Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

-  Spodziewam się, że największym zagrożeniem będą ciosy zadawane lewą ręką rywala - zdradza w rozmowie z TVP Sport były mistrz Europy wagi średniej Kamil Szeremeta (20-0, 4 KO), który w sobotę na gali organizowanej w Nowym Jorku zmierzy się z Oscarem Cortesem (27-4, 14 KO). Transmisja gali w Canal+ Sport.

Były spacery po Nowym Jorku, czy skupiasz się na treningach?
Kamil Szeremeta: W ostatnim tygodniu poprzedzającym walkę trenuję raz dziennie. Praktycznie całe dnie miałem dla siebie, ponieważ treningi przeprowadzaliśmy w porze sobotniej walki, czyli o godz. 19. Miałem więc okazję zrobić zakupy. Żonie kupiłem torebkę, córce buty, a sobie kurtkę. Także do Białegostoku wrócę z prezentami oraz oczywiście z pierwszym zwycięstwem w USA. W tym roku to ja będę świętym Mikołajem, bo zawsze to żona wciela się w tę rolę.

Czyli aklimatyzację masz za sobą?
Z aklimatyzacją nie miałem kłopotu. Dobrze znoszę zmianę czasu w tę stronę. Gorzej, gdy lecę na wschód. Kiedy byłem w Melbourne, to bardzo długo nie mogłem dojść do siebie. Dopiero tam poczułem co znaczy aklimatyzacja. W Nowym Jorku byłem już w 2014 roku, kiedy przygotowywałem się do walki z Rafałem Jackiewiczem i wtedy również nie miałem problemów.

Jaka będzie taktyka na sobotnią walkę?
Nie miałem dostępu do zbyt wielu pojedynków Corteza, aby przeanalizować jego wady i zalety. Oglądaliśmy walki sprzed sześciu, siedmiu lat i teraz na pewno jest innym zawodnikiem. Skupiałem się na poprawieniu własnych błędów. Przygotowywaliśmy się na 10 rund, bo tyle mieliśmy walczyć. Jednak ze względu na wymogi stacji telewizyjnej, nasz pojedynek został skrócony do ośmiu rund. Na pewno muszę zostawiać w ringu więcej serca, bo do tej pory walczyłem za bardzo ekonomicznie. Spodziewam się, że największym zagrożeniem będą ciosy zadawane lewą ręką rywala.

Pełna treść artykułu na TVP Sport >>