Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Karolina Owczarz

Dziś na gali boksu w Wieliczce Karolina Owczarz (1-0, 1 KO) skrzyżuje rękawice z Łotyszką Valiją Lasamanovicą (1-0, 1 KO). Dla 18-letniej Łodzianki, która w swoim wrześniowym debiucie zastopowała rywalkę już w pierwszej rundzie będzie to drugi zawodowy pojedynek. - Myślę, że wraz z rosnącą liczbą walk, będzie pisało się coraz więcej o moim boksie a coraz mniej podkreślało to, że jestem kobietą - mówi w wywiadzie dla ringpolska.pl urodziwa pięściarka.

- Karolina, w Wieliczce stoczysz swoją drugą zawodową walkę. Pierwsza skończyła się bardzo szybko. Czułaś po niej niedosyt?
Karolina Owczarz:
Czułam, ale z drugiej strony cieszyłam się, że jest już po wszystkim. Było dużo stresu i zamieszania wokół tego debiutu i jak wygrałam, poczułam ulgę. Wiadomo, że jak jesteś w ringu, chcesz walkę skończyć jak najszybciej. Oby w Wieliczce skończyło się tak samo.

- Spodziewasz się,że i tym razem tak szybko znokautujesz rywalkę?
KO:
Staram się nigdy nie przewidywać ani nie mówić, jak walka się skończy. Jak ma być, tak będzie, chociaż wiadomo, że chciałabym wygrać równie szybko co w debiucie, ale nie chcę deklarować, że tak właśnie będzie. 

- Z kim aktualnie trenujesz i gdzie przygotowywałaś się do walki?
KO:
Tak naprawdę cykl przygotowawczy zaczął się na początku września. Po walce na Torwarze nie przerwałam treningów. Jeśli chodzi o trenerów to trzeba by wymienić wszystkich, z którymi pracowałam od początku lipca. Najpierw trenowałam w Łodzi z trenerem Tomkiem Zamaro, później z trenerem Andrzejem Gmitrukiem i Jarkiem Soroko, później przeniosłam się tam, gdzie obecnie trenuję, do trenera Łukasza Landowskiego. 

- Te zmiany szkoleniowców nie zamieszały ci trochę w głowie? Nie brakuje ci stabilizacji?
KO:
Bardzo brakuje. Jak widać przez te pół roku tych trenerów było trochę, jednak myślę, że tu, gdzie teraz jestem, zagrzeję troszkę dłużej miejsce. Ja co prawda mieszkam w Łodzi, a trener Landowski pracuje w Warszawie, ale będę się starała spędzać tu jak najwięcej czasu. 

- To już druga gala Tomasza Babilońskiego, na której występujesz. Masz z nim kontrakt czy to na razie luźna współpraca?
KO:
Na razie luźna współpraca, wszystko jest "na słowo", ale to jest chyba tylko kwestia czasu.

- Twoje przejście na zawodowstwo było wymuszone udziałem w bokserskim reality show w Meksyku czy już wcześniej myślałaś o profesjonalnej karierze? 
KO:
Nigdy chyba szczególnie nie myślałam o boksie zawodowym, ale gdy pojawiła się okazja, skorzystałam i nie żałuję. 

- W Meksyku trafiłaś od razu na bardzo doświadczone rywalki, opowiedz trochę o swoich wrażeniach...
KO:
W Meksyku spędziłam niesamowity miesiąc. Mogę już mówić o pierwszej walce, bo odcinek z nią został wyemitowany. Tę walkę wygrałam. O kolejnych walkach nie mogę  opowiadać, ale rzeczywiście walki z Meksykanami były bardzo trudne, zwłaszcza, że ja nie miałam żadnych profesjonalnych doświadczeń. To były naprawdę zaprogramowane bokserskie maszyny i trzeba było mocno walczyć o przetrwanie, ale było warto. Jestem bardzo zadowolona z tej przygody. 

- Czy po tej twardej meksykańskiej szkole profesjonalnego boksu nie miałaś myśli, by wrócić jeszcze do boksu amatorskiego?
KO:
Nie. Skoro mówię "A", to staram się mówić "B". Co prawda okazało się potem, że nie musiałam dalej boksować zawodowo, bo walki z Meksyku nie liczyły się do profesjonalnego rekordu, ale skoro już zaczęłam, postanowiłam kontynuować i na razie cieszę się z tej decyzji.

- Widać, że jako profesjonalna sportsmenka czujesz się jak ryba w wodzie, wszędzie cię pełno, chyba dobrze się z tym czujesz.
KO:
Tak, bardzo dobrze.

- Nie przeszkadza ci, że media na razie skupiają się przede wszystkim na twojej urodzie a nie na twoim boksie?
KO:
Przeszkadza, ale mam nadzieję, że na tych tematach skupiano się więcej, bo jeszcze nie boksowałam. Liczę, że wraz z kolejnymi walkami, dziennikarze będą pisali coraz więcej o aspekcie sportowym. Chciałabym, żeby pisano o mnie przed wszystkim jako o bokserce. Myślę, że wraz z rosnącą liczbą walk, będzie pisało się więcej o moim boksie a coraz mniej podkreślało to, że jestem kobietą.

- Twoimi idolami bokserskimi są kobiety czy raczej masz idoli męskich?
KO:
Jeśli chodzi o kobiety, to na pewno takim wzorem mogłaby być Agnieszka Rylik, niesamowita osoba, także gdybym miała wskazywac kogoś z idoli płci żeńskiej, to na pewno byłaby to Agnieszka, a jeśli chodzi o mężczyzn to zdecydowanie Roy Jones Jr, który jest dla mnie w boksie niesamowitą postacią, osiągnął w boksie wszystko. 

- Roy jest tą osobą, która cię zainspirowała do uprawania boksu? Jak w ogóle trafiłaś na ring?
KO:
 Do boksu trafiłam trochę przypadkowo, jako młoda dziewczyna latałam z jednej dyscypliny do drugiej. Treningi bokserskie odbywały się u mnie w podstawówce. Było blizuitko, spróbowałam i tak zostało... 

- Wiadomo, że w Polsce boks zawodowy nie jest szczególnie popularną dyscypliną wśród kobiet, zdarza ci się trenować z mężczyznami?
KO:
To prawda, bywa, że sparuję z mężczyznami, choć staram się także trenować z dziewczynami, które boksują jeszcze amatorsko. Mam nadzieję, że nadal będę miała do tego okazję, choć wiadomo, że z chłopakami to jest zawsze coś innego. 

- Czego możemy spodziewać się po twoim występie w Wieliczce?
KO:
Jestem dobrze przygotowana, także mam nadzieję, że zaprezentuję pokaz efektownego boksu i skończę walkę podobnie jak na Torwarze.

Rozmawiał: Michał Koper