Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Andrzej Wasilewski w rozmowie z ringpolska.pl skomentował obszernie głośną ostatnio sprawę walki Ewy Piątkowskiej (7-1, 4 KO) z Ewą Brodnicką (9-0, 2 KO) rozegranej na gali Polsat Boxing Night. Współwłaściciel grupy Sferis KnockOut Promotions odnosi się do dyskutowanego przez ekspertów werdyktu punktowego pojedynku, kwestii niestandardowego suspensorium użytego przez Brodnicką i proponuje starcie rewanżowe.

- Walka była moim zdaniem wyrównana, aczkolwiek według mnie 1-2 punktami wygrała Piątkowska - ocenia Wasilewski. - Oczywiście świat bokserski widział wiele bardziej kontrowersyjnych werdyktów, niemniej według mnie w Łodzi lepsza była Piątkowska.

- Istotniejsza jest sprawa ochraniacza, w jakim wystąpiła Brodnicka, co do którego protest złożył Andrzej Gmitruk dosłownie pięć minut po walce - podkreśla opiekun Piątkowskiej. - Jeśli przejrzeć wcześniejsze zdjęcia z walk Ewy Brodnickiej, to albo w ogóle nie używała ona suspensorium albo używała suspensorium o tradycyjnym kształcie i wielkości. Naszym zdaniem tym razem użyła ochraniacza, który nie jest w oficjalnych walkach dozwolony. Dodatkowo wygląda to tak, jakby do tego suspensorium miała specjalnie uszyty strój, który miał maksymalnie zamaskować niestosowany w walkach kształt i wielkość. I wcale nie chodzi o to, że to suspensorium było za wysoko, ale o to, że było nieprzepisowe, to nie był kształt używany w pojedynkach bokserskich punktowanych. W walkach zdarza się, że suspensorium przesuwa się za wysoko, za nisko, wystaje ze spodenek - to normalne sytuacje, widać je dokładnie u wszystkich zawodników gali w Łodzi, poza Ewą Brodnicką. Jeśli zestawić to z nietypowym strojem, to wszystko wskazuje na to, że było to wcześniej dokładnie zaplanowane. Niestety nasza federacja ma bardzo małe doświadczenie związane z walkami kobiet, tym bardziej szkoda, że sędzia ringowy podczas pobytu w szatni Brodnickiej zamiast przyjrzeć się i zwrócić uwagę na jest ubiór, odbywał z nią dwuznaczną rozmowę... Zdecydowanie był słuchaczem, ale widać było, że to jest bliska znajomość. To rzuca dodatkowy cień na tę całą sytuację. Nie widziałem nigdy w boksie zawodowym, żeby zawodnik z sędzią umawiali się kilka minut przed walka na bankiet "jak zawsze" i "jak ostatnio".

- Smaczku tej sprawie dodaje fakt, że Ewa Piątkowska faktycznie była dużo trenowana pod kątem ciosów na dół - kontynuuje współpromotor "Tygrysicy". - Z całym szacunkiem dla Karoliny Łukasik, nawet jak już było wiadomo, że będzie ona prawowała z Ewą Brodnicką, w dalszym ciągu pracowała na tej samej sali co Piątkowska w czasie jej treningów, tłumacząc, że jest tam zatrudniona. Według mnie każdy szanujący się trener na świecie sam by w takiej sytuacji wyszedł z sali, choćby na te pół godziny tarczy czy sparingów. To kwestia kultury bycia i szacunku do pracy innych. Skoro z pełną świadomością patrzyła na tarczowanie i sparingi, można założyć, że Karolina trenując Ewę Brodnicką przekazała to co widziała, bo nagle pojawiło się w walce takie suspensorium z idealnie dopasowanym do niego strojem. Do tego jeszcze znany, doświadczony niemiecki trener, a z tego co wiem z konsultacji z kolegami z Niemiec było tam w przeszłości kilka sytuacji, w których boksowano z nieregulaminowymi ochraniaczami i były o to awantury. Ktoś miał na tę temat wiedzę, podczas gdy nasza federacja, supervisor i sędzia ringowy byli nieprzygotowani i taki był efekt...

- Mając na uwadze wszystkie okoliczności walki pań Ew, jeden z moich wspólników Piotr Werner złożył propozycję rewanżu. Pan Grabowski najpierw odpowiedział, że się zastanowi, po czym, prawdopodobnie po konsultacji z Ewą Brodnicką, odpowiedział, ale w mediach, niegrzecznie, że czuje się obrażony, że, cytuję: "kłamię na jego temat " - w tym tonie i na tym poziomie była ta wypowiedź. Oczywiście nie kłamałem, bo wystarczy sprawdzić moje wywiady - na jego temat do tej pory zdecydowanie starałem się nie wypowiadać, bo nie znam tego Pana, znam tylko jego życiorys. Jest to całkowicie dziecinny sposób na uchylenie się od rewanżu, śmieszny pretekst. Spotkaliśmy się zresztą wczoraj i pan Grabowski nie miał do mnie ani słowa pretensji.

- Reasumując, z całym szacunkiem do Ewy Brodnickiej, bez urazy w stosunku do pana Grabowskiego, proponujemy rewanż, który w tej sytuacji wydaje się fair i jedynym honorowym rozwiązaniem. Ustalmy kiedy, gdzie, kto i jak organizuje walkę - brak kasków i pancerzy na ciele i niech Panie wejdą znowu do ringu. Na marginesie... nie jestem wcale pewien, czy Piątkowska wygrałaby w rewanżu, ale jestem przekonany, że dla idei fair play i z szacunku dla kibiców, stacji Polsat, do tego rewanżu powinno szybko dojść - kończy Andrzej Wasilewski.