Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Przemysław SaletaPodczas zbliżającej się gali Polsat Boxing Night to właśnie jego walka z Andrzejem Gołotą (41-7-1, 33 KO) będzie wzbudzała największe emocje i zainteresowanie. O swoim powrocie na ring bokserski i świecie boksu w rozmowie z Pawłem Słodownikiem opowiada Przemysław Saleta (43-8, 21 KO).

Paweł Słodownik: Przemek, rozmawiałem dwa dni temu z Krzysztofem „Diablo” Włodarczykiem i pytałem  go między innymi o walkę w 2013 roku Mateusz Masternak – Diablo Włodarczyk. On powiedział: „Czemu się o to pytasz, to jest drugorzędny pojedynek. Trzeba oddać palmę pierwszeństwa dwóm mistrzom – Przemkowi Salecie w pojedynku z Andrzejem Gołotą”
Przemysław Saleta:
Rzeczywiście zupełnie inny jest wymiar pojedynku Masternak - Włodarczyk i Gołota -Saleta. Umówmy się, że nasz walka ma wymiar emocjonalno sentymentalny i tak naprawdę wygrany nie dostanie walki o Mistrzostwo Świata i nie będzie też niekoronowanym królem kategorii ciężkiej. Natomiast walka Włodarczyk - Masternak ma sens ze sportowego punktu widzenia bo przynajmniej będzie wiadomo kto jest najlepszy w wadze lekko ciężkiej w Polsce, a później może i na świecie.

Porozmawiajmy o tej walce, która jest bliższa Tobie czyli pojedynek z Andrzejem Gołotą. Mówiło się, że będzie w 2012 roku, 2012 się kończy – mam nadzieję, że nie będzie też końca świata – będzie ten 2013 i ta długo wyczekiwana walka – dojdzie do niej?
Przemysław Saleta:
Mam nadzieję. Na 100% dojdzie do niej w momencie kiedy wejdę do ringu i będzie tam Andrzej. Pamiętam, że dwukrotnie miało dojść do naszego pojedynku, dwa razy były podpisane kontrakty. Raz w roku 2000 i raz 2005 i dwukrotnie Andrzej wycofywał się z różnych powodów dwa tygodnie przed terminem pojedynku. Pozostaje mi tylko cierpliwie czekać i trenować.

Widzę, że jesteś w dobrej kondycji. Z tego co pamiętam ostatnią walkę toczyłeś trochę w innej formule, ale nadal jesteś czynny.
Przemysław Saleta:
Ja nie potrafię nie trenować i właściwie trenuję zawsze. Raz w roku ciągle walczę choć te walki w K-1 czy w MMA miały zupełnie inny wymiar niż poprzednie walki w boksie. Natomiast trenuję i mówiąc szczerze trenuję do tej walki z Andrzejem Gołotą od kilku miesięcy, dlatego że rzeczywiście do tego pojedynku miało dojść pod koniec listopada 2012 roku, potem termin został przesunięty więc po prostu wykorzystałem  okazję żeby trenować pod kątem walki choć tak naprawdę było w tym mniej boksu, a więcej takiego przygotowania ogólnego czyli siły i wytrzymałości tlenowej. 



Paweł Słodownik: Pamiętam, że George Foreman jak wrócił ze swojej przygody misyjnej walczył o Mistrzostwo Świata. Wy jesteście trochę w tej kategorii wiekowej. Czego możemy się spodziewać po tej walce, jeżeli do niej dojdzie?
Przemysław Saleta:
Myślę, że możemy spodziewać się naprawdę dobrego boksu i chęci wygranej i ze strony Andrzeja i z mojej również. Ja na 100% mogę powiedzieć za siebie, że dam z siebie wszystko zarówno w przygotowaniach jak i w ringu. Mając 45 lat nie można sobie pozwolić na lekkie traktowanie i żeby pokazać te umiejętności, które zapewne nie zniknęły trzeba mieć dobre przygotowanie fizyczne.

