Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

To perełka w grupie KnockOut Promotions. Choć nie wygrał w boksie jeszcze nic wielkiego, wielu przepowiada mu mistrzostwo świata. Fiodor Czerkaszyn (13-0, 8 KO), bo o nim mowa, dwa lata temu postawił wszystko na jedną kartę i przyjechał do Polski. – Nie żałuję tej decyzji – zaznaczył w rozmowie z Tvpsport.pl. W czwartek w magazynie Ring TVP Sport poznamy nazwisko rywala Czerkaszyna na zaplanowaną na 26 października galę KBN #8 w Sosnowcu.

Mijają dwa lata, odkąd spakowałeś się w plecak i przyjechałeś do Warszawy na salę KnockOut Promotions. Pamiętasz tamten dzień?
Fiodor Czerkaszyn: Pewnie, to było 7 września. Od początku czułem, że to ma sens, że przyjadę i wszystko ułoży się po mojej myśli. Dostałem adres od Przemka Runowskiego, ale jak dotarłem na miejsce, to nie mogłem znaleźć sali. Dopiero jak zobaczyłem zdjęcie Krzysztofa Włodarczyka, to wiedziałem, że nie zabłądziłem, że tutaj jest ta kuźnia, gdzie wychowano mistrzów świata. Na recepcji, tak jak teraz, siedziała pani Gosia. Pamiętam dosłownie każdą minutę.

Co się zmieniło od twojego przyjazdu do Polski?
Praktycznie wszystko się zmieniło. Stałem się bardziej zdyscyplinowany, czuję, że idę drogą, którą powinienem iść. Czuję, że dzięki temu, że tutaj przyjechałem, nadal mogę się rozwijać, że mogę być zarówno jeszcze lepszym sportowcem, jak i lepszym człowiekiem. To był strzał w dziesiątkę, nie żałuję tej decyzji i gdybym miał zrobić drugi raz to samo, to bym to zrobił.

Nie wygrałeś w boksie jeszcze nic wielkiego, a wielu widzi cię nawet z pasem mistrza świata. To mobilizuje, czy wręcz przeciwnie?
Bardzo miło słyszeć takie słowa i opinie, ale nie zawracam sobie tym głowy. Jak już kilka razy wspomniałem, mam cel i jak robot robię wszystko, by go zrealizować. Mam w Polsce świetne warunki do tego, by osiągnąć coś dużego, ale sukcesu nie będzie bez ciężkiej pracy. Mam jednak nadzieję, że nie zawiodę tych, którzy tak we mnie wierzą.

Pełna treść artykułu na Tvpsport.pl >>