Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


– Nie zakładam limitu wieku, ale pewnie będę walczyła do momentu, gdy będzie mi to jeszcze wychodziło i dopóki nie będę męczyła się z wagą. Na razie nie wybieram się na emeryturę. Myślę już o tym, żeby ruszyć z biznesem, bo chcę płynnie przejść z boksu do życia codziennego - mówi Ewa Brodnicka, który 13 marca na gali w Dzierżoniowie wróci na ring po raz pierwszy po ubiegłorocznej porażce z rąk Mikaeli Mayer.

Trudno przestawić się mentalnie z walki w Las Vegas na walkę w Dzierżoniowie?
Ewa Brodnicka: Nie jest trudno, bo mam wymagającą rywalkę. Koleva przez pryzmat rekordu wygląda na słabą zawodniczkę, ale ona przegrywała z najlepszymi na świecie. W walce z Kate Taylor przetrwała cały dystans. Cieszę się, że po raz kolejny będę walczyła w Dzierżoniowie. Mam miłe wspomnienia z tego miasta, a Koleva jest dla mnie przeszkoda w drodze po mistrzowski pas.

Jak wyglądał twój powrót na salę treningową po pierwszej porażce w karierze?
Miałam dużą motywację, bo chcę jeszcze raz zdobyć pas mistrzyni świata. Gdy zdobywa się go po raz drugi, podobno jest to lepsze uczucie niż za pierwszym razem. Mam nadzieję, że będę miała okazję przekonać się o tym. Cieszę się, że znów ruszam w drogę, która prowadzi do walki o mistrzostwo świata.

Ile razy oglądałaś swoją walkę z Mayer?
Może ze trzy razy. Raz z trenerem i dwa razy sama. Podeszłam do tego pod kątem szkoleniowym. Chciałam zobaczyć, co zrobiłam dobrze, a co źle. Chciałam wyciągnąć jak najwięcej wniosków. Nie zapraszałam znajomych i nie mówiłam: “to teraz obejrzymy sobie moją walkę z Mayer.” Nie, nie. Ale gdybym wygrała, to pewnie zmuszałbym ich do oglądania, ha ha.

A jakie wyciągnęłaś wnioski?
Przede wszystkim nie może być pomyłki z wagą. Pewnie powinnam też więcej walczyć w półdystansie. Chciałabym rewanżu z Mayer. Taktykę mieliśmy dobrą, ale za drugim razem trochę inaczej walczyłabym z nią.

Pełna treść artykułu na Pogongu.pl >>