Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 



Po lutowym zwycięstwie nad Michałem Leśniakiem, Damian Wrzesiński (9-0-1, 4 KO) przygotowuje się do następnego zawodowego startu. I choć wciąż nie poznaliśmy jego rywala na galę, która odbędzie się 18 czerwca w Szydłowcu, to popularny "Wrzos" przekonuje, że będzie gotowy na każde wyzwanie.

- Z kim będę walczył? Jest mi to obojętne, ale chcę coraz większych wyzwań. Ufam w tej kwestii całkowicie mojemu promotorowi. Cały czas ciężko trenuję, szlifuję umiejętności, będę gotowy na każdego, którego postawią przede mną w ringu - przekonuje były mistrz Polski wagi lekkiej.

- Najważniejsze, że kontuzja sprzed paru miesięcy jest już w zupełności zaleczona. Dzięki temu mogę w pełni skupić się na tym, by solidnymi występami w ringu otworzyć sobie drogę do jeszcze większych gal i wyzwań, jak chociażby np. podczas Polsat Boxing Night. W Szydłowcu pokażę, że jestem godzien walk na PBN - podsumowuje zawodnik Tymex Boxing Promotion.

Add a comment

28 maja w Szczecinie dojdzie do rewanżowego pojedynku Tomasza Króla (2-1-1, 1 KO) z Jackiem Wyleżołem (14-14, 8 KO). Walkę zakontraktowano na sześć rund.

Pierwsza konfrontacja pięściarzy miała miejsce w sierpniu podczas gali w Międzyzdrojach, gdzie niejednogłośnie na punkty wygrał Wyleżoł. Wynik wzbudził wśród kibiców mieszane uczucia, dlatego zakontraktowanie rewanżu wydawało się kwestią czasu.

Głównymi gwiazdami szczecińskiej imprezy będą dwukrotny mistrz świata wagi junior ciężkiej Krzysztof Włodarczyk (50-3-1, 36 KO), Michał Cieślak (12-0, 8 KO) i Krzysztof Zimnoch (18-1-1, 12 KO).

Kup bilet na galę w Szczecinie, zobacz walki Diablo, Cieślaka, Zimnocha >>

Add a comment

30 kwietnia na gali sztuk walki w Ostrołęce na zawodowych ringach zadebiutuje ubiegłoroczny brązowy medalista amatorskich mistrzostw Polski w wadze 56 kg Marek Pietruczuk. 

Rywalem wychowanka Victorii Ostrołęka od dłuższego czasu trenującego w warszawskim KnockOut Gymie pod okiem Łukasza Malinowskiego będzie doświadczony Damian Ławniczak (2-13-1, 0 KO).

Add a comment

Wojownik dziecięcego uśmiechu. Spartanin. Dla niektórych persona non grata polskiego boksu. Mówią, że w boks się bawi. Na każdym kroku musi udowadniać, że jest inaczej. Przemysław „The Spartan” Opalach, rocznik 86 – najlepszy polski pięściarz kategorii super średniej.

Od trzymetrowego stołu i dwugramowej piłeczki po łamanie kości w najostrzejszej sztuce walki. Pozasportowe życie Opalach przyniosło niemniej gwałtowną zmianę. Doświadczyło go. Skok w dorosłość okazał dla Olsztynianina wyjątkowo brutalny. Nie obyło się bez siniaków i ran. Niektóre nigdy się nie zabliźnią.

Czujesz się Niemcem mieszkającym w Polsce?
Przemysław Opalach: Czułem się tak w czasach amatorskich. Dawano temu wyraz na turniejach. Prosty przykład, mistrzostwa Polski w Pniewach – moje pierwsze w kraju. Wyczytują mnie: „Przemysław Opalach, z Niemiec”. Wiedziałem, że będzie ciężko. Chłopak, w którym sędziowie widzieli zwycięzcę, podszedł do mnie po pojedynku z trenerem. Pogratulowali mi. Takie życie. Jak widać, nawet w amatorce obecny jest biznes.

Masz niemiecki akcent.
I każdy wnioskuje, że nie jestem stąd. Później czytam komentarze pod wywiadem, że byłem nawalony albo za mocno dostałem. Dla mnie ludzie, którzy to piszą, ważą po 140 kilo i cały czas wpierdalają chipsy. To nieudacznicy, oszołomy. Popieram to, co zrobił z hejterem Wilder. Pokazał mu co to jest boks. Uświadomił chłopaka, że to nie zabawa i ten później zwiewał. Komentowanie jest łatwe, a żeby stanąć w ringu trzeba mieć jaja. I coś umieć.

