ringu". Miałem talent do boksu, chociaż sportową karierę zaczynałem od podnoszenia ciężarów. W wieku 14 lat, ważąc 40 kilogramów, podnosiłem 140 kg. Może i byłby ze mnie mistrz w tym sporcie. Na wycieczce rowerowej złamałem jednak rękę, mieli mi ją nawet amputować. I tak skończyłem z ciężarami...

Nie był wysoki, ale serce do walki miał wielkie. Większe problemy niż z rywalami miał z wagą. W pierwszych latach kariery bił się w kategorii papierowej, do 48 kg - co oznaczało zrzucanie kilku kilogramów.

- W 1974 roku, gdy zdobyłem pierwszy złoty medal mistrzostw Polski seniorów, boksowałem w półfinale z Niebudkiem. Miałem półtora kilograma nadwagi, trener mówi: "Nie dasz rady zbić, ale przynajmniej masz już brązowy medal". A ja przesiedziałem kilka godzin w gorącej wodzie i zrzuciłem wagę. Z Niebudkiem wygrałem przed czasem. Zwyciężyłem też w finale i pojechałem na mistrzostwa świata. Tam walczyłem z Rumunem Cosmą. Wygrywałem, ale dwadzieścia sekund przed końcem pękł mi łuk brwiowy i sędzia odesłał mnie do narożnika - wspominał Średnicki.

W Halle w 1977 roku i w Kolonii w 1979 roku zdobywał mistrzostwo Europy. Ale największym jego sukcesem jest złoty medal mistrzostw świata wywalczony w Belgradzie w 1978 roku. Po ciężkim boju w półfinale z Aleksandrem Michajłowem z ZSRR stanął do pojedynku o złoto ze słynnym Kubańczykiem Hectorem Ramirezem. Od początku zasypał go serią ciosów. Rywal nie był w stanie nic zrobić. Czterech z pięciu sędziów wytypowało Polaka jako zwycięzcę.

- Po wygranym finale dostałem brawa na stojąco, a gdy poszedłem świętować do pokoju, to obudziłem się dopiero w Warszawie. Za złoty medal otrzymałem sto dolarów. Żonie kupiłem buty, a dzieciom lalki. W Polsce dodali jeszcze 8000 złotych. Śmiałem się, że to zwrot kosztów podróży - wspominał Średnicki.

Pełna wersja artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>

Add a comment

Boksujący w kategorii półciężkiej Paweł Stępień (3-0, 3 KO) znokautował w drugiej rundzie Dariusza Grajdka (1-1, 1 KO) na gali w Tarnowie. Pojedynek odbył się w umownym limicie do 82 kilogramów.

Po pierwszej trochę nerwowej rundzie, w której Stępień z upływającymi sekundami osiągał coraz większą przewagę nad rywalem, w drugim starciu podopieczny Andrzeja Gmitruka rozluźnił się i zaczął rozbijać obronę przeciwnika.

Pojedynek zakończył się po serii mocnych ciosów z prawej ręki, po których Grajdek został wyliczony do dziesięciu. Kolejny pojedynek Stępień stoczy 28 maja na gali w Szczecinie.

W Tarnowie kolejne zawodowe zwycięstwo zanotował także Robert Świerzbiński, który niejednogłośnie pokonał na punkty Ilję Karlamau.

Add a comment

W sobotę na gali w Tarnowie dobrze zapowiadający się pięściarz wagi półciężkiej Paweł Stępień (2-0, 2 KO) stoczy swoją trzecią zawodową walkę, krzyżując rękawice z Dariuszem Grajdkiem (1-0, 1 KO). W rozmowie z "Kurierem Szczecińskim" młody pięściarz opowiedział o swoich początkach przygody ze sportami walki.

- Rozpoczęło się od aikido, gdy miałem 6 lat, ale trener dołączał do tego sportu elementy boksu, co mi bardzo odpowiadało. Dobrze mi szło, a gdy miałem 15 lat zapisałem się do Sztormu Szczecin i nawet wywalczyłem brązowy medal w Pucharze Polski. Pomyślałem sobie jednak, że muszę zdobyć czarny pas i stopień mistrzowski 1 Dan w aikido, więc skoncentrowałem się bardziej na tej sztuce walki, aż w końcu dopiąłem swego - wspomina pięściarz współpromowany przez Sferis KnockOut Promotions i AG Promotion.

- Cały czas trenowałem też boks, ale nie startowałem w zawodach. Gdy na moich biodrach wisiał już czarny pas, Tomek Król mnie namówił, bym wrócił do boksu i zacząłem znowu walczyć, tym razem w barwach szczecińskiego Olimpu. Gdy osiągnąłem wiek seniora, z trenerem Edwardem Królem doszliśmy do wniosku, że lepsze szanse rozwoju będę miał, jak zmienię barwy klubowe przenosząc się do Róży Karlino, gdzie szkoleniowcem był Tomasz Różański, przymierzany do pracy z reprezentacją Polski. W Karlinie łatwiej też byłoby o odpowiednich sparingpartnerów - zaznacza Stępień, który pierwszą zawodową walkę stoczył w grudniu, a ostatni raz boksował w marcu.

28 maja Paweł Stępień ma już zaplanowany kolejny występ. Na gali w rodzinnym Szczecinie stanie przed pierwszym poważnym testem w profesjonalnym boksie, krzyżując rękawice z Tomaszem Gargulą. W Tarnowie obok Stępnia kibicom pokażą się m.in. Dariusz Sęk, Michał Syrowatka i Ewa Piątkowska.

Pełna treść artykułu na 24kurier.pl >>

Kup bilety na galę w Tarnowie >>  

Add a comment