Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

W sobotę na gali Knockout Boxing Night 28 w Białymstoku do ringu powróci Krzysztof Włodarczyk (61-4-1, 41 KO). Rywalem "Diablo" będzie Sylvera Louis (9-8, 4 KO). Pięściarz z Kanady w przeszłości walczył m.in. z byłym mistrzem świata wagi bridger, Oscarem Rivasem.

Wierzy pan, że jeszcze jest pan w stanie wrócić na szczyt?
Krzysztof Włodarczyk:
Patrzę na innych zawodników i jestem przekonany, że jestem w stanie walczyć z najlepszymi. Jak na boks nie jestem aż taki stary, a poziomem nie odstaję od czołowych zawodników. Jeśli zdobędę pas mistrza Europa, to będzie bliżej do czegoś więcej. A mam ogromny apetyt na walkę o mistrzostwo świata.

Ostatnią walkę stoczył pan po długiej przerwie w październiku zeszłego roku. Często słyszał pan po niej opinie, że to dobry czas, by już teraz kończyć karierę?
Szczerze mówiąc w ogóle takich głosów nie było. Miałem dobrego rywala, a pokazałem, że jestem mocny. Dwa tygodnie bolały mnie barki po tej walce, a to świadczy o klasie rywala.

Niektórzy odbierają pana powrót jako próbę dorobienia pieniędzy przed sportową emeryturą. Co pan na to?
Wróciłem na ring nie dlatego, że nie mam pieniędzy, czy pomysłów na siebie. Nie katowałbym się codziennie na treningach, gdybym nie miał sportowych marzeń. Poza tym, chcę skończyć z boksem w momencie, gdy nikomu nie będę już musiał niczego udowadniać. Zresztą mam wizję tego, co będę robił po skończonej karierze. Daję sobie jeszcze maksymalnie dwa lata boksowania, a na 30-lecie kariery sportowej zamierzam zejść z ringu i zająć się innymi sprawami.

Pełna treść artykułu w Sportowefakty.wp.pl >>