Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Proksa- Nie zapomnijmy mówiąc o najlepszych w wadze średniej o pięściarzu, który za chwilę wchodzi na ring. Może to będzie Grzegorz Proksa? To trudniejszy rywal niż Pirog, z którym Gołowkin  miał walczyć -  mówił Roy Jones Junior na 45 minut przed wielką szansą polskiego pięściarza na zdobycie mistrzowskiego pasa. - Proksa lubi wyzwania, taki już jest -  dodał drugi sprawozdawca wieczoru na HBO, Max Kellerman. - On ma charakter na bycie gwiazdą, ale Gienadij Gołowkin wchodzi do ringu, żeby nokautować.

Niestety dla Proksy słowa Kellermana się sprawdziły, kiedy sędzia bardzo słusznie zatrzymał walkę po pierwszej  minucie piątej rundy i trzecim nokdaunie na "Super G". - Proksa ma talent, ale żeby walczyć w ten sposób, co z Gołowkinem, musi trenować z pięściarzami, którzy nie będą się dziwili, co on robi, ale podejmowali walkę. Musi walczyć w USA, i za 2-3 lata może walczyć o tytuł - mówił oglądający razem z Tomaszem Adamkiem walkę Polaka  trener "Górala", Roger Bloodworth.

Grzegorz na pewno nie będzie szukał wymówek, bo trudno ich szukać, jeśli rywal trafia trzy razy więcej ciosów, i się jest na deskach trzy razy w ciągu pięciu rund. W Turning Stone Casino w Veronie na ringu istniał tylko jeden pięściarz, a Proksa był tylko tłem dla boksera, o którym wszystko co mówiono, okazało się prawdą. Gołowkin bije tak mocno, jak mówili jego sparingpartnerzy i opiekujący się jego karierą Tom Leoffler z K2 Promotions. Nigdy nie traci głowy, robi na ringu swoje - ci prześmiewcy, polscy oczywiście, którzy uważali Gołowkina za wytwór amerykańsko/ukraińskiej reklamy, mogą dziś tylko schować głowę w piasek.

Co ta porażka oznacza dla Proksy? Paradoks sprawia, że lepiej, iż przegrał po trzech nokdaunach, niż gdyby Gołowkin wygrał po słabej walce na punkty. Bo wtedy nikt by się nie zachwycał Gołowkinem, a Proksa byłby spisany na straty.  Oto co zaraz po walce powiedział  Max Kellerman, który komentował pojedynek Grzegorza dla HBO. - Proksa nie miał szans na wygranie  tej walki po jej pierwszych trzech minutach. Jego największym atutem jest kontrolowany chaos,  zmuszenie przeciwnika do zgadywania co on za chwilę zrobił. Tylko, że Gołowkin nie zgadywał, tylko zauważył jak wiele rzeczy na ringu Proksa robi podobnie. Później było już tylko pytanie, kiedy ciosy zaczną dochodzić celu. Dla wielu bardzo dobrych pięściarzy, nawet tych  czołówki rankingów,  Proksa byłby dziś trudnym rywalem, ale w Veronie nie bił się z bardzo dobrym rywalem tylko z kimś, kogo ciosy czuł nawet kiedy Gołowkin tylko go muskał rękawicami. Chciałbym jeszcze raz zobaczyć w akcji Proksę, ale teraz należy mu się przerwa od boksu. Sercem można wiele wygrać, ale pewnych spraw się nie przeskoczy - dodał Kellermann.

Dla "Super G" była to lekcja pięściarskiej pokory, której ten chłopak z Węgierskiej Górki nie potrzebował, bo przecież w życiu sporo przeszedł. Sprawdziły się w 100 procentach przewidywania co do przebiegu walki zarówno Francisco Palaciosa, jak Roya Jonesa Juniora. Bez pewności siebie nie ma co wychodzić na ring, bo się przegrało przed pierwszym gongiem, ale trzeba też doceniać klasę przeciwnika, zrobić poprawkę pod to, co rywal potrafi robić najlepiej, a tego w Turning Stone widać nie było, bo "Super G" pozostawał tak beztroski na ringu, jak to zdarzało mu się bijąc z przeciwnikami, którzy Gołowkinowi mogą wnosić wodę do ringu.  Nie mam wątpliwości, że się podniesie, tak jak trzy razy podnosił się z ringu przed kamerami HBO. Ale dajmy mu odpocząć, nie rzucajmy - nawet gdyby to się opłacało finansowo - od razu na głęboką wodę, bo za dużo talentów do marnowania w polskim boksie na światowym poziomie nie mamy. Wszyscy wiemy, dlaczego Proksa wziął walkę - pojedynku o tytuł mistrza WBA na HBO się nie odrzuca, choć wszystkie zapewnienia, że był przygotowany na 100 procent można włożyć między bajki.  Czy 10-tygodniowy obóz treningowy coś by zmienił? Tego już się nigdy nie dowiemy.