Mieszkałeś w Kolonii, ale na sparingi przyjeżdżałeś do Uniwersum.
Byłem sparingpartnerem pięściarzy Peter-Kohla. Miałem wtedy 18-19 lat i bardzo często siedziałem w Hamburgu. Układ był taki – sparuję z nimi, a w zamian mogę tam normalnie trenować. Przyjeżdżali do mnie chłopaki z Polski. Poznałem Piotrka Wilczewskiego, Mariusza Cendrowskiego.

W wywiadzie dla Boxing.pl przybliżyłeś, że zorganizowanie sześciorundowej walki rankingowej to koszt około 3 tys. euro. A walki o mniejszy tytuł?
Każda federacja ma swoje stawki, dostępne oficjalnie na stronie. Tutaj należy liczyć się z kosztami 2-3 tysięcy dolarów. Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia opłacenia trenera, przeciwnika – a on najczęściej się ceni. Może to być pięć tysięcy, może być też i milion. Kwestia dogadania.

Dużo zapłaciłeś Ajetoviciovi?
Powiem tak: nie było to pięćset euro. Widzisz, sam go opłaciłem i wcale nie przegrał. Wręcz mnie zgwałcił.

Torturował Cię przez pełne dwanaście rund.
Dowiedziałem się, że będę z nim walczył dwa dni przed galą. Wiedziałem, że będzie ciężko, był numerem 5 WBO. Mimo to, podjąłem walkę. Chociaż, czy można to było nazwać walką?

Niemiłosiernie Cię obijał.
Przestraszyłem się. Dostałem bombę w drugiej rundzie i kompletnie się zablokowałem. Nie mam pojęcia, dlaczego nie posadził mnie na dupie. Z Gerleckim też wyczekiwał. Mógł nas skończyć w każdej chwili. Żałuję, że tego nie zrobił. Naprawdę. Wolałbym gładko przegrać przed czasem, niż przeżywać w ringu takie katusze.

Po walce wylądowałeś w szpitalu.
Nie poznałem żony, nie wiedziałem jak się nazywam. Niczego nie pamiętałem.

Podejrzewano krwiaka mózgu.
Tydzień po walce. Jadę z kolegą, rozmawiam z nim i nagle brakuje mi słowa. „Ezezezeze”, „Uzyzyzy” – tylko to jestem w stanie wydusić, wszystko mi się miesza. Szybko do szpitala. Kroplówka, badania. Było nieciekawie. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Brano pod uwagę operację, rozcinanie głowy. Żona wpadła w panikę. Bałem się, że już nigdy nie zobaczę jej, ani synka. Leżałem i myślałem: „Boże, żebym tylko nie osierocił Jonasza”.

Skończyło się na strachu?
Odpukać, dzięki Bogu. Lekarze zrobili mi niezbędne badania i po dwóch dniach wypuścili do domu. Okazało się, że to tylko wstrząśnienie mózgu.

Wtedy zrozumiałeś, że w ringu ryzykujesz życie?
Dlatego szanuję każdego pięściarza. Każdy z nas ryzykuje, zostawia na ringu serce, zdrowie. Nick Blackwell po walce prawie umarł, a to niższa ode mnie kategoria.

Pełna treść artykułu na Sporteuro.pl >>

Add a comment

Najwyżej klasyfikowany polski pięściarz wagi super średniej Przemysław Opalach (21-2, 18 KO) stoczy swoją trzecią tegoroczną walkę 7 maja na gali w Tarnowie. Rywal 29-latka z Olsztyna powinien zostać oficjalnie potwierdzony w ciągu najbliższych dni.

Aktualnie Opalach przygotowuje się do tarnowskiej gali w Warszawie, gdzie ma okazję sparować m.in. z Piotrem Podłuckim oraz Pawłem Stępniem. W tym roku olsztynian zaliczył już dwa zwycięstwa na zawodowym ringu.

Główną atrakcją gali Boxing Night w Tarnowie będą występy ulubieńca miejscowych kibiców Dariusza Sęka oraz mistrzyni Europy wagi półśredniej Ewy Piątkowskiej.

Add a comment


Turecka wyprawa Przemysława Opalacha (20-2, 18 KO) nie dojdzie jednak do skutku. Olsztynianin podczas gali Instanbul Night of Champions miał zmierzyć się 29 kwietnia z Thomasem Mashalim (17-4-1, 9 KO).

- Niestety gala nie odbędzie się z przyczyn absolutnie niezależnych ani ode mnie, ani od organizatorów. Okazało się, że obserwowane ostatnio w Europie sytuacje wkraczają również do świata boksu. Tureccy organizatorzy otrzymali bowiem poważne informacje o zagrożeniu terrorystycznym. To miała być naprawdę spora gala, wielki obiekt, mnóstwo kibiców... Pozostaje więc olbrzymi niedosyt, jednak bezpieczeństwo jest tu sprawą nadrzędną - mówi "The Spartan".

- Przygotowania jednak nie pójdą na marne. Już teraz mam ciekawą ofertę z Niemiec i z Polski, właśnie uzgadniamy warunki. Stoczę więc walkę, choć po prostu z kilkutygodniowym opóźnieniem - podsumowuje 29-latek z Olsztyna.

Add a comment

W wieku 61. lat zmarł Henryk Średnicki, jedyny polski mistrz świata w boksie olimpijskim, a także dwukrotny mistrz Europy. Średnicki w ubiegłym roku bardzo podupadł na zdrowiu i przez wiele miesięcy przebywał w szpitalu w Dąbrowie Górniczej oraz na oddziale zamkniętym psychogeriatrii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi.

Duży wpływ na stan zdrowia Średnickiego miały kłopoty rodzinne, które rzutowały również na jego psychikę. Były pięściarz i trener borykał się też z poważną cukrzycą, która siała największe spustoszenie w jego organizmie.

Add a comment

Prawdopodobnie aż dwie walki stoczy w maju boksujący w kategorii półciężkiej Paweł Stępień (2-0, 2 KO). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, utalentowany zawodnik ze Szczecina 7 maja zaboksuje na gali w Tarnowie, a dwa tygodnie później wyjdzie do ringu podczas imprezy organizowanej w jego rodzinnym mieście. 

Mocno bijący Stępień jako zawodowiec zadebiutował w grudniu, nokautując w Przemysława Pikulika. Po raz kolejny zaboksował w marcu, w równie efektownym stylu rozprawiając się z Przemysławem Biniedą.

- Tacy pięściarze jak Paweł są stworzeni do boksu zawodowego, u tego chłopaka widać wrodzoną ringową agresję i iskrę do tego sportu, on nie tylko wygrywa walki, ale daje też show kibicom - chwali Stępnia współpromujący go Andrzej Wasilewski. 

Głównym wydarzeniami gali w Tarnowie mają być występy Dariusza Sęka 25-2-1, 8 KO) i Ewy Piątkowskiej (8-1, 4 KO). W Szczecinie zaboksują m.in. Michał Cieślak (12-0, 8 KO), Krzysztof Zimnoch (18-1-1, 12 KO) i Przemysław Runowski (11-0, 2 KO).

Add a comment

Leszek Jankowiak, sędzia ringowy prowadzący walkę wieczoru Tomasza Adamka (50-5, 30 KO) z Erikiem Moliną (25-3, 19 KO) w Tauron Arenie Kraków, po przerwaniu pojedynku „Górala” z Amerykaninem stał się obiektem chuligańskiego ataku. - Nieprzyjemności dosięgły mnie już w hali, gdy od kibica dostałem ordynarnie w głowę. Na szczęście nie oberwałem z pięści, tylko z otwartej ręki – wyznaje doświadczony arbiter.

Sprawa Jankowiaka, najlepszego polskiego sędziego, który regularnie prowadzi lub punktuje walki międzynarodowe o najważniejsze światowe tytuły, została poruszana w poniedziałkowym magazynie "Puncher". Zarzucano tam m.in., że w dziesiątej rundzie walki Adamka z Moliną liczył leżącego Polaka zbyt szybko, dokonywał tego w niewłaściwy sposób i odstąpił od instrukcji, których udzielał w szatni pięściarzom przed walką.

- Interpretacja, na którą powoływano się w programie telewizyjnym, była zupełnie nietrafiona i mam nadzieję, że wynikała jedynie z niewiedzy. W każdym razie wypaczono zasady działania całego systemu, czyli przedstawiono widzom kompletną bzdurę, która rzutuje na moją reputację - mówi sędzia.

Pełna treść artykułu w "Gazecie Krakowskiej" >>

Add a comment