Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wasilewski

- Decyzja o aresztowaniu jest po prostu kuriozalna, świadczy o osobie, którą ją wydała, że jest po prostu bardzo małym człowiekiem, którą drażni czyjaś popularność i sukcesy - komentuje w wywiadzie dla ringpolska.pl dzisiejsze zatrzymanie Dawida Kosteckiego (39-1, 25 KO) na 10 dni przed planowaną walką z legendarnym Royem Jonesem Juniorem (55-8, 40 KO) promotor "Cygana" Andrzej Wasilewski.

- Panie Andrzeju, aresztowanie Dawida było dla pana zaskoczeniem? Naprawdę nic nie wskazywało na to, że może do niego dojść?
Andrzej Wasilewski:
To była kompletna niespodzianka, kompletne zaskoczenie, ponieważ ani wiedza najlepszych polskich karnistów ani moja własna nie wskazywały, że istnieje teraz jakiekolwiek zagrożenie tego rodzaju. Artykuł 79 Kodeksu Karnego daje oczywiście możliwość doprowadzenia w celu odbycia kary, ale dotyczy to wyjątkowych przypadków, a tu nie było żadnych wyjątkowych okoliczności.

- Pojawiły się wyjaśnienia policji, że zatrzymanie wynikało z faktu, że Dawid nie przebywał w Rzeszowie, miejscu stałego zamieszkania, lecz w Warszawie...

Ci ludzie zaczęli się teraz tłumaczyć, bo byli przekonani, że media będą zachwycone aresztowaniem Dawida i nagle się zdziwili, bo wszyscy od rana ich atakowali. Stąd chyba te wypowiedzi. To są moim zdaniem głupoty, bo kiedyś - jeszcze w głębokim socjalizmie - meldunki odgrywały pewną rolę, a dziś w Europie coś takiego jak meldunek to jest absolutny przeżytek i archaizm. Ważne jest stałe miejsce przebywania, a nie stałe miejsce zamieszkania. To tłumaczenie jest w ogóle śmieszne, bo tłumaczy się policjant, a to nie była decyzja policji. To było w gestii sądu. W zwyczajnym trybie postępowania, nawet gdyby nie było wniosków o wstrzymanie egzekucji, a tu takie wnioski złożone były, tylko na innym piętrze w innym wydziale, to procedura standardowa jest taka, że najpierw wysyła się wezwanie do stawienia się w celu odbycia kary.  

- Dawid miał obowiązek po ogłoszeniu wyroku meldować się na policji czy przed sądem w Rzeszowie?
Nie, kompletnie żadnego! Nie miał żadnego dozoru policyjnego, nic. Ktoś, niestety nie znam imienia i nazwiska, po prostu w tej sprawie ma dostęp do pieczątek, których nie powinien używać. Jest to jakiś pracownik sądu w Rzeszowie.

- I nie było w tej sprawie żadnych przesłanek ku temu, że może dojść do takiego aresztowania?

Żadnych, bo nie było takiej potrzeby. Normalnie procedura jest taka, że się wysyła na miejsce ostatniego zamieszkania wezwanie do odbycia kary i dopiero jak delikwent się nie stawi, to, najczęściej z poślizgiem kilku tygodni, rozpoczyna się poszukiwania. Dawid takiego wezwania w ogóle nie dostał. To była czysta i wyjątkowa wredność ludzi, którym najwidoczniej doskwierała popularność Dawida i przez swoje osobiste kompleksy osobiste postanowili go zniszczyć.

- Ma pan wrażenie, że stoi za tym ktoś trzeci?
To jest zwykła ludzka złośliwość, kompleksy i zazdrość.

- Jest jeszcze szansa, że jednak Dawid wyjdzie teraz na wolność?
Walczymy o to, ja po cichu liczę, że jest jeszcze szansa, że on zaboksuje w Łodzi. Ta walka wiele nas kosztowała, to był wysiłek wielu ludzi, samego Dawida, jego sztabu trenerskiego. Ściągaliśmy sparingpartnerów, zainwestowaliśmy w ten pojedynek wiele tysięcy złotych. To jest czas, pieniądze, ciężka praca... Komuś w sądzie w Rzeszowie przeszkadzała jednak popularność Dawida i dowartościował siebie, robiąc Dawidowi wielką krzywdę.

- Czy ktoś miał już szansę porozmawiać z Dawidem?
Nie, ale wszyscy wiemy, że to jest dla niego i jego rodziny ogromna tragedia... Ta sprawa to jest jaskrawy przykład, że w naszym kraju władzę mają czasem osoby, które nie powinny mieć prawa do używania pewnych pieczątek.

- Gala w Łodzi nie jest jednak zagrożona?
Nie jest. Żałuję jednak bardzo tak ambitnego człowieka jak Dawid. W żaden sposób nie chcę wchodzić w oceny winy i wyroku w sprawie Dawida, bo uważam z założenia, że nie powinniśmy komentować wyroków sądu, natomiast decyzja o aresztowaniu jest po prostu kuriozalna, świadczy o osobie, którą ją wydała, że jest po prostu bardzo małym człowiekiem, którą drażni czyjaś popularność i sukcesy.

- Ciężko było przekonać Pawła Głażewskiego do walki z Jonesem Juniorem w zastępstwie Kosteckiego?
Nie. Paweł jest w treningu, jest w formie, szykował się do powrotu na ring po zabiegu na kolanie. Paweł jest bardzo ambitnym zawodnikiem, miał wspaniałą karierę amatorską, jest niepokonany na zawodowych ringach, jest 8. na świecie według federacji WBC. Amerykanie szybko zaakceptowali jego kandydaturę do walki z Royem, choć bardzo dziwili się, jak to jest możliwe, że przy tak wspaniałej imprezie o międzynarodowym wymiarze państwo polskie zachowuje się w ten sposób zamiast pomagać.

- Co Roy sądzi o zmianie przeciwnika na Pawła Głażewskiego?
Roy nie miał żadnych problemów, by boksować z Pawłem. Obejrzał jego dwie walki, powiedział, że to dobry zawodnik i na pewno będzie świetny show. Roy chciał w zaistniałej sytuacji po prostu boksować z najlepszym polskim zawodnikiem wagi półciężkiej. Stwierdził, że bardzo współczuje Dawidowi, ale jeśli nie jest możliwe, by Dawid wyszedł na ring, to zmierzy się z Pawłem.

- Co dalej z karierą Dawida?
Prawdę mówiąc, nie myślimy jeszcze teraz o tym. Jeszcze jest za wcześnie, sprawa jest w toku. Dodatkowo zbliżająca się gala to wielkie wydarzenie, z wielkimi gwiazdami i mamy przy niej strasznie dużo pracy. Przyznam się szczerze, że jest mi teraz bardzo smutno, bo jako prawnik, który przez swoja krótką karierę prawniczą uczestniczył w wielkich procesach, chociażby przy sprawach Kopalni Wujek, stanu wojennego czy gangu Pershinga, mam w tym momencie wrażenie, że wymiar sprawiedliwości odgrywa społecznie nie taką rolę, jaką powinien odgrywać.  

Rozmawiał: Michał Koper{jcomments on}