Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Do walki o mistrzostwo świata WBC wagi super półśredniej z Aleksandrą Magdziak Lopes (16-3-2, 1 KO) zostało kilka dni. Denerwuje się już pani?
Ewa Piątkowska (9-1, 4 KO): Nie, jeszcze tego nie czuję. Myślę, że to wszystko zacznie się dopiero w Gdańsku. Jadę tam w czwartek. Wtedy mamy konferencję prasową, a w piątek ważenie. Zazwyczaj zaczynam w pełni czuć atmosferę dopiero podczas ważenia. Na razie nie ma jeszcze dużych nerwów, ale oczywiście wiem co mnie czeka i jakaś ekscytacja jest.

Pas WBC, prestiżowy „green belt” zdobyli przed Panią Tomasz Adamek i Krzysztof Włodarczyk. Duża odpowiedzialność, która spada na Panią nie przytłacza?
Nie. Właśnie na takie rzeczy czekałam przez całą karierę. Zawsze chciałam walczyć na takich galach, w takich właśnie walkach wieczoru o duże pasy. Nareszcie się to spełnia. Dla mnie to już jest – mam nadzieję – początek tej właściwej części kariery. Bo bywało ciężko, ale po zdobyciu tego pasa spodziewam się ciekawych ofert ringowych i pozasportowych.

W przypadku zdobycia pasa WBC, będzie się więc Pani czuła wygraną w tej konfrontacji Piątkowska – Brodnicka, która gdzieś tam cały czas korespondencyjnie się toczy.
To będzie coś niesamowitego. Jeśli wygram i zdobędę ten pas, będzie to największe osiągnięcie w historii polskiego boksu zawodowego kobiet. Będę wyżej od Brodnickiej, Rylik, Guzowskiej i wszystkich, które kiedykolwiek boksowały.

Wraz z Pani wygraną, zdobyciem prestiżowego pasa, wielkimi walkami w przyszłości z innymi mistrzyniami – ludzie przekonają się w końcu do kobiecego boksu?
To może być długi proces, chociaż niekoniecznie. I tak jest już lepiej niż 2-3 lata temu, kiedy kibice komentowali wyłącznie wygląd zawodniczek. Teraz przynajmniej niektóre komentarze są już o boksie. Potrzeba albo czasu, albo jakiejś iskry, żeby walczące kobiety nie były dla niektórych takim szokiem i żeby ludzie spojrzeli na to jak na normalny sport. Zupełnie inaczej jest w MMA. Tam kibice nie mają problemu, żeby emocjonować się walkami kobiet. Natomiast środowisko bokserskie jest jednak bardziej tradycyjne i nie dotyczy to tylko Polski. Spójrzmy na przykład na Cecilię Braekhus. Jest świetna boksersko, atrakcyjna, ma klasę, działa charytatywnie i jest doskonałą ambasadorką boksu, a popularnością nie może się nawet równać z Rondą Rousey, która jest znana na całym świecie. Duża w tym zasługa szefa UFC, który postawił na Rondę i wbrew radom i głosom wielu kibiców już w pierwszej walce zorganizował jej pojedynek wieczoru. Machina promocyjna ruszyła i opłaciła się wszystkim. MMA kobiet jest jeszcze daleko przed nami, ale myślę, że będzie coraz lepiej. Na pewno w Polsce idziemy w dobrym kierunku.

Jakiej Magdziak – Lopes spodziewa się Pani w ringu? Dla niej to chyba jedna z ostatnich szans na zdobycie pasa mistrzyni świata. Jak będzie walczyć?
Na pewno da z siebie wszystko, bo każdy chce zdobyć taki pas. Ona nie ma nic do stracenia. Dostała jeszcze jedną szansę i taki pas sprawiłby, że jej kariera nabrałaby zupełnie innego tempa. Spodziewam się, że będzie walczyła o wszystko.

Pełna treść artykułu na Ringblog.pl >>