Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

- Podczas walki ujawnia się prawdziwy duch każdego zawodnika - przekonuje w rozmowie z Polskatimes.pl Izuagbe Ugonoh (17-1, 14 KO), który wróci na ring 25 maja podczas Narodowej Gali Boksu w Warszawie. Przeciwnikiem 31-letniego Polaka będzie Fred Kassi (18-7-1, 10 KO). 

Kiedy pytają Cię, kim jesteś, to co odpowiadasz? Pięściarzem, Polakiem, polskim pięściarzem?
Izuagbe Ugonoh: Zwykle mówię, że to, kim jestem, to jest długa historia. Urodziłem się w Polsce, ale. Zawsze muszę dodać to ale. Zatem moje korzenie są w Nigerii. Obecnie jestem pięściarzem, ale wcześniej byłem kickbokserem i kickboxing był moją pierwszą miłością. Raczej nigdy nie mówię, że jestem pięściarzem. Pięściarz wynika z tego, czym się zajmuję. Kiedy pytają, czym się zajmuję, odpowiadam, że boksem zawodowym. Wtedy mówią: „Acha, jesteś pięściarzem” (śmiech). Sport obecnie odgrywa najważniejszą rolę w moim życiu. Ale. Mam również inne zainteresowania, które są dla mnie równie ważne. Jestem więc chyba dość złożoną osobą i staram się unikać szufladkowania samego siebie w jednoznacznym stwierdzeniu określającym, kim jestem.

Kim dla Ciebie jest zwycięzca?
Zwycięzca to człowiek, który stara się pokonać swoje słabości. Nie zawsze się udaje je pokonać, czasem trzeba zrobić krok do przodu, a potem dwa kroki w tył, ale dopóki się stara, dopóki walczy, to taka postawa jest postawą zwycięzcy. W życiu wszyscy czasem przegrywamy, prawda? Wszyscy odnosimy porażki, mniejsze lub większe. Może się przecież zdarzyć, że kiedy skończymy rozmawiać i pójdę do samochodu, okaże się, że dostałem mandat, bo spóźniłem się minutę z opłaceniem parkingu. To są malutkie porażki, ale z nimi też trzeba się mierzyć, wyciągać wnioski i iść dalej.

W lutym 2017 rok przyszła porażka. Nokaut. Zabolało?
Pewnie, że zabolało. Ale to jest tylko sport. Pomimo tego, że wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych poświęciłem mu wszystko: relacje z rodziną, przyjaciół, wszystkich, których uwielbiam i są dla mnie ważni. Ale… to tylko sport.

Kiedy wróciłeś ze Stanów do Polski, poczułeś się jak u siebie?
Tak, ale to nie nastąpiło od razu. Musiałem się odnaleźć w nowej sytuacji, pozwolić sobie powiedzieć samemu przed sobą, że coś się skończyło, czas się odbudować, aby mogło narodzić się coś nowego.

Jakiego rodzaju wyzwania są dla Ciebie szczególnie ważne, jeśli chodzi o Twój rozwój?
Każdy ma coś takiego, w czym jest dobry, albo skuteczny, ale ma też swoją piętę achillesową. I ja też taką mam. Dzisiaj wyzwaniem dla mnie jest lepiej organizować sobie czas. Oczywiście ciężko trenuję, przygotowuje się do kolejnej walki…

25 maja.
Tak jest. Fred Kassi będzie moim rywalem. Ale widzę też, jak czas ucieka mi miedzy palcami, jak spędzam go na nierobieniu niczego. Bardzo mi się to nie podoba. Pragnę wrócić do czytania książek.

Co jest najważniejsze w walce? Strategia, taktyka, pierwsze uderzenie?
Wszystko, o czym mówisz, jest ważne. Ale najważniejsze w walce jest to, żeby uderzyć i nie zostać uderzonym zbyt mocno i zbyt często. To jest brutalny i niebezpieczny sport. Podczas walki wydziela się ogromna adrenalina, człowiek nie zawsze jest w stanie zapanować nad tym, co z niego w takiej realnej walce wyjdzie. Zawsze też pojawia się moment krytyczny. Liczy się to, jak ten moment przetrwać, jak sobie poradzić, kiedy złapać drugi oddech. Tak jak w życiu: jak zareagujesz, kiedy cię przytka, co zrobisz, kiedy zostaniesz mocniej trafiony. Czy, jeśli upadniesz, to wstaniesz, czy to już będzie koniec walki. Pewnie dlatego ludzie kochają ten sport, bo podczas walki ujawnia się prawdziwy duch każdego zawodnika. No i z każdą walką człowiek coraz lepiej poznaje samego siebie.

Pełna treść artykułu na Polskatimes.pl >> 

 

Kup bilet na Narodową Galę Boksu, zobacz walki Szpilki, Ugonoha, Wacha, Piątkowskiej >>