Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

- Jestem spokojny, bo znamy swoją siłę. Wiem, że spotka się dwóch bardzo dobrych pięściarzy, ale wierzymy w ciężką pracę, jaką wykonaliśmy - mówi Fiodor Łapin przed sobotnią walką Krzysztofa Głowackiego z Maksymem Własowem, którego stawką będzie tymczasowy tytuł mistrza świata federacji WBO.

Pięściarze spotkają się w Chicago w pierwszej rundzie turnieju World Boxing Super Series w wadze junior ciężkiej. W puli tych zawodów jest kilka milionów euro. – Spodziewam się, że do ringu wejdzie najlepsza wersja Krzyśka. Wierzę w to, bo są ku temu podstawy - przekonuje Łapin, który jest z Głowackim w USA od kilkunastu dni. - Ten pojedynek określi półkę, na której jest Krzysiek. On bardzo chce znowu być mistrzem świata. Teraz chcę w ringu zobaczyć jego zimną agresję - mówi szkoleniowiec. -Oglądałem z trenerem wiele walk Własowa i mamy odpowiednią taktykę. Własow popełnia wiele błędów, ale wiele rzeczy robi też bardzo dobrze. Nie skupiam się jednak na nim. Pracuję nad swoją formą i o to dbam, ponieważ jeśli dam z siebie wszystko, to wygram - spokojnie dodaje sam pięściarz.

32-letni Polak był już mistrzem świata. W 2015 roku odebrał pas WBO Marco Huckowi po pasjonującej walce w Newark. Głowacki leżał na deskach, ale wstał, rzucił się do ataku i wygrał przed czasem. Później obronił tytuł w starciu ze Stevem Cunninghamem, ale już Oleksandr Usyk był od niego lepszy. Porażka ze zwycięzcą pierwszej edycji turnieju WBSS (w tej edycji nie występuje, w sobotę zmierzy się z Tonym Bellewem) jest jego jedyną na zawodowym ringu. Teraz "Główka" chce wrócić na szczyt.

- Bolączki odpuściły, choć oczywiście jak to z „Główką” coś się działo. Na szczęście na początku przygotowań, kiedy jeszcze mieliśmy margines bezpieczeństwa. Przyjmował antybiotyki, ale w jego wypadku to nic nowego - mówi trener Łapin.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>