Paweł Słodownik: Jesteśmy tego pewni, że Andrzej Gołota to nie jest kategoria Twoich ostatnich przeciwników w K-1 -a raczej przeciwnika - więc  do tego trzeba się mocno przyłożyć bo jednak ten lewy sierpowy dalej jest.
Przemysław Saleta:
Wymiar przeciwnika jest zupełnie inny, zupełnie inny jest również ciężar gatunkowy tej walki. To ciągle dla mnie jest zabawa, dlatego że ja naprawdę będąc w ringu dobrze się bawię, ale nie zmienia to postaci rzeczy, że trenuje bardzo ciężko.

Paweł Słodownik: Czemu się zgodziłeś na tę walkę? Czy to jest próba zmierzenia się z tym, przez wielu uważanym za najlepszego w historii polskiego boksu, pięściarzem?
Przemysław Saleta:
  Na pewno też chociaż jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nawet jeśli wygram z Andrzejem Gołotą to on ciągle pozostanie numerem jeden kategorii ciężkiej w Polsce. Czterokrotnie walczył o Mistrzostwo Świata. Myślę, że nie ma co się oszukiwać – człowiek odchodząc na emeryturę sportową ciągle tęskni za obozem przygotowawczym, za emocjami kiedy się wchodzi do ringu i na pewno to jest taki powrót do tych fajnych momentów. Po za tym jest to też taka forma pożegnania się z polskimi kibicami w boksie bo ostatnią walkę w tej formule stoczyłem w 2006 roku, w lutym w Stanach Zjednoczonych i później wprawdzie miałem dwie walki w MMA i jedną w K-1, ale jednak boks jest najbliższy mojemu sercu.

Paweł Słodownik: Jak ten boks jest najbliższy Twojemu sercu to proszę podsumuj jak Przemek Saleta widzi bokserski świat w 2012 roku. Co takiego Tobie utkwiło w głowie na arenie międzynarodowej, a być może bliżej tutaj na naszym podwórku?
Przemysław Saleta: 
Na naszym podwórku na pewno zmiana jaka zaszła w Krzyśku Włodarczyku, zmiana taka na plus bo jeśli porówna się dwie walki z Francisco Palaciosem to druga – to jak Diablo zaprezentował się w drugiej walce – ma się nijak do tego co pokazał w pierwszej. Po prostu było to niebo a ziemia. Był naprawdę świetnie przygotowany, ale myślę, że to jest wynik przede wszystkim tego, że niektóre rzeczy poukładał sobie w głowie. Ja trenuje w Nokaucie więc mam możliwość obserwowania Diablo na co dzień i po prostu widzę, że poważnie podchodzi do boksu, koncentruje się na treningach, wie że teraz są jego najlepsze lata i nie można marnować czasu. Tym bardziej, że nastawiają się na walki z zagranicą bo po prostu są lepiej płatne. Plus to jeszcze może fenomen Artura Szpilki, który według mnie jest pięściarzem, który nie budził takich emocji wśród kibiców od czasów Andrzeja Gołoty i wynika to z jego niepoprawności politycznej, bo nie zawsze to co mówi jest tym co powinno się powiedzieć przed kamerą, ale też przede wszystkim z widowiskowego stylu walki. Szpila próbuje znokautować przeciwnika, czasem wręcz w głupi sposób i pewnie z taktycznego punktu widzenia popełnia wiele błędów, ale kibice to uwielbiają. Natomiast w boksie światowym to chyba grudzień był takim miesiącem, który wstrząsnął kibicami na całym świecie. Chodzi oczywiście o walkę Paquiao – Marquez. Była to świetna walka i pokazuje też piękno boksu, bo kiedy wydawało się, że Paquiao przejął inicjatywę i wygra walkę bez żadnych kontrowersji nadział się na prawego sierpa Marqueza i został ciężko znokautowany. Więc teraz rok 2013 stoi pod znakiem zapytania czy Paquiao wróci i będzie starym Paquiao i czy dojdzie do walki Paquiao – Marquez 5.

Paweł Słodownik: W Twojej kategorii wagowej ciągle bez zmian – Team Klitschko ciągle okupuje, dzierży wszystkie pasy.
Przemysław Saleta: 
Bracia Klitschko rzeczywiście są najlepsi i właściwie w tej chwili nie widać nikogo na horyzoncie kto by w najbliższych miesiącach był w stanie im zagrozić. Może nadchodzi era dużych ciężkich. Bracia Klitschko byli takim zwiastunem tego co będzie, a na horyzoncie mamy Anglików: Price, Furyego, Amerykanina Wildera i myślę, że jest to waga i przyszłość kategorii ciężkiej tym bardziej, że bracia nieuchronnie zbliżają się do czasu kiedy pora przejść na emeryturę. Myślę, że Witalij zrobi to lada miesiąc, a Wladimir też nie sądzę, żeby chciał boksować dłużej niż dwa lata.

Paweł Słodownik: Zapytam się jeszcze trochę o ten krajowy rynek. Ostatnio gościłeś u nas w studio na gali gdzie o szósty tytuł Mistrza Europy walczył Mateusz Masternak. To takie celowe pominięcie, ta walka Cię nie urzekła?
Przemysław Saleta
:  Wydaje mi się, że Mateusz miał walki, w których lepiej się zaprezentował. Tutaj zdominował Fina i nie ma wątpliwości kto wygrał, wygrał właściwie każdą rundę, ale walczył bardzo bezpiecznie i za mało kombinował bo zapewne gdyby nie boksował w linii prostej - tył, przód – i próbował szukać dziury w obronie Haapoji to wygrałby przed czasem, bo po prostu jest pięściarzem co najmniej dwie klasy lepszym od Fina. Natomiast zdaje sobie sprawę z tego, że dla Mateusza i trenera Gmitruka najważniejsze było wygranie tej walki i zdobycie tytułu więc jeśli spokojnie wygrywał każdą rundę to po co ryzykować. Z drugiej strony kibice cenią pięściarzy, którzy walczą widowiskowo, a wiem, że Mateusza stać na to żeby tak właśnie walczyć.

Paweł Słodownik: 2013 rok. Gdyby doszło do takich pojedynków jak Szpilka – Adamek i Masternak – Włodarczyk to czy byłyby one atrakcyjne? Byłby to duży magnez dal widza?
Przemysław Saleta: 
Myślę, że tak. Zależy to od kilku czynników. Przede wszystkim od tego jak Tomkowi pójdzie z Cunninghamem, później z Pulevem i czy dostanie walkę o Mistrzostwo Świata, bo dla każdego pięściarza walka o tytuł Mistrza Świata jest priorytetem. Nie tylko jeśli chodzi o wyzwanie, ale również pod względem finansowym . Umówmy się, że walka z Wladimirem Klitschko gwarantowałaby ogromną gażę Tomkowi. Natomiast gdyby coś poszło nie po myśli to myślę, że Tomek byłby skłonny wziąć walkę z Arturem Szpilką, po to choćby żeby się odbudować, a ta walka na pewno wzbudziłaby tutaj dużo emocji, dobrze by się sprzedała, a to z kolei gwarantuje wysokie gaże przynajmniej jak na rynek polski. Podobnie wygląda sytuacja z walką Włodarczyk – Masternak. Podobnie choć też jednocześnie troszeczkę inaczej, dlatego że mi osobiście wydaję się, że dla Mateusza jest trochę za wcześnie żeby walczyć z doświadczonym Mistrzem Świata i myślę, że powinien trochę okrzepnąć i przywyknąć do dużego ciężaru gatunkowego toczonych pojedynków. Natomiast Diablo nie ukrywa, że będzie walczył z tym kto lepiej płaci więc na początku roku walczy z Mormeckiem. Później musi stoczyć walkę z obowiązkowym pretendentem Fragemonim. Potem kto wie? Może znajdzie się ktoś kto lepiej zapłaci, a może okaże się, że walka z Masternakiem gwarantuje duże zainteresowanie i duże pieniądze. Ja na pewno taki pojedynek bym obejrzał z ciekawością. Stawiałbym raczej na Diablo, który ma przede wszystkim mocniejsze uderzenie i kiedy nie nastawia się na jeden cios jest najlepszym lekko ciężkim na świecie. Z drugiej strony jeśli Mateusz nie da się sprowokować, nie wda się w bójkę, nie stanie ani na moment i będzie boksował mądrze to może wygrać z Diablo jeśli ten będzie miał gorszy dzień.      {jcomments on}