Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Soszyński Saunders- Powoli, runda po rundzie, będę łamał wolę i siłę Soszyńskiego. Sparowałem z Arturem Abrahamem, Pablo Hernandezem, z Adamkiem - wiem czego się spodziewać, nie będę zagubionym amerykańskim pięściarzem, który nie wie jak się biją po drugiej stronie oceanu. To będzie moja decydująca przewaga. Dlatego Soszyński przegra - mówi Rayco Saunders (22-14, 9 KO), który w walce o tytuł International Boxing Federation North America, zmierzy się 31 marca w Chicago z debiutującym na amerykańskich ringach zakopiańczykiem, Grzegorzem "The Eagle" Soszyńskim (20-1, 10 KO)

- Rayco, dla Grzegorza Soszyńskiego jest to pierwsza walka w USA, więc trudno mówić, że już teraz, nawet po kilku miesiącach treningów, jest gotowy na tutejszy styl walki. Uważasz, że to od razu stawia ciebie w uprzywilejowanej pozycji przed pojedynkiem w "The Club", 31 marca?
Rayco Saunders:
Niekoniecznie, bo ja wiem, że ma od kilku miesięcy sparingpartnerów, którzy przygotują go lepiej do tego, jak tutaj walczymy.

-  Partnerzy sparingowi to jedno, a styl, w którym się walczyło praktycznie przez całą karierę, to drugie. Będziesz chciał sprawdzić Grzegorza od pierwszych minut?
To prawda, że trudno się zmienić w ciągu kilku miesięcy. Jeszcze większa prawda, że przyjeżdżam 31 marca do Chicago po tytuł, a nie po to, żeby tylko wyjść na ring. On musi mi pokazać co potrafi, żebym nabrał dla niego jakiegokolwiek respektu. A ja wierzę, że Soszyński będzie chciał walczyć, bo ja nie jestem typem jakiegoś "podstępnego", opierającego się na sztuczkach boksera. Dlatego liczę, że spotkamy się na środku ringu i się zacznie...

-  Jeśli obaj dotrzymacie słowa i będzie walka taka, jak opowiadasz, to kibice pożegnają was, bez względu na to, kto wygra, oklaskami. Czy jest to jedna z najważniejszych walk w twoim życiu? Pierwsza trójka?
Ja mogę to zapewnić. Fizycznie i psychicznie będę przygotowany na 100 procent. Jak ważna jest to walka? Jestem wielkim fanem boksu, dla którego naprawdę liczy się to, co  pokaże na ringu. Jak zawalczyłem na maksa, ale przegrałem, to trudno. Denerwuję się tylko wtedy, kiedy przegrywam z kimś i po walce, myślę, że coś mogłem jeszcze zrobić.

-  Zarówno ty, jak Grzesiek nie jesteście znani jako mistrzowi nokautu. Raczej jako pięściarze wyniszczający przeciwnika - jak powinna według ciebie wyglądać ta walka, żebyś to ty, a nie faworyzowany Soszyński miał przewagę?
Ja wiem, jak będzie walczył Soszyński - przez trzy lata trenowałem w Europie w niemieckim obozie Sauerland Promotions, do tego byłem przecież sparingpartnerem Tomasza Adamka. Dlatego wiem, że muszę być znakomicie przygotowany kondycyjnie, na pełne dziesięć rund. Moje serce do walki nigdy  nie podlegało dyskusji, więc wiem, że pod koniec walki po prostu go złamię.

- Wspomniałeś Tomasza Adamka, który podobnie jak Soszyński jest góralem. Twardym facetem, którego złamać nie jest łatwo.

Nie ma znaczenia, ja muszę go złamać. Powoli, runda po rundzie, będę łamał wolę i siłę Soszyńskiego. Sparowałem z Arturem Abrahamem, Pablo Hernandezem, z Adamkiem - wiem czego się spodziewać, nie będę zagubionym amerykańskim pięściarzem, który nie wie jak się biją po drugiej stronie oceanu. To będzie moja decydująca przewaga. Dlatego Soszyński przegra, złamię polskiego Orła.

Rozmawiał w Chicago: Przemek Garczarczyk    {jcomments